{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Włodzimierz Szaranowicz o Mattim Nykaenenie: był dzieckiem szczęścia, które bawiło się sportem

Matti Nykaenen zmarł 4 lutego w wieku 55 lat. Wielkiego mistrza skoków narciarskich wspomniał Włodzimierz Szaranowicz, który z bliska przyglądał się jego lotom. – Nieważne czy na normalnej, dużej skoczni, czy na mamucie – on leciał. Czuło się, że potrafi coś więcej. Natura obdarzyła go instynktem, którego nie można było zahamować. Był nie do zatrzymania w swoim bawieniu się sportem. Gdyby umiał tę lotność przenieść na życie, byłby niesamowitym człowiekiem – przyznał.
"Latający Fin". Długa lista sukcesów Nykaenena
Włodzimierz Szaranowicz o...
...pierwszym wspomnieniu z Mattim Nykaenenem
To przede wszystkim geniusz – geniusz skoczni. Jego Genius loci unosił się nad prawie każdą skocznią, na której był. Zwłaszcza nad Lahti, gdzie wygrywał jedenaście razy. Mój pierwszy kontakt z nim to 1984 rok – igrzyska olimpijskie i jego pierwszy złoty medal. Później, cztery lata po tym sukcesie, w Calgary trzy złote medale i jednocześnie niemożliwość dotarcia do niego jako zawodnika. Dlaczego? Przychodził prosto z dyskotek o szóstej rano – startował, pokazując swój geniusz, ale i lekceważenie rywali. Niewiarygodna postać – z jednej strony wielka, a z drugiej chyba niedorastający do poważnych spraw, które przyniosło dalsze życie.
...twierdzeniu, że Nykaenen był najwybitniejszym skoczkiem
Sportowo muszą się do niego odnosić. On wygrał wszystko. Nie ma tytułu, nie ma imprezy, która by była w skokach narciarskich i nie padła łupem Mattiego Nykaenena. Na dodatek miał łatwość wygrywania. Był dzieckiem szczęścia, które bawiło się sportem. Jego niebywały talent niósł go z łatwością przez życie, z którym później zaczął się zderzać i nie radził sobie całkowicie. Jego życie po zakończeniu kariery to ciąg nieustannych porażek.
…życiu osobistym Nykaenena
Jego lot w życiu był lotem ze złamanym skrzydłem – już się tak łatwo nie niosło. Niestety, towarzyszyły mu skandale. Ale jednocześnie był pierwszym celebrytą sportowym Finlandii – kochanym, podziwianym. W kraju, w którym mieszkają cztery miliony ludzi, nagle pojawia się ktoś tak uroczy, łatwo wygrywający i dający poczucie dumy, a jednocześnie bogata dusza artystyczna. On był kimś więcej, niż tylko sportowcem. Chciał być postacią spoza obszaru sportu i to było wyzwanie, z którym sobie nie radził.
…osobowości Nykaenena
Miał aurę człowieka, który lata. Nie było ważne czy na normalnej skoczni, dużej skoczni, czy na "mamucie" – on leciał. To się czuło, że potrafi coś więcej. Natura obdarzyła go instynktem, którego nie można zahamować. Był nie do powstrzymania. W swoim wygrywaniu, bawieniu się sportem był postacią niezwykłą. Gdyby umiał przenieść na życie tę lotność, mielibyśmy do czynienia z wielkim człowiekiem.
…przystosowaniu do stylu "V"
Być może poradziłby sobie szybciej, niż stało się to w przypadku Jensa Weissfloga, który musiał czekać dziesięć lat – do igrzysk w Lillehammer – żeby ponownie zdobyć złoty medal. Wydaje mi się, że w Calgary wyparowała z Nykaenena pewna chęć zabawy w skoki. Wygrał jeszcze w 1989 roku – w Garmisch-Partenkirchen na olimpijskiej skoczni – swoje ostatnie, 46. zawody. Pierwsze wygrał zresztą w 1981 roku w Oberstdorfie, a więc na tych wielkich skoczniach, ważnych dla narciarstwa, zostawiał po sobie szczególne znaki. Wydaje się, że byłby w stanie wszystko zrobić, gdyby chciał. Ale już nie chciał – tak mi się wydaje.