Miesiąc temu żyliśmy awansem koszykarzy na mistrzostwa świata. Przy okazji w eter poszła myśl prezesa PZKosz, że przy dobrej koniunkturze warto zrobić w Gdańsku mistrzostwa Europy. Żadna nowina. Poprzednicy pana prezesa co raz zgłaszali nasze aspiracje. Bezowocnie, brawurowo, ale zgłaszali. Tymczasem dowiadujemy się, że termin minął, wpłynęło siedem podań, a polskie nie.