Mecz Austria – Polska w eliminacjach Euro 2020 może i nie był doznaniem porównywalnym z wizytą w Caffe Florian w Wenecji*, poziomem doznań przypominał bardziej szybką małą czarną na dworcu czy lotnisku. Efekt jest jednak podobny, bo zwycięstwo dało biało-czerwonym kopa, po którym, miejmy nadzieję, nie zatrzymają się już do końca eliminacji.
Nasze rozegranie jest jak lura z ekspresu przelewowego
To raczej nic nowego, problem istnieje od kilku dekad. Mimo to każdy kolejny selekcjoner zapowiada, że będzie chciał grać piłką i szukać kombinacyjnej gry, choć w naszej historii udawało nam się to robić przez, licząc hurraoptymistycznie, najwyżej kilkanaście lat.
Może rozwiązaniem problemu jest właśnie wystawianie razem Lewandowskiego i Piątka? Wcześniej narzekano, że nasz kapitan nie ma komu zgrywać piłek i jest osamotniony. Teraz może robić to napastnikowi Milanu i vice versa. Ale to mało popularne, bo takie "nienowoczesne", w dzisiejszych czasach "trzeba" przecież wymieniać kilkanaście-kilkadziesiąt podań po ziemi przy konstruowaniu akcji. Nawet wtedy, gdy jedyną rzeczą łączącą cię z Brazylijczykami jest picie kawy...
"TurboGrosik" na stuprocentowej robuście
O Kamilu Grosickim od dawna wiadomo, że jest szybki i że, mówiąc oględnie, zdarzało mu się degustować różne napoje. Przed meczem z Austrią ewidentnie była to kawa oparta w stu procentach na gatunku robusta, zdecydowanie mocniejszym od arabiki.
Trudno nam przypomnieć sobie mecz, w którym aż tak, nomen omen, ekspresowo odjeżdżał rywalom i to nie przez 45 czy 60, ale pełne 90 minut. Efektem pobudzenia były też niestety i w większości przeciągnięte dośrodkowania, co każe podejrzewać, że, zamiast kawy, naładował się kilkoma sygnowanymi swoją ksywką napojami energetycznymi.
Milik fanem bezkofeinowej?
Jeśli tak było, to następnym razem niech wypije jeden mniej i odda go Arkadiuszowi Milikowi. Ten od początku do przerwy, która oznaczała dla niego koniec grania, był niemrawy i ospały. Jego gra zdecydowanie bardziej przypominała tę z nieszczęsnego mundialu, a nie z Napoli.
Gdyby Brzęczek zdecydował się na wariant z Lewandowskim i Piątkiem w pierwszym składzie, to prawdopodobnie kosztem Milika. Ten przed ewentualnym wejściem z ławki powinien napić się specyfiku firmy Grosickiego albo jeszcze lepiej espresso czy americano, bo po co sobie niszczyć zdrowie...
Dla Szczęsnego kawa o przedłużonym działaniu
Występ bramkarza Juventusu można by było określić mianem idealnego, co akurat w kadrze w ostatnich latach nie było regułą. Można by, gdyby nie zupełnie niepotrzebna przebieżka za pole karne w samej końcówce meczu. Jeśli Szczęsny przysypiał, to na jego miejscu pomyślelibyśmy w przerwie o kawie z przedłużonym czasem działania, a nie pobudzaniu się adrenaliną. We Włoszech na pewno doradzą mu jakiś odpowiedni gatunek.
Grek bez dżezwy
I nasze w tym szczęście. Tuż po golu Piątka Tomasz Kędziora sfaulował w polu karnym Floriana Grillitscha, jednak sędzia Anastasios Sidiropoulos kazał grać dalej. Widać, że jest częścią tej kilkuosobowej grupy Greków, która nie używa tygielka. Po zaparzonej w nim kawie na pewno byłby zdecydowanie bardziej skoncentrowany.
*Najstarsza i najbardziej luksusowa kawiarnia na świecie, istnieje od 1720 roku, a odwiedzali ją m.in. Marcel Proust, Charles Dickens i George Gordon Byron.