| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Pod wodzą nowego trenera Leszka Ojrzyńskiego Wisła Płock wygrała trzy mecze z rzędu i opuściła strefę spadkową piłkarskiej Lotto Ekstraklasy. – Mam duży szacunek dla całej drużyny – mówi klubowy analityk Łukasz Nadolski.
W ostatnich meczach rundy zasadniczej Wisłą pokonała Śląsk Wrocław 2:0, Zagłębie w Sosnowcu 3:1 oraz 3:2 Wisłę w Krakowie w pierwszym spotkaniu rundy finałowej.
– Wiele osób skazało nas już na spadek z ligi, a jednak potrafiliśmy się podnieść, wygrać trzy pojedynki z rzędu i wskoczyć na 13. miejsce w tabeli. Mam duży szacunek dla całej naszej drużyny – stwierdza Nadolski.
Pierwszy mecz fazy finałowej z Wisłą Kraków był niezwykle trudny, zwłaszcza po stracie dwóch goli strzelonych przez Sławomira Peszkę. Gospodarze prowadzili już 2:0 i wydawało się, że płocczanie będą musieli pogodzić się z porażką. Tuż przed przerwą kontaktową bramkę zdobył Mateusz Szwoch, a po przerwie pięknymi trafieniami pochwalił się Oskar Zawada i Wisła wygrała trzecie z rzędu.
– Cieszą trzy punkty, zwłaszcza w naszej sytuacji, która teraz zdecydowanie się poprawiła. Wiedzieliśmy, że Biała Gwiazda, zwłaszcza w obronie, jest osłabiona, a jednak potrafiła strzelić nam dwa gole. Bardzo ważna była kontaktowa bramka Mateusza Szwocha, ta do szatni, bo to był sygnał, że można jeszcze losy meczu odwrócić. Już wtedy wiadomo było, że punkt jest w naszym zasięgu, potem okazało się, że nawet komplet punktów – dodaje Nadolski.
Do 29. kolejki napastnik płockiej ekipy Zawada miał tylko jednego gola na swoim koncie. W dwóch ostatnich meczach strzelił trzy bramki.
– Wcześniej tylko liczono mu minuty bez gola. Wreszcie się przełamał, a w Krakowie trener wpuścił go na boisko w takim momencie, że miał czas wykorzystać swoje umiejętności. Cała drużyna pracowała na sukces, ale to on przesądził o ostatecznym wyniku meczu – chwali zawodnika Nadolski.
I wyjaśnia, że to efekt ciężkiej pracy na treningach, także po zajęciach. – Brakowało mu przełamania. Nie wiadomo, dlaczego nastąpiło to akurat w takim momencie, ale dobrze, że pokazał, co potrafi. To napastnik o bardzo dobrych parametrach, który nie miał zbyt dobrego okresu biorąc pod uwagę skuteczność, ale jestem przekonany, że powinien w najbliższym czasie zrobić krok do przodu – dodaje analityk.
Drużyna wygrała trzy mecze z rzędu i nabrała pewności, że jest szansa na utrzymanie się w Ekstraklasie. – Oczywiście nadal niczego nie możemy być pewni, przed nami sześć niezwykle ważnych i trudnych pojedynków. Nawet trudno się dziwić, że część kibiców już widziało nas w pierwszej lidze. Po meczu z Wisłą w Krakowie nastroje znacznie się poprawiły, ale w dalszym ciągu to jest grupa walcząca o utrzymanie, a różnice punktowe wcale nie są takie duże. Ostatnie trzy mecze potwierdziły, że drzemie w naszych chłopakach duży potencjał, a umiejętności zawodników są na wysokim poziomie. Uważam, że powinniśmy spokojnie utrzymać się w Ekstraklasie, a w najbliższym meczu z Koroną w czwartek dobrze byłoby zapunktować i już odