Kamil Stoch zwyciężył w niedzielę w Lahti z przewagą 17,2 punktu nad drugim zawodnikiem. Takie zwycięstwa nie są w skokach codziennością. To bardzo dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, które już za niespełna dwa tygodnie rozpoczną się w Seefeld (transmisje w TVP). .
– Chciałbym zadedykować te dwa zwycięstwa - pierwsze mojemu tacie, który miał niedawno urodziny a drugie mojej żonie, która urodziny będzie miała jutro – życzę wszystkiego najlepszego z wisienką na torcie na górze, to dla was – zaznaczył Stoch... pięć lat temu po triumfach w Willingen. Czasy się zmieniają, a skoczek z Zębu nadal dedykuje i wygrane. I nadal jego forma idzie w górę przed najważniejszą imprezą sezonu.
Zawody na Muehlenkopfschanze były ostatnimi przed igrzyskami w Soczi. – To był nokaut – oceniał krótko trener Łukasz Kruczek w Willingen. Stoch pokonał faworyta gospodarzy – Severina Freunda – o ponad 13 punktów. Moc utrzymał w kolejnych tygodniach, a w trakcie olimpijskiej rywalizacji wywalczył dwa złote medale.
Przewaga kilkunastu "oczek" okazała się też świetnym prognostykiem przed innym mistrzowskim dubletem. W 2017 roku Stefan Kraft wygrał pierwszy z dwóch konkursów Pucharu Świata w Pjongczangu, a drugiego Andreasa Wellingera wyprzedził o... 13 "oczek". Ta sama dwójka rywalizowała potem zaciekle w trakcie czempionatu w Lahti, a Austriak był dwukrotnie lepszy.
Kraft w roli pokonanego wystąpił za to dwa lata wcześniej. W sezonie 2014/15 świetnie skakał Severin Freund i to on pokonał Austriaka o 11,4 punktu w Titisee-Neustadt. Niemiec znakomicie spisał się na mistrzostwach świata, które odbyły się dwa tygodnie później w Falun. Po drodze zmiażdżył jeszcze przeciwników w Vikersund (zwycięstwo z przewagą 42,7 pkt). Przykładów z mamutów nie braliśmy jednak pod uwagę, gdyż analizowane wielkie imprezy miały miejsce na skoczniach dużych i normalnych.
Zwycięstwa z przewagą ponad 10 punktów w Pucharze Świata na dwa tygodnie przed wielką imprezą w XXI wieku
Sezon | Zwycięzca | Przewaga nad 2. zawodnikiem |
Miejsce na imprezie docelowej |
---|---|---|---|
2018/19 | Kamil Stoch | 17,2 pkt (Lahti) |
|
2016/17 | Stefan Kraft | 13,7 pkt (Pjongczang) |
1 i 1 (MŚ) |
2014/15 | Anders Fannemel | 10,4 pkt (Titisee-Neustadt) |
9 i 7 (MŚ) |
2014/15 | Severin Freund | 11,4 (Titisee-Neustadt) |
2 i 1 (MŚ) |
2013/14 | Kamil Stoch | 13,5 (Willingen) |
1 i 1 (IO) |
2004/05 | Matti Hautamaeki | 23,7 (Pragelato) |
17 i 6 (MŚ) |
2004/05 | Roar Ljoekelsoey | 29,3 (Sapporo) |
9 i 2 (MŚ) |
A kto zwycięstwa z tak dużą przewagą nie przekuł w sukces? Listę otwiera Anders Fannemel w sezonie 2014/15, który nie odegrał kluczowej roli w Falun i nie zagroził Freundowi. Osobliwe są przypadki z cyklu 2004/05. Matti Hautamaeki wygrał w Pragelato z przewagą ponad 20 punktów. To były jednak bardzo loteryjne zmagania, a żaden z zawodników na podium (jeszcze Michael Uhrmann i Thomas Morgenstern) nie wywalczył medalu na czempionacie globu w Oberstdorfie.
W tym samym 2005 roku, niedługo przed mistrzostwami, rywalom złudzeń nie pozostawił też Roar Ljoekelsoey. Miał prawie 30 punktów więcej niż drugi Risto Jussilainen. Warto jednak pamiętać, że rywalizacja odbyła się w Sapporo, a spora część czołówki wolała w tym czasie spokojne przygotowania w Europie. Tak postąpił choćby dominator Janne Ahonen. Zabrakło go też zresztą w Pragelato.
Startów nie odpuszcza za to Stoch, który uda się na ostatni Puchar Świata przed mistrzostwami w Seefeld. Jego zwycięstwo z olbrzymią przewagą w Lahti jest na pewno znakomitą wróżbą. Tym bardziej, że spośród wszystkich wspomnianych, zostało odniesione na najmniejszym obiekcie, na którym ciężej wypracować przewagę.
Następne