Przejdź do pełnej wersji artykułu

Z deszczu pod rynnę. Loris Karius bez pieniędzy w Turcji

Loris Karius (fot. Getty Images) Loris Karius (fot. Getty Images)

Turecka przygoda Lorisa Kariusa okazuje się dla Niemca koszmarem. W Besiktasie nie płacą mu od miesięcy, a sam bramkarz poprosił o szybszy powrót do Liverpool FC. Choć jeszcze niespełna rok temu grał w finale Ligi Mistrzów, teraz jego sytuacja coraz bardziej się komplikuje.

Bolton Wanderers na skraju upadku. Przeszkodą nawet… geografia

Finał Champions League to marzenie każdego piłkarza. Dla Kariusa zmieniło się ono jednak w niespodziewany koszmar, początkujący fatalny rok. W meczu z Realem Madryt popełnił kilka niewyobrażalnych błędów – jego zespół przegrał, czego skutkiem było sprowadzenie dla klubu m.in. Alissona Beckera, który zastąpił Niemca między słupkami.

Szybko jasne stało się, że nie będzie miał szansy nawet rywalizować z Brazylijczykiem. Został odesłany na dwuletnie wypożyczenie do Stambułu. W tamtejszym Besiktasie miał się odbudować i sprawić, że powróci do gry na wysokim poziomie.

Niemiec trafił jednak z deszczu pod rynnę. Na tureckich boiskach również zdarzały mu się błędy, a w 27 meczach ligowych w tym sezonie tylko sześciokrotnie zachowywał czyste konto. Na pobycie nad Bosforem nie wyszedł także zbyt dobrze finansowo. Okazuje się, że klub zalega Niemcowi z wypłatami od… czterech miesięcy. Karius nie zamierzał dłużej czekać – dał klubowi ultimatum (10 dni na uregulowanie należności), a gdy to zostało przekroczone – skierował sprawę do FIFA.

Poprosił również nowych szefów o skrócenie wypożyczenia. Chce już w najbliższym czasie wrócić do Liverpoolu – prawdopodobnie po to, aby zdecydować się na transfer lub wypożyczenie do innego zespołu.

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także