{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PGE VIVE Kielce zadowolone z występu w Zaporożu. "Remis to nie jest zły wynik"

Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce zremisowali na wyjeździe z Motorem Zaporoże 33:33 w pierwszym meczu fazy TOP 16 Ligi Mistrzów. – To dla nas bardzo dobry wynik, ale to kielczanie są faworytem dwumeczu – powiedział rozgrywający mistrza Ukrainy Paweł Paczkowski.
Puchar EHF: klęska Azotów w Danii. Młodzież rozbiła puławian
VIVE przed rewanżowym meczem nie wypracowało sobie przewagi, ale też nie będzie musiało odrabiać strat. Spotkanie w Zaporożu było bardzo wyrównane, a wynik najczęściej oscylował wokół remisu. Wynik uznać można za sprawiedliwe rozstrzygnięcie.
– Remis to nie jest zły wynik, bo u siebie zaczynamy wszystko od zera. Nie zagraliśmy złego spotkania, popełniliśmy mało błędów technicznych jak na tak gorący teren. Troszkę w obronie możemy się poprawić, bo sporo bramek straciliśmy – ocenił skrzydłowy Arkadiusz Moryto.
– Wiemy, jaka tu jest atmosfera, jak tutaj grają i walczą. Zespół z Zaporoża zasłużył na pochwałę, ale ja jestem też bardzo, bardzo zadowolony z mojej drużyny. Popełniliśmy dziś wiele błędów, ale w połowie rywalizacji to jest bardzo dobry wynik dla nas – zapewnił trener mistrzów Polski Tałant Dujszebajew, którzy uważa, że przed rewanżem to jego zespół jest w trochę lepszej sytuacji.
– Możemy być nastawieni optymistycznie, bo teraz gramy w domu. Jeżeli przed dzisiejszym meczem szanse rozkładały się 51:49 dla Zaporoża, to teraz, w rewanżu będzie odwrotnie, czyli 51:49 dla nas – dodał.

W zespole z Zaporoża wystąpili dwa Polacy: były zawodnik kieleckiej drużyny Mateusz Kus i wypożyczony z VIVE do końca tego sezonu Paweł Paczkowski. Pierwszy z nich zdobył jedną bramkę, a drugi zanotował cztery trafienia.
– Obie drużyny miały swoje szanse na zwycięstwo i wydaje mi się, że z naszej perspektywy to bardzo dobry wynik. Dla mnie to Kielce są faworytem dwumeczu, bez względu na to, co stało się w pierwszym pojedynku. Spotkanie układało się tak, że szala przechylała się na obie strony. Ani nam, ani rywalom nie udało się odskoczyć na więcej niż dwie bramki – analizował Paczkowski.
– Chcieliśmy wygrać u siebie, bo w Kielcach gra się bardzo ciężko. Myślę jednak, że przed spotkaniem remis brałbym w ciemno. Widać było, że mecz był naprawdę wyrównany, nikt nie dał rady prowadzić jakąś większą liczbą bramek. Wiedzieliśmy, że tak będzie – nie ukrywał Kus.
Paczkowski, który od przyszłego sezonu będzie zawodnikiem węgierskiego Veszprem, więcej szans na awans do ćwierćfinału daje mistrzom Polski. – Do Kielc pojedziemy, by pokazać się z najlepszej strony, może coś ugrać, ale u siebie VIVE jest zdecydowanym faworytem – zaznaczył reprezentant Polski.
Do rewanżu dojdzie w sobotę 30 marca w Kielcach o godz. 16:00.
Film dokumentalny "Orły Wenty" – wspomnienia bohaterów
MŚ w Chorwacji [WIDEO]