Trefl Gdańsk sprawił niespodziankę, wygrywając w wyjazdowym meczu z Zenitem Kazań 3:2 (25:23, 25:23, 23:25, 27:29, 19:17) w ćwierćfinale Ligi Mistrzów siatkarzy. Polacy przerwali tym samym imponującą serię mistrzów Rosji, którzy w elitarnych rozgrywkach triumfowali w 30 meczach z rzędu. Choć byli blisko sensacji, nie zdołali jednak awansować do półfinału. W złotym secie, który zadecydował o wszystkim, przegrali 12:15. Rywale powalczą zatem o piąty z rzędu triumf w LM.
W ostatnich latach rosyjskie kluby zdominowały rywalizację w siatkarskiej Lidze Mistrzów – wygrywały w siedmiu edycjach z rzędu. Pięciokrotnie po triumf sięgali zawodnicy Zenita Kazań. Szczególnie udane dla tej drużyny były ostatnie sezony. Nawet na najwyższym poziomie wygrywali mecz za meczem, notując 30 kolejnych zwycięstw w LM z rzędu.
Zenit, który ostatnią porażkę w LM zanotował w sezonie 2015/16 ze… Skrą Bełchatów, wygrał także wszystkie mecze grupowe w obecnej edycji, a w pierwszym meczu ćwierćfinałowym – choć kłopotów nie uniknął – triumfował również w wyjazdowym spotkaniu z Treflem Gdańsk (3:2).
Nic więc dziwnego, że to Rosjanie byli zdecydowanymi faworytami rewanżowego starcia. Doskonale w spotkanie weszli jednak siatkarze Trefla, którzy zdołali odrzucić rywali dynamicznym serwisem. Szybko zbudowali kilkupunktową przewagę, której zespół Władimira Alekny, choć znacznie zbliżył się do remisu, nie był w stanie ostatecznie zniwelować. W rezultacie już po pierwszym secie zaczęło pachnieć sensacją – Trefl wygrał 25:23.
Drugą partię zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy nie pozwolili Polakom na tak wiele, jak w inauguracyjnej partii. Sami jednak szybko roztrwonili czteropunktową przewagę, co pozwoliło drużynie prowadzonej przez Andreę Anastasiego na doprowadzenie do nerwowej końcówki. O przerwy na życzenie przed ostatnimi piłkami prosili obaj szkoleniowcy. W decydujących fragmentach lepiej spisali się jednak siatkarze z Gdańska. Maciej Muzaj perfekcyjnie kończył kluczowe piłki, a Trefl ponownie wygrał 25:23.
Od początku trzeciego seta na parkiecie było bardzo nerwowo. Wynik oscylował w granicach remisu, co powodowało nerwowość pod siatką. Emocje udzieliły się także trenerom i nawet oni – w walce o każdy punkt – włączali się w kłótnie z arbitrami. Za żywiołową dyskusję na temat challange’u (który ostatecznie przeprowadzono i przyznano punkt Treflowi) żółtą kartką ukarany został Anastasi. Jego zawodnicy zachowali stalowe nerwy i przez długi czas utrzymywali remis, skutecznie ujarzmiając zapędy Michaiła Michaiłowa, Matthew Andersona czy Ervina N’Gapetha.
W końcówce partii ten ostatni zaczął jednak trafiać z zagrywki. Wraz z nieźle funkcjonującym rosyjskim blokiem dało to gospodarzom cztery punkty przewagi (20:16). Podobnie jak w poprzedniej partii szybko je jednak stracili, a doskonały serwis Trefla w połączeniu ze skutecznym wykończeniem Muzaja przyniosły remis (21:21). Gdańszczanie znaleźli się o dwie piłki od zwycięstwa seta (23:23), lecz… końcówka należała do rywali. Tym razem to Zenit wygrał 25:23.
Czwarty set rozpoczął się od… dwóch trafionych challange’ów Anastasiego, po których Trefl zbudował trzypunktową przewagę (6:3). Ta błyskawicznie została jednak zniwelowana (6:6), a następnie to Rosjanie odskoczyli na dwa punkty (8:10). Siatkarze Trefla walczyli jednak ambitnie i w końcówce ponownie zdołali wyrównać (19:19). Podobnie jak w poprzednich częściach gry, tak i teraz na ostatecznym wyniku zaważyły ostatnie piłki. W nich kluczowe okazały się zagrywki. Najpierw, dzięki dobrej postawie w tym elemencie, zawodnicy Trefla wyszli na prowadzenie (24:23). Choć mieli już w górze punkt na wagę zwycięstwa, nie zdołali wykorzystać żadnej z czterech piłek meczowych. Wówczas w polu serwisowym stanął Michaiłow. Rosjanin dwukrotnie potężnie trafił, dając swojej drużynie zwycięstwo 29:27.
Po przegranej gdańszczanie, aby awansować, musieli wygrać nie tylko tie-break, ale także późniejszy złoty set. Mimo to w piątej partii widoczna presja towarzyszyła siatkarzom po obu stronach. W tej sytuacji ze znakomitej strony pokazał się Ruben Schott, po którego asie serwisowym Trefl objął prowadzenie (10:9). Ponownie doszło do wyrównanej końcówki. W grze błędów lepiej poradzili sobie Polacy, a jednym z tych, którzy najlepiej znieśli presję był Piotr Nowakowski. Tym razem Polacy nie powtórzyli błędu z poprzedniego seta, kończąc czwartą piłkę meczową. Wygrywając 19:17, zakończyli spotkanie.
Nie zakończyli jednak dwumeczu. Odrobiwszy straty, siatkarze Trefla Gdańsk doprowadzili bowiem do złotego seta. To ten rozstrzygnął o awansie do półfinału siatkarskiej Ligi Mistrzów. Polacy nie zdołali powtórzyć scenariusza z tie-breaku. Tym razem w końcówce odskoczyli Rosjanie, którzy wygrali decydującą partię 15:12.
Mimo tego, że Trefl Gdańsk ostatecznie pożegnał się z rozgrywkami Ligi Mistrzów, walka 10. zespołu obecnego sezonu PlusLigi z mistrzem Rosji była imponująca. Obie drużyny stworzyły w Kazaniu fenomenalne widowisko.
Następne