Robinho, Arda Turan, Demba Ba, Emmanuel Adebayor, Emre Belozoglu, Gael Clichy, Gokhan Inler, a nawet Stefano Napoleoni, Włoch z Widzewa Łódź. Oni wszyscy grają dla Basaksehiru, który pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo Turcji. Czy klub, który ma więcej znanych piłkarzy na boisku niż kibiców na trybunach, może zachwiać porządkiem w tureckiej piłce? Może. Bo jednym z tych kibiców jest prezydent Recep Erdogan.
Basaksehir obala wiele piłkarskich teorii.
Teoria pierwsza – w Turcji liczą się tylko trzej giganci ze Stambułu – Besiktas, Fenerbahce i Galatasaray. W ostatnich 30 latach tylko raz ktoś spoza "wielkiej trójki" zdobył mistrzostwo – Bursaspor w sezonie 2009/10. Tymczasem Basaksehir po awansie z drugiej ligi odważnie rozpycha się w czołówce. Sezon 2017/18 skończył na trzecim, a 2016/17 – na drugim miejscu, a przez całą jesień był liderem. Obecnie – na 10 kolejek przed końcem – prowadzi z 6 punktami przewagi nad Galatą i 11 nad Besiktasem.
Teoria druga – zespoły sklecione z wielu znanych, ale podstarzałych zawodników różnych narodowości nie mają prawa odnieść sukcesu. Basaksehir ma kadrę starą (średnia wieku – 31 lat, najmłodszy zawonik – 23 lata) i bardzo egzotyczną. Wcześniej stawiali na zawodników nieznanych i niedrogich. Ale w Turcji na dłuższą metę tak się nie da.
– Plejadę gwiazdeczek budują od kilku sezonów. Pierwszym takim ruchem było ściągnięcie Emmanuela Adebayora zimą 2017 roku. Mieli wtedy bardzo długą serię meczów bez porażki, jedną z najdłuższych w Europie. Wszystko wskazywało na to, że powalczą o mistrzostwo i potrzebowali zawodnika, który da do zrozumienia całej Turcji, że trzeba się z nimi liczyć – wyjaśnia Filip Cieśliński, dziennikarz sportowy i pasjonat ligi tureckiej. Ostatecznie tytuł uciekł im na ostatniej prostej, ale od tego czasu sukcesywnie kompletują skład o kolejne znane nazwiska.
Medipol Başakşehir, Demba Ba transferini bu video ile duyurdu. pic.twitter.com/V0g1nXfQzT
— TRT Spor (@trtspor) 22 stycznia 2019
Adebayor – były piłkarz m.in. Arsenalu, Manchesteru City i Realu Madryt – obecnie nie łapie się już do pierwszego składu Basaksehiru. Demba Ba – były snajper Newcastle i Chelsea – wchodzi na końcowe minuty. Kapitanem jest Emre Belozoglu – legenda tureckiej piłki, którą udało się ściągnąć za darmo z Fenerbahce.
– Trener Abdullah Avci to jeden z najlepszych fachowców w Turcji i gość, który jest bardzo dobry w odbudowywaniu karier, w odświeżaniu tych nieco zaśniedziałych nazwisk. Świetnie pod jego wodzą spisuje się choćby Gael Clichy. Belozoglu gra olśniewająco i Fenerbahce chce go z powrotem u siebie, mimo że facet ma 38 lat – wymienia Cieśliński.
W pierwszej połowie tego sezonu ważną postacią był 32-letni Stefano Napoleoni, w latach 2006-09 piłkarz Widzewa. Ostatnio stracił jednak miejsce na rzecz świetnego piłkarza i wielkiego skandalisty – Ardy Turana.
– Ktoś się w końcu zreflektował, że wypożyczyli Ardę z Barcelony na dwa i pół roku, jest tam już rok, a prawie w ogóle nie grał – tłumaczy Cieśliński. – Najpierw był zawieszony na kilkanaście meczów za zaatakowanie sędziego. Później wywołał ogólnokrajowy skandal, kiedy to dobierał się do żony znanego piosenkarza, złamał mu nos, a na koniec przyszedł z pistoletem do szpitala i prosił ich, żeby go zabili... Z wyrzutów sumienia, bo jego żona była wtedy w zaawansowanej ciąży. Podczas tej afery trener Avci wspierał Ardę, mówił, że interesuje go tylko sportowa forma, ale przez jakiś czas trzymał go na ławce, żeby piłkarz uniknął wrogości tłumów. W końcu jednak nadszedł czas, by zacząć go wystawiać.
Czasami na boku, a nie na szpicy gra też Robinho – przed laty gwiazda Realu, Milanu i City. Dlatego Napoleoni wrócił do roli rezerwowego.
Teoria trzecia – kluby bez kibiców nie mają racji bytu. Gra się dla kibiców, oni są głównym czynnikiem motywującym piłkarzy, oni generują zainteresowanie mediów i sponsorów. W Turcji ta zależność jest specyficzna – większość klubów po prostu należy do kibiców, tak jak Wisła Kraków albo Real i Barcelona. Oddani, czasem wręcz szaleni fani znad Bosforu mają wielki wpływ na funkcjonowanie drużyn. Ale nie w przypadku Basaksehiru. Bo on kibiców po prostu nie ma.
