{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Stolarczyk o Lisie: biorę za to odpowiedzialność

Wisła Kraków zremisowała 2:2 z Piastem Gliwice w meczu 29. kolejki Lotto Ekstraklasy. Zawodnicy Macieja Stolarczyka mogli świętować zwycięstwo, ale błędy bramkarza Mateusza Lisa okazały się zbyt kosztowne. – Nikt nie przeszkadzał nam w tym, aby strzelić więcej goli – zauważył Stolarczyk.
Wisła Kraków – Piast Gliwice. Kosztowne błędy bramkarza Białej Gwiazdy
– Na pewno czujemy duży niedosyt związany ze stratą punktów. Piast pokazał, że nie jest przypadkowo na tym miejscu w tabeli. Walka o "ósemkę" trwa, sytuacja w tabeli jest skomplikowana. Musimy teraz odpocząć i rozpocząć przygotowania do meczu z Zagłębiem w Lubinie. Wszystko wciąż jest w naszych rękach – powiedział Stolarczyk po ostatnim gwizdku.
Wisła mogła pokusić się o komplet punktów, ale słaby występ zaliczył bramkarz Mateusz Lis. Najpierw popełnił duży błąd przy golu Patryka Dziczka. Źle obliczył lot piłki po strzale, z którym nie powinien mieć problemu. Miał też swój "udział" przy drugiej bramce przyjezdnych – wypuścił piłkę w prostej sytuacji.
– To nie Mateusz Lis sprawił, że zremisowaliśmy ten mecz. Takie błędy mogą się przytrafić każdemu. Jest młodym bramkarzem i ja biorę odpowiedzialność, że na niego postawiłem. Nikt nie przeszkadzał nam w tym, aby strzelić więcej goli – zaznaczył trener Wisły.
W składzie Białej Gwiazdy zabrakło kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. – Prognozy były takie, że będzie gotowy do gry, ale tak się nie stało. Teraz będziemy walczyć z czasem, aby jak najszybciej wrócił do treningów i pomógł nam w kolejnym spotkaniu – zapewnił Stolarczyk.
Mimo remisu Piast powiększył przewagę nad zajmującą czwarte miejsce w tabeli Cracovią do do pięciu punktów. Trener Waldemar Fornalik był umiarkowanie zadowolony z postawy swojej drużyny.
– Graliśmy na trudnym terenie, bo Wisła bez względu na to, w jakim wychodzi składzie prezentuje agresywny i ofensywny futbol. Ten punkt trzeba przyjąć z pokorą i zadowoleniem. W piłce nożnej błędy były, są i będą. Ten przy pierwszym golu dla nas był może bardziej widoczny, ale my też ich nie uniknęliśmy przy straconych bramkach – stwierdził.
Wiele wskazuje na to, że gliwiczanie sezon zasadniczy zakończą w czołowej "trójce". – Nie ma trenera, który mając zespół na trzecim miejscu mówi, że nie interesują go europejskie puchary. Trzeba się jednak skupić na najbliższym meczu i jeśli uda się zrealizować cel, to będziemy się cieszyć – zakończył.