Lider zespołu Duke, prowadzonego przez słynnego trenera Mike'a Krzyżewskiego, zszedł z parkietu. Zaplanowane na czwartek badania wykażą, jak poważny jest uraz 18-latka.
Po kuriozalnym incydencie rywal Duke – zespół North Carolina University, w którym w przeszłości grał legendarny Michael Jordan, uzyskał przewagę i wygrał prestiżowy pojedynek dwóch czołowych akademickich drużyn 88:72.
Sytuację skomentował nawet obecny na trybunach były prezydent USA Barack Obama. "Zion Williamson wydaje się być zarówno niezwykłym młodzieńcem, jak i wybitnym koszykarzem. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia" – napisał po meczu polityk.
Firma Nike próbuje ograniczyć straty wizerunkowe. Wydała oświadczenie: "Jesteśmy oczywiście zaniepokojeni i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia Zionowi. Jakość i wydajność naszych produktów ma dla nas ogromne znaczenie i chociaż jest to pojedynczy przypadek, to ciężko pracujemy, aby zidentyfikować problem".
Konkurujący z Nike producenci zacierają jednak ręce, wietrząc interes w niepowodzeniu potentata. O sprawie zrobiło się już głośno w portalach społecznościowych, a od wczoraj na giełdzie akcje Nike straciły na wartości już blisko trzy miliardy dolarów.
Nie jest to jednak pierwszy przypadek wadliwego sprzętu firmy. W 2017 roku w NBA zanotowano pękanie w szwach koszulek Nike. Trzy lata wcześniej pękł but Argentyńczyka Manu Ginobilego z San Antonio Spurs.
"Mam nadzieję, że młody człowiek ma się dobrze! To była prawdziwa eksplozja" - napisał na Twitterze LeBron James, który jest... ambasadorem Nike.
Zaledwie 18-letni Williamson (201 cm wzrostu) jest jedną z największych gwiazd ligi NCAA. Na Instagramie śledzi jego wpisy 2,4 mln osób, a zdaniem wielu fachowców jest też jednym z najpoważniejszych kandydatów do wyboru z numerem jeden w najbliższym drafcie NBA.