Przejdź do pełnej wersji artykułu

O "Lewym" na Saharze. Dzieci zapatrzone w "bawarskiego"

/ (fot. materiał własny) (fot. materiał własny)

Beduini popijając herbatę na Saharze debatują między innymi o Robercie Lewandowskim. Świetnymi występami w Barcelonie, napastnik reprezentacji Polski, skradł serca Marokańczyków. Jest wizytówką Polski również w Afryce.

Odlot z portu Ronaldo. "Nie wspominaj o Messim"

Tematy na Balicach, nawet w środku nocy. Czy Wisła dogoni Cracovię w tabeli? Po odprawie trochę rozmów o Lidze Mistrzów i szczegółowy życiorys Wojciecha Szczęsnego. Lądowanie w Marrakeszu. Odbiór bagażu. Zza rogu wychodzi pan z tabliczką: "Mr. Lewandowski". To nazwisko kojarzy większość mężczyzn w Maroko.

W przepełnionych uliczkach nietrudno wpaść pod koła jednośladów albo zostać potrąconym przez taksówkarza. Natężony ruch w niczym jednak nie przeszkadza, po szkole młodzi rozstawiają prowizoryczne bramki i naśladują najlepszych piłkarzy świata. Dwa podania. Strzał. Uśmiech i okrzyk: "pio, pio, pio!" słyszany w połowie dzielnicy "Rue Bab". Dziesięciolatkowie w dresach AC Milan są bardzo pomocni w szukaniu noclegu.

– Where are you from?
– I am from Poland.
– O! Lewandowski! Piątek! Milik! Great. You have an ever better representation in football.

Marokańczycy nie ukrywają fascynacji piłką nożną. Jeśli w drodze na Saharę był telewizor na stacji benzynowej, to leciały tam wyłącznie mecze ligi włoskiej, hiszpańskiej lub angielskiej. – Niewiele dyscyplin może konkurować tu z futbolem. W kraju mamy miłośników sportów wodnych, golfa, wspinaczki oraz zjazdów na nartach z pustynnych wydm, ale najczęściej przewijają się nazwiska Messi, Ronaldo, Lewandowski, Suarez. Piłka zbliża i zapewnia pozytywne emocje – mówi Dija Udin Karz, przewodnik wycieczki.

Szkoła w okolicach Marrakeszu (fot. materiał własny) Szkoła w okolicach Marrakeszu (fot. materiał własny)

Po dotarciu w okolice Atlasu pojawia się temat kolarstwa. Mieszkańcy są na bieżąco z transferami w najpopularniejszych zespołach. Większym szacunkiem niż Michała Kwiatkowskiego i Christophera Froome'a darzą jednak Petera Sagana. Tłumaczą, że Polacy nie mogą mieć wszystkiego. Wystarczy, że dzieci są zapatrzone w "bawarskiego". W ufortyfikowanej osadzie Ajt Bin Haddu, gdzie kręcono sceny do "Gladiatora" oraz "Gry o Tron" leżą na straganach koszulki z nazwiskiem Lewandowski. Na kamienicach "wlepki" Bayernu Monachium i Realu Madryt. W najwyższym punkcie miasta, na skale, jest też naklejka z herbem Arki Gdynia. Nasi tu byli!

W XXI wieku lubimy nawiązywać do europejskiej piłki i zachwycać się grą idoli, ale nasz największy sukces narodowy przypada na rok 1976. Wtedy jedyny raz triumfowaliśmy w Pucharze Narodów Afryki. Dzień po finale większość firm dała dzień wolny od pracy. Była euforia. Miło wraca się do tamtych wspomnień. Teraz nie jest już tak dobrze, choć byliśmy bardzo dumni, oglądając spotkania z Hiszpanią i Portugalią podczas mistrzostw świata w Rosji. Niech pan jeszcze napisze o dwóch zawodnikach. Abdelmajid Dolmy (142 występy w narodowych barwach – przyp.red.) i Ahmed Faras (42 gole w kadrze – przyp.red.). Występowali dawno temu, ale my o nich pamiętamy – dorzuca Karz.

Niedaleko miejscowości Merzouga między dziesiątkami wielbłądów jest piaszczyste boisko i dwie bramki bez siatek. Najmłodsi Beduini w przerwach od wycieczek turystów na Saharę rozgrywają spotkania i zapisują końcowe wyniki na glinianej tablicy. "Ludzie pustyni" podczas kolacji, dla rozluźnienia atmosfery, nawiązują oczywiście do sportu.

Boisko nieopodal Sahary (fot. materiał własny)

Urugwajczyków łączą z Luisem Suarezem i Edinsonem Cavanim, Francuzów z Kylianem Mbappe, Japończyków... witają uśmiechem, tłumacząc, że nie mają wiedzy o azjatyckim futbolu. Nie pomijają Polaków. Bez zaskoczenia. Pierwsze wypowiedziane nazwisko to oczywiście Lewandowski.

Jeśli mamy wolną chwilę pijemy w spokoju herbatę, obserwujemy turystów i ich zachowania albo kopiemy piłkę. Najlepsze warunki do gry są między 9 i 10 rano. Potem jest już za dużo obowiązków. Nie można się też za bardzo zmęczyć, bo nie ma dużo wody w okolicy. Wieczorem często wieje silny wiatr, który uniemożliwia bieganie. Najlepsza technicznie jest młodzież. Zdarza się, że turyści mają trochę czasu i uczą nas czegoś nowego. Jest przecież reprezentacja Sahary Zachodniej. Mało kto o tym wie – stwierdza jeden z Beduinów.

A Adam Małysz w ich świadomości? Ku zdziwieniu łączą go z dyscypliną, ale nie tą zimową.– Szkoda, że zabrano nam Rajd Dakar. Dojechanie do mety było ogromnym wyróżnieniem. W ostatnich latach zainteresowanie zmalało, choć nadal nie brakuje mniejszych imprez – przekonuje przewodnik.

Rzeczywiście. Drogę powrotną z pustyni blokują kierowcy podążający w stronę wydm. Ciekawe, czy znajdą chwilę, by sprawdzić dyspozycję beduińskiego bramkarza.

Rajd samochodowy w okolicach Sahary (fot. materiał własny)
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także