Robert Lewandowski nie zaliczy obecnego sezonu Ligi Mistrzów do udanych... chociaż kończy go będąc współliderem klasyfikacji strzelców. Bo nie o koronie marzy Polak.
Cel pozostaje niezmienny: wygrać w końcu Ligę Mistrzów. Najbliżej był w 2013 roku. Jeszcze jako piłkarz Borussii Dortmund przegrał finał na Wembley z Bayernem 1:2. Kolejnym krokiem były przenosiny do Monachium i oczekiwanie na triumf. I tak czeka już szósty rok...
Robert Lewandowski zrobił swoje w fazie grupowej. Osiem goli i liderowanie w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów. Ale prawdziwe wyzwanie miało przyjść dopiero na wiosnę. Na drodze stanął bardzo mocny Liverpool, który jednak ma swoje problemy.
Maszyna Juergena Kloppa jakby nieco wyhamowała, natomiast Bayern zdawał się łapać rytm na wiosnę. Wygrana 6:0 z VfL Wolfsburg miała to potwierdzać.
Rewanż z Liverpoolem obnażył jednak Bayern. W każdej formacji rywale byli lepsi. Również w ataku. Robert Lewandowski w rewanżu miał zaledwie 29 kontaktów z piłką. Tylko raz próbował strzelać. Pierwszy mecz niewiele się różnił. 34 kontakty i również jeden strzał. Na napastnika klasy światowej to zdecydowanie za mało.
Statystyki są oczywiście pomocne, jednak to, co oglądaliśmy nie pozostawia złudzeń. Virgil van Dijk i spółka nakryli Polaka czapką niewidką. W "Lewym" nic nie było z piłkarza, od którego Vincent Kompany odbijał się od ściany. Brakowało nadzwyczajnej determinacji, którą zawsze się wyróżniał. To on zwykle "przestawiał" rywali, a tym razem było inaczej.
Szwankowała pewność i wykończenie. Oczywiście osiem podań zagranych bezpośrednio do Lewandowskiego to kropla w morzu potrzeb, jednak były sytuacje, z których dałoby się wycisnąć więcej. Liverpool i Liga Mistrzów to nie Borussia Moenchengladbach, gdzie można zmarnować trzy "setki", by strzelić dwa gole i być bohaterem. Tu czasami decyduje pół szansy, czy jeden błąd.
Odpadnięcie w 1/8 finału Ligi Mistrzów i problemy w Bundeslidze sprawią, że lato w Monachium będzie wyjątkowo gorące. Bayern czekają wielkie zmiany, które nie muszą przebiegać lekko, łatwo i przyjemnie. Ciężko też przypuszczać, aby sukcesy na arenie międzynarodowej przyszły od razu. Era Roberta Lewandowskiego potrwa jeszcze dwa-trzy lata. Czasu na realizację piłkarskiego marzenia jest coraz mniej. Może więc warto poddać się klubowej rewolucji...
19:00
FC Barcelona/Inter Mediolan