Klub powstał w 1990 roku, z inicjatywy burmistrza Stambułu, Nurettina Sozena. Nazywał się Istanbul Buyuksehir Belediyespor, czyli po prostu klub miejski ze Stambułu. Powstał z fuzji drużyn strażaków, elektryków, tramwajarzy i kanalarzy. Miodowe lata miały nastać jednak dopiero w 2014 roku, gdy klub uniezależnił się od miasta, a zyskał wsparcie jeszcze poważniejsze – samego Erdogana.
Ale wróćmy do kibiców. – Stambuł kibicowsko jest już tak podzielony, że choćby czarowali jak mogą, to nie ściągną na trybuny nikogo poza studentami z Erasmusa. To bardzo dobrze widać po frekwencji, która nie podskakuje powyżej 2-3 tysięcy – podkreśla Cieśliński. Zresztą ta garstka kibiców, która mówi o sobie "Szare Sowy" (w oryginale Boz Baykuslar), wywodzi się właśnie ze studentów, którzy dopingowali miejski klub, niemający historii i sukcesów dla żartu – by trochę spuścić powietrza z tureckiego futbolowego balonu napompowanego patosem.
W latach 2008-13 grał tam Marcin Kuś. Wspominał, że na trybunach były kompletne pustki i każdy słyszał się na boisku. Z tym że wtedy grali jeszcze na stadionie Ataturka – największej arenie kraju, na której w 2005 roku miał miejsce "Dudek Dance" i "Cud w Stambule" w finale Ligi Mistrzów. 76 tysięcy wolnych miejsc podczas meczów Istanbul BB musiało robić ponure wrażenie.
Klub, którego meczów nikt nie oglądał, grający na największym stadionie w kraju, utrzymywany z podatków stambułczyków denerwował kibiców Besiktasu, Feneru i Galaty (do tego dochodzi jeszcze Kasimpasa). W 2011 Avci odszedł, by poprowadzić reprezentację Turcji, a dwa lata później klub spadł z powrotem do drugiej ligi. Mustafa Sarigul – kandydat w wyborach na burmistrza – wyczuł okazję. – Jeśli mnie wybierzecie, rozwiążę Istanbul Buyuksehir Belediyesi – obiecał mieszkańcom. Ostatecznie wygrał inny kandydat, ale on też planował pozbyć się nielubianej i niepotrzebnej drużyny.
Nie było to jednak takie proste. W międzyczasie Istanbul BB znów wywalczył awans do Super Lig. Jego rozwiązanie wywołałoby problemy organizacyjne. Latem 2014 roku osiągnięto kompromis – klub przeniesiono do innej dzielnicy i zmieniono nazwę na Istanbul Basaksehir. Miasto oddało go na własność Ministerstwu Sportu, które wybudowało dla Basaksehiru nowy obiekt – 17-tysięczny stadion im. Fatiha Terima, słynnego trenera, który z reprezentacją doszedł do półfinału Euro 2008.
Z kadrą tak dobrze nie szło Avciemu. Reprezentację U17 doprowadził do półfinału mistrzostw świata, ale z seniorami jego metody nie działały. Będąc pod stałą krytyką mediów i kibiców zawiódł i po nieudanych eliminacjach do mundialu w Brazylii postanowił wrócić tam, gdzie czuł się najlepiej.
A kto dokonał otwarcia nowego stadionu Basaksehiru? Sam prezydent Erdogan. Strzelił nawet hat-tricka w meczu polityków z dziennikarzami. Rywale za bardzo mu nie przeszkadzali, a klub zastrzegł dla niego numer 12. Już pewnie domyślacie się, dokąd zmierza ta historia...
– Erdogan jest związany z kilkoma innymi drużynami. Ze względu na pochodzenie wspiera Caykur Rizespor, bo wychowywał się w Rize. Podobno mruga czasem z sympatią do Kasimpasy, bo to jest dzielnica Stambułu, w której wzrastał politycznie. A teraz w Ankarze stworzył sobie jeszcze klub prezydencki, który zaczyna od siódmej czy ósmej ligi, ale są plotki, że ma zająć miejsce Osmanlisporu, czyli innego stołecznego klubu mocno wspieranego przez rząd – wymienia Cieśliński. – Ale jeśli spytać Erdogana o jego ulubiony klub w Turcji, to z całą pewnością wskazałby Basaksehir.
– On zresztą zawsze miał problemy z kibicami trzech stambulskich potęg. Podczas dużych, antyrządowych protestów w Stambule oni byli pierwszymi, którzy szli na barykady. Choć na co dzień się nienawidzą, to Erdogan jest wrogiem, który ich zjednoczył. Stworzenie innej, mocnej drużyny w Stambule było mu więc zwyczajnie na rękę – tłumaczy Cieśliński.
Prezydent jest za to bardzo popularny w nowoczesnej dzielnicy po europejskiej stronie, daleko od centrum 15-milionowej aglomeracji. I właśnie tam przeniesiono Basaksehir w 2014 roku. Prezes klubu Goksel Gumusdag jest członkiem rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Jego żoną jest siostrzenica żony Erdogana. Członkiem AKP jest również Belozoglu, a Turan od lat głosuje na Erdogana i jest zwolennikiem jego reżimu. Zaprosił go nawet na swój ślub, a na weselu nie podał alkoholu, dopóki prezydent – konserwatywny muzułmanin – nie opuścił zabawy.
Erdogan nie kryje się z sympatią do Basaksehiru, ale czy go finansuje? Oficjalnie nie. Głównym sponsorem klubu jest medyczny koncern Medipol, który wykupił nawet prawa do nazwy. A klub – obecnie Medipol Basaksehir – nie afiszuje się z rządowymi powiązaniami.
– Ostatnio wrzucili do mediów społecznościowych zdjęcie z nazwiskami wszystkich zakontraktowanych w tym sezonie zawodników i napisali: "Dziękujemy, Cengiz Under" – mówi Cieśliński. – Cengiza sprzedali latem 2017 roku za 15 mln euro do Romy. Dzięki temu teraz łatwiej jest im wytłumaczyć, że stać ich na pensje jednego, drugiego i trzeciego gwiazdora. Gdyby nie to, pewnie już spojrzałoby na nich Finansowe Fair Play – dodaje.
Bo choć klub nie pozbędzie się łatki wspieranego przez rząd, to kierowany jest naprawdę rozsądnie. Avci trenuje go bez przerwy od 2014 roku i sukcesywnie osiąga coraz lepsze wyniki. – To wszystko dzieje się nieco szybciej niż zakładaliśmy – przyznał członek zarządu, Mustafa Erogut, w rozmowie z "Observerem". – Ale chcemy podtrzymać tę passę. Gdybyśmy wygrali ligę w zeszłym sezonie, to byłaby sensacja. Teraz już tak nie będzie. Nie jesteśmy już czarnym koniem, tylko jednym z głównych faworytów – mówił na początku tego sezonu.
Basaksehir Avciego gra bardzo pragmatycznie. – Są świetnie przygotowani taktycznie, choć oglądanie ich meczów nie należy do największych przyjemności – przyznaje Cieśliński, który w każdej kolejce ogląda kilka spotkań Super Lig. – Zazwyczaj szybko strzelają pierwszego gola i mądrze bronią dostępu do bramki – dodaje. Klub inwestuje też w szkolenie, by wychować następców Undera.
W 23 meczach tego sezonu stracili tylko 11 goli. Ich bramkarz Volkan Babacan został nawet numerem jeden w reprezentacji Turcji. – Nie mam wątpliwości, że wygrają ligę. Grają zbyt równo, by Galatasaray i Besiktas mogły im zagrozić – uważa nas rozmówca. Potem przyjdą jednak wyzwania w Europie, w których na razie Basaksehir sobie nie radzi. Avci ma opinię trenera, który jest świetny na krajowym podwórku, ale piłka międzynarodowa nie jest mu pisana. Dotychczas jego zespół raz nie wyszedł z grupy Ligi Europy, a trzy razy odpadał w eliminacjach.
Ale i na to w Basaksehirze mają pomysł. Prezes Gumusdag przyznał ostatnio, że marzy mu się ściągnięcie Mesuta Oezila. Pomocnik Arsenalu też był bohaterem skandalu po tym jak zapozował do wspólnego zdjęcia z Erdoganem. – Jeśli tylko chciałby do nas dołączyć, to zrobimy wszystko, żeby go mieć – przyznał w grudniu.
Klub chce też być pierwszym w Turcji, który zostanie sprzedany zagranicznemu inwestorowi. Władze przyznają, że rozmawiają z biznesmenami z Chin. – Zaczęliśmy jako drużyna lokalna, potem zyskaliśmy rozpoznawalność w kraju, a teraz stajemy się marką miedzynarodową – twierdzi Erogut. I tylko na mecze nadal przychodzą po trzy tysiące osób...
– Według mnie, Gumusdag i Avci bawią się przy tym projekcie za dobrze, by go sprzedać. Poza tym, w Turcji od tego sezonu wprowadzono zasady mające na celu uzdrowienie finansów klubów. Zgodnie z jedną z nich, właściciel lub prezes stowarzyszenia nie może pożyczyć pieniędzy klubowi. Może je tylko przekazać w ramach darowizny. Więc chiński inwestor musiałby powiedzieć: "Dzień dobry, przekazuję Basaksehirowi tyle i tyle pieniędzy". A jeśli by tak zrobił, to od razu byłyby problemy z Finansowym Fair Play – zwraca uwagę Cieśliński.
– Na koniec – to jest i zawsze będzie klub bez kibiców. A przykłady na całym świecie pokazują, że dla inwestorów lepszą zabawą jest patrzenie jak ludzie wypełniają stadion niż jak świeci on pustkami i oglądanie we trzech swoich piłkarzy. Jak dobrzy by oni nie byli.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.