{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Zapłakana Natalia Maliszewska: cel zrealizowałam, a potem coś nie wyszło

Natalia Maliszewska nie kryła łez po odpadnięciu w ćwierćfinale mistrzostw świata w short tracku na 500 m. – Szkoda, że było to pierwsze i ostatnie wejście – powiedziała w rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim.
Już przed biegiem ćwierćfinałowym mogliśmy mieć świadomość, że łatwo nie będzie. Polce nie sprzyjało szczęście w losowaniu. Choć wygrała swój piątkowy bieg, trafiła na Elise Christie (Wielka Brytania), Sofię Proswirnową (Rosja), Kim Ji Yoo (Korea Pd.) i Suzanne Schulting (Holandia). Co więcej – eliminacyjny start Maliszewskiej nie należał do najszybszych, przez co startowała z czwartej pozycji.
Pierwsze metry przebiegły idealnie dla Polki. W wiraż wchodziła będąc druga – tuż za Christie. Znakomicie zachowała się jednak wówczas Schulting, która zaatakowała po wewnętrznej i na wyjeździe z wirażu już to ona zajmowała pozycję premiowaną awansem.
Maliszewska szukała miejsca do wyprzedzania – kilkukrotnie spróbowała po "długim torze". Nie przyniosło to jednak skutku. Schulting broniła się znakomicie i ostatecznie to ona wraz z Christie wywalczyły przepustkę do półfinału.
Po biegu rozmawialiśmy z polską łyżwiarką, która nie kryła łez.
Dawid Brilowski: – Od początku powtarzasz, że ten sezon to nauka. Ten bieg także mógł cię wiele nauczyć, bo stawka była bardzo mocna…
Natalia Maliszewska: – Jak weszłyśmy, Sofia (Proswirnowa – przyp. red.) mówiła, że to prawie jak finał mistrzostw Europy. Dalej przeszły dwie naprawdę silne dziewczyny…
– Startowałaś z czwartego pola. Musiałaś zrobić to dynamicznie. Start był rzeczywiście bardzo dobry, a później… był tam jakiś błąd?
– Nie wiem, czy był błąd. Trudno mi to powiedzieć, bo potrzebuję jeszcze analizy ze strony trenerów. To, na czym miałam się skupić w trakcie biegu, to był start i to mi wyszło idealnie. A potem po prostu coś się stało i zostałam z tyłu.
– Start jest elementem, który od początku sezonu wychodzi Ci bardzo dobrze. A sam sezon jest dobrym startem na drodze, która ma metę w Pekinie…
– Wszystko tutaj robimy po to, żeby jak najlepiej przygotować się do igrzysk. Nigdy nie będzie idealnie, to jest sport…
– Idealnie nie, ale paru rzeczy w tym sezonie się nauczyłaś. Która z lekcji była dla ciebie najcenniejsza?
– Że mogę być najlepsza na świecie. I to jest chyba najlepsze.

Najlepszy sezon w historii polskiego short tracku zakończymy zatem bez wisienki na torcie w postaci medalu mistrzostw świata. Co więcej, jeśli nikt z reprezentantów Polski nie zajmie miejsca w czołowej "szesnastce" klasyfikacji wieloboju, w przyszłym sezonie na MŚ wyślemy tylko jednego zawodnika i jedną zawodniczkę.
Choć zabraknie wisienki, trzeba pamiętać, że cały czas pozostaje nam całkiem pokaźny tort w postaci mistrzostwa Europy i triumfu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Polka na dobre zagościła w stawce najlepszych łyżwiarek świata. Na kolejne emocje związane z jej rywalizacją na arenie międzynarodowej musimy poczekać do początku kolejnego sezonu zimowego.