| Piłka nożna / Anglia

Legenda Manchesteru United walczy o życie. Andrew Cole: każdy z nas toczy jakieś bitwy

MARCIN NOWAK

Każdy z nas toczy jakieś bitwy – czy w pracy, czy na boisku, ale dla mnie osobiście największą walką jest walka o moje życie – mówi w wywiadzie dla TVPSPORT.PL. Andrew Cole, legendarny napastnik Manchesteru United, który dwa lata temu przeszedł przeszczep nerki i od tamtej pory zmaga się ze swoją chorobą.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Marcin Nowak, TVPSPORT.PL: – Jakim zawodnikiem był Andy Cole? Jakbyś siebie scharakteryzował jako piłkarza?
Andrew Cole, były napastnik Manchesteru United, a obecnie ambasador klubu: – Mogę opisać siebie jako człowieka, ale ciężko mi się opisać jako piłkarza...

– Pracowity, obdarzony zabójczym instynktem strzeleckim... 
– Tak. Zawsze byłem pracowity. Zawsze widziałem się też, jako gracza zespołowego. Według mnie to najważniejsza rzecz – być piłkarzem zespołowym. Rozumiałem futbol i chciałem wykorzystać wszystkie swoje atuty. Czy byłem dobrym piłkarzem? Wydaje mi się, że tak. Ale to co mi się wydaje, a to co inni sądzą to mogą być dwie zupełnie inne rzeczy...

– Miałeś wiele sukcesów w swojej karierze. Zastanawiam się, co najbardziej utkwiło ci w pamięci? Czy była to potrójna korona w 1999 roku (Andrew Cole z Manchesterem United zdobył wówczas mistrzostwo Anglii, Puchar Anglii i Ligę Mistrzów – przyp. red.), czy może praca z sir Aleksem Fergusonem, a może współpraca z Dwightem Yorkiem, z którym tworzyliście zabójczą parę napastników?
– Wszystko to jest wielką częścią mojej piłkarskiej kariery. Przejście do Manchesteru United. Oczywiście praca z sir Aleksem Fergusonem jako menedżerem drużyny. Zdobycie mojego pierwszego mistrzostwa z Manchesterem United było fantastyczne. Ale teraz, jak patrzę na to z dystansu, to oczywiście zdobycie potrójnej korony. Do tego moja współpraca z Dwightem Yorkiem była czymś, o czym ludzie będą mówili przez wiele lat. To była wyjątkowa współpraca. Bardzo, bardzo wyjątkowa. We współczesnym futbolu już czegoś takiego nie ma.

Dwight Yorke i Andy Cole z trofeum Ligi Mistrzów (fot. Getty)
Dwight Yorke i Andy Cole z trofeum Ligi Mistrzów (fot. Getty)

– Można powiedzieć, że rozumieliście się wręcz telepatycznie.
– To bardzo dobre określenie. Związany z tym jest jeden z największych komplementów, jaki otrzymałem ostatnio. Kilka tygodni temu rozmawiałem z Thierrym Henrym. Powiedział: "mój duet z Dennisem Bergkampem (Henry i Bergkamp byli gwiazdami Arsenalu, gdzie razem grali w latach 1999-2006 – przyp. red.) w żaden sposób nie był aż tak dobry, jak współpraca jaką wy mieliście z Dwightem. Oglądałem was i podziwiałem jak graliście na europejskich boiskach, co robiliście dla siebie. Obecnie czegoś takiego już nie da się zobaczyć. Jest dużo egoizmu – każdy chce strzelać gole". Sposób w jaki to powiedział, jak opisał moją współpracę z Dwightem uświadomił mi, że rzeczywiście ten duet był naprawdę dobry i ludzie będą go wspominać i naprawdę doceniać.

– Odnośnie współczesnego futbolu i twojego transferu do Manchesteru United w 1995 roku. To był brytyjski rekord transferowy. Kosztowałeś 6 milionów funtów plus piłkarza Keitha Gillespiego, który był wówczas wyceniany na około 1 milion funtów. W kolejnym roku ten transferowy rekord był więcej niż podwojony. Alan Shearer przeszedł z Blackburn do Newcastle United za 15 milionów funtów. Obecnie rekordowym zakupem na rynku angielskim jest transfer Paula Pogby z Juventusu do Manchesteru United za 89 milionów funtów z 2016 roku. Gdzie to się skończy? I czy w ostatnich latach największą zmianą w futbolu są właśnie pieniądze?
– Gdzie to się skończy? Powiem tak – na pewno prędko się nie skończy. Podejrzewam, że ten obecny rekord zostanie pobity już tego lata. Dopóki są prawa telewizyjne i te prawa telewizyjne generują takie przychody, jakie generują – transfery będą tylko coraz wyższe i będą stale rosły. Bo ostatecznie to tylko system podaży i popytu. Jeśli potrzebuję kogoś i wydaje mi się, że ten właśnie człowiek jest odpowiedni i ktoś będzie chciał za niego wydać sumę "x" to zapłacisz za niego właśnie ten "x", a może nawet więcej – sumę "z". A więc to będzie trwało tak długo, jak musi trwać. Przynajmniej dopóki nie zostanie wprowadzony próg płacowy albo wszystko się po prostu rozpadnie. Będziemy musieli poczekać i zobaczyć, jak to się potoczy, ale na razie w tym systemie podaży i popytu, jeśli będziesz chciał sprowadzać dobrych piłkarzy będziesz musiał sowicie za nich zapłacić.

– Najgorętszym tematem na Wyspach jest obecnie Brexit. Czy wydaje ci się, że to może w jakiś sposób zmienić Premier League, angielski futbol?
– To bardzo możliwe. Jak najbardziej. Oczywiście, gdy Brexit wreszcie dojdzie do skutku – będzie miał wpływ na piłkę nożną. Wyjdziemy poza Europę. A to może oznaczać, że piłkarze spoza Wysp będą jeszcze drożsi. Wiele klubów z Anglii patrzy teraz na Amerykę Południową, bo jeśli jakiś zawodnik będzie kosztował "x" to może lepiej poszukać w Ameryce Południowej jakiegoś innego zawodnika za o wiele mniejsze pieniądze. W tej chwili jesteśmy w stanie oczekiwania. Zobaczymy, jak to się skończy.

– Odnośnie Twojego rozstania z futbolem. Czy bardzo ciężko było nie móc już występować na murawie? Zmienić kompletnie swoje życie w jednej chwili, gdy zdecydowałeś się na piłkarską emeryturę?
– Tak to było bardzo ciężkie. Robisz coś od ponad 20 lat, a nagle budzisz się rano i orientujesz się, że nie musisz iść dziś na trening, że nie musisz robić tego i tamtego. To bardzo trudne, gdy zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś już piłkarzem. Masz normalne życie. Bardzo ciężkie są te pierwsze tygodnie, miesiące. Ale gdy już znajdziesz sobie zajęcie, powoli przyzwyczajasz się do swojej nowej roli, jakakolwiek by nie była. Ale nic nigdy nie nie zastąpi ci tego uczucia, gdy wstajesz w sobotę rano i masz mecz o godzinie 15 i nie możesz się już doczekać. Od czasu do czasu to pragnienie powraca. Powiedziałem, że pierwsze miesiące są trudne, ale ta godzina 15 w sobotę, gdy nie masz co robić... Jeśli mam być brutalnie szczery to soboty są po prostu strasznie nudne. Ale gdy grasz w piłkę przez tak wiele lat – nigdy nie byłeś w stanie się zorientować, jak rzeczywiście potwornie nudna jest ta sobota. Teraz już zorientowałem się, że sobota jest koszmarnym dniem, bo po prostu nic nie ma do roboty. A więc potrzebowałem trochę czasu, ale teraz już się do tego przyzwyczaiłem.

Cole pozuje do zdjęcia z kibicem po pokazowym meczu z udziałem legend Man United na Old Trafford (fot. Getty)
Cole pozuje do zdjęcia z kibicem po pokazowym meczu z udziałem legend Man United na Old Trafford (fot. Getty)

– Myślałeś o tym, żeby na przykład spróbować swoich sił jako trener? Jak choćby twój były kolega z drużyny Ole Gunnar Solskjaer, który obecnie prowadzi Manchester United?
– Myślałem o tym może z minutę, ale stwierdziłem, że to nie dla mnie. Sprawia mi przyjemność to, co obecnie robię. Cały czas pracuję w futbolu. Kilka dni w tygodniu pomagam Solowi Campbellowi w Macclesfield (Campbell jest menedżerem Macclesfield Town FC, klubu z League Two. W styczniu 2019 roku Andy Cole dołączył do sztabu trenerskiego zespołu na półetatu – przyp. red.). Sprawia mi to olbrzymią radość. Dało mi to znowu wiele frajdy. Wiedziałem, że będzie mi brakowało piłki nożnej, kocham futbol, żyję nim. Ale być z drużyną przez te dwa dni... Te żarty. Uwielbiam te przekomarzania. Bardzo bym chciał kontynuować to... przez dwa-trzy dni w tygodniu. To mi w zupełności wystarcza. Uwielbiam też pracę, jaką wykonuję w Manchesterze United. Bycie ambasadorem. Kocham możliwość wejścia w tłum kibiców, spotkania się z nimi. To jest fantastyczne w tym klubie. Wydaje mi się, że udało mi się stworzyć taką miłą niewielką przestrzeń, z której bardzo się cieszę.

– Jeśli chodzi o twoje obecne życie: toczysz też inną walkę. Dwa lata temu miałeś przeszczep nerki. To musiało być bardzo ciężkie.
– Tak to była najtrudniejsza chwila w moim życiu. Każdy z nas toczy jakieś bitwy – czy w pracy, czy na boisku, ale dla mnie osobiście największą walką jest walka o moje życie. To bardzo trudne, ale zaakceptowałem to w takiej postaci, w jakiej jest i teraz muszę się z tym codziennie zmagać i starać się być lepszym człowiekiem.

– To jakim człowiekiem jest Andy Cole? To właśnie moje ostatnie pytanie. Zaczęliśmy od tego, jakim byłeś piłkarzem, a jakim jesteś człowiekiem?
– Teraz? Ciężko powiedzieć. Nie mógłbym ci powiedzieć jakim jestem dokładnie człowiekiem. Myślę, że patrzę teraz na życie zupełnie inaczej, niż kiedyś. Wydaje mi się, że staram się cieszyć życiem trochę bardziej niż kiedyś. Bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Jutro nigdy nie jest nam dane. Gdy wstaję codziennie po prostu staram się cieszyć życiem. Musimy doceniać to, co mamy, doceniać życie, doceniać to, co mamy wokół siebie.

Andrew Cole w trakcie kariery rozegrał 545 spotkań, w których strzelił 233 gole (z czego 188 w Premier League). Był uczestnikiem słynnego finału Ligi Mistrzów z 1999 roku, gdy Manchester United po dwóch golach w doliczonym czasie pokonał Bayern Monachium 2:1. Jako piłkarz Newcastle United był królem strzelców Premier League w sezonie 1993/94. W tym samym sezonie zanotował też najwięcej asyst i został wybrany najlepszym młodym zawodnikiem ligi. Z Manchesterem United pięciokrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii, dwukrotnie Puchar Anglii.

Andrew Cole obecnie jest ambasadorem współpracy partnerskiej pomiędzy marką Chivas a Manchesterem United.

Zobacz też
Hit transferowy potwierdzony! Manchester ogłosił pierwsze wzmocnienie
Piłkarze Manchesteru United (fot. Getty Images)

Hit transferowy potwierdzony! Manchester ogłosił pierwsze wzmocnienie

| Piłka nożna / Anglia 
Liga Mistrzów: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
Liga Mistrzów: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]

Liga Mistrzów: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Samochód wjechał w tłum kibiców. Są nowe informacje
Poszkodowani kibice Liverpoolu (fot. Getty)

Samochód wjechał w tłum kibiców. Są nowe informacje

| Piłka nożna / Anglia 
Tragiczne sceny w Liverpoolu. Samochód wjechał w kibiców!
Samochód wjechał w grupę ludzi w Liverpoolu (fot. Getty)

Tragiczne sceny w Liverpoolu. Samochód wjechał w kibiców!

| Piłka nożna / Anglia 
Fabiański wyróżniony po ostatnim meczu w WHU. "Najlepszy..."
Łukasz Fabiański (fot. Getty Images)

Fabiański wyróżniony po ostatnim meczu w WHU. "Najlepszy..."

| Piłka nożna / Anglia 
Polecane
Najnowsze
Francja – Portugalia. Oglądaj finał ME U17 [NA ŻYWO]
transmisja
Francja – Portugalia. Oglądaj finał ME U17 [NA ŻYWO]
| Piłka nożna 
Francja – Portugalia, finał mistrzostw Europy U17. Transmisja online meczu na żywo w TVP Sport (1.6.2025)
Może powstać alternatywna Liga Mistrzów. Władze usiadły do stołu
Grot Budowlani Łódź (fot. PAP)
Może powstać alternatywna Liga Mistrzów. Władze usiadły do stołu
fot. Facebook
Sara Kalisz
Prezes Miedzi po porażce: nie żałuję, że zmieniłem trenera
Wojciech Łobodziński (fot. PAP)
Prezes Miedzi po porażce: nie żałuję, że zmieniłem trenera
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Wskoczył do składu i... nie oddał miejsca. Teraz został bohaterem
Bartłomiej Gradecki, bramkarz Wisły Płock (fot. Getty).
tylko u nas
Wskoczył do składu i... nie oddał miejsca. Teraz został bohaterem
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Czekali na to dwa lata. Niespodziewany bohater awansu!
Piłkarze Wisły Płock (fot. PAP)
polecamy
Czekali na to dwa lata. Niespodziewany bohater awansu!
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Awans i... niepewność?! Trener zaapelował do władz klubu
Radość Mariusza Misiury, trenera Wisły Płock (fot. PAP).
Awans i... niepewność?! Trener zaapelował do władz klubu
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Jorge Jimenez: nie mam słów, żeby to opisać [WIDEO]
Jorge Jimenez (fot. TVP SPORT)
Jorge Jimenez: nie mam słów, żeby to opisać [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Do góry