| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
W poniedziałek Związek Piłki Ręcznej w Polsce oficjalnie rozstał się z selekcjonerem kadry szczypiornistów Piotrem Przybeckim. – Godzenie obowiązków trenera klubowego z prowadzeniem kadry jest możliwe do zrealizowania, ale niekomfortowe – uważa były dwukrotny medalista mistrzostw świata i były reprezentant Polski Tomasz Tłuczyński.
Pracujący z reprezentacją od 2017 roku Przybecki wcześniej podpisał obowiązujący od nowego sezonu kontrakt z niemieckim drugoligowcem VfL Luebeck-Schwartau.
– Pogodzenie takiej pracy w dwóch miejscach wymaga od trenera dużego wysiłku. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, jednak to niełatwe na co dzień koncentrować się na drużynie klubowej i zajmować się obserwacją zawodników pod kątem kadry – zauważa Tłuczyński.
Zdaniem mieszkającego niedaleko niemieckiej Lubeki skrzydłowego większość trenerów łączących dwie funkcje po pewnym czasie z jednej rezygnuje.
– Nie znam powodów decyzji ZPRP. Pewnie związek szuka możliwości poprawienia całej sytuacji, bo od paru lat stan męskiej kadry nie jest optymalny. Nie wygląda to wszystko za dobrze, możemy mieć problem, by zaistnieć w dużej imprezie – ocenia.
Tymczasowo Przybeckiego zastąpić mają pracujący z drugą reprezentacją Patryk Rombel i Sławomir Szmal. W pierwszym półroczu zespół czekają jeszcze cztery spotkania kwalifikacji do mistrzostw Europy – w kwietniu dwumecz z Niemcami (10 kwietnia w Gliwicach i trzy dni później w Halle) oraz rewanżowe potyczki z Kosowem i Izraelem, któremu biało-czerwoni ulegli jesienią na wyjeździe 24:25.
– Można przegrać mecz, bo wszyscy rywale się rozwijają. Najgorzej, że my stoimy w miejscu, a nawet zrobiliśmy kilka kroków do tyłu. Oceniam to z perspektywy Niemiec, widzę, jak oni tu pchają wszystko do przodu. To trochę boli, po tylu sukcesach z reprezentacją. Trudno to zaakceptować i mam nadzieję, że coś się zacznie dziać – dodaje srebrny (2007 rok) i brązowy (2009) medalista mistrzostw świata.
Tłuczyński podkreślił, że z Niemcami będzie w eliminacjach bardzo trudno wygrać. – Widziałem ich mecze podczas niedanych mistrzostw świata. Wielkich szans nie widzę – zaznacza były reprezentant Polski, grający "dla zabawy" w czwartoligowym klubie.
Powodem rozwiązania umowy z Przybeckim było to, że – zdaniem ZPRP – reprezentacja na obecnym etapie potrzebuje kogoś na stałe obecnego w kraju, a nie szkoleniowca, który łączyłby prowadzenie drużyny narodowej z pracą w zagranicznym klubie.