Bayern Monachium od lat stara opiera politykę transferową o wyciąganie najzdolniejszych piłkarzy z pozostałych niemieckich klubów. Kilka perełek Bawarczycy pozyskali również z Schalke, czyli z klubu z którym zespół Niko Kovaca zmierzy się w sobotnie popołudnie.
Na przestrzeni ostatnich 30 lat było jednak relatywnie niewiele ruchów z Gelsenkirchen do Monachium. Szerokim echem odbiło się pięć transferów, a bohaterem pierwszego z nich był Olaf Thon. Ten niewysoki obrońca był wychowankiem Schalke, lecz w 1988 roku zdecydował się przyjąć ofertę Bayernu. Grał tam przez przez sześć sezonów, trzykrotnie został mistrzem kraju, a w międzyczasie wraz z drużyną narodową wygrał także mundial.
Potem powrócił jednak do Zagłębia Ruhry i reprezentował barwy S04 do końca kariery. Fani dość szybko wybaczyli mu tę "zdradę" i Thon do dziś jest niezwykle szanowaną na Veltins Arena postacią, która regularnie pojawia się na meczach i zabiera głos w ważnych sprawach związanych z przyszłością zespołu.
Dekadę po Thonie identyczną decyzją podjął inny niemiecki obrońca, Thomas Linke. W barwach Die Koenigsblauen zdołał co prawda wygrać Puchar UEFA w 1997 roku, ale by zacząć zgarniać trofea krajowe, musiał przenieść się do stolicy Bawarii. Ten transfer okazał się dla niego strzałem w dziesiątkę – w barwach Gwiazdy Południa aż pięć razy wygrał Bundesligę, trzy razy krajowy puchar, a w 2001 roku wzniósł też trofeum Ligi Mistrzów.
Wiele kontrowersji wśród kibiców wzbudziła decyzja Hamita Altintopa, który na głęboką wodę wypłynął w barwach Schalke, a w 2007 roku zaakceptował propozycję monachijczyków. W Gelsenkirchen Turek był kluczowym piłkarzem, w Bawarii stał się zmiennikiem, ale z czasem solidne występy na Allianz-Arena dały mu nawet możliwość gry w... Realu Madryt. Jako piłkarz Bayernu dwukrotnie wygrał ligę, dwukrotnie też Puchar Niemiec.
Zdecydowanie najwięcej szumu było natomiast wokół Manuela Neuera. Mistrz świata z 2014 roku wychowywał się w Schalke, przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżowe i regularnie pojawiał się na stadionie. Jako młody chłopak wychowany na ulicach Gelsenkirchen należał do wielu fanklubów, jeździł z kibicami na wyjazdy, w pełni identyfikował się z zespołem i nie ukrywał, że gra w Schalke to dla niego spełnienia najskrytszych marzeń.
Niespodziewanie jednak w 2011 roku postanowił opuścić Zagłębie Ruhry i przenieść się do jednego z najbardziej wrogich zespołów. Do dziś Neuer jest wygwizdywany na stadionie, a nienawiść, z jaką zetknął się po transferze, nie spotkała żadnego innego piłkarza. Dość powiedzieć, że do dziś trybuny pojawiają się flagami z obraźliwymi hasłami, a samemu piłkarzowi grożono śmiercią.
Najświeższa historia to już letnie przenosiny Leona Goretzki, którego umowa z S04 wygasała wraz z końcem czerwca 2018 roku. On z kolei jest wychowankiem Bochum i właśnie z VfL trafił do Schalke, więc w jego stronę nie skierowano tak wielu ataków, jak w przypadku poprzednika. Skończyło się jedynie na głosach oburzenia na jednym z ostatnich treningów piłkarza w klubie, ale już po ostatnim meczu ligowym 24-latek został godnie pożegnany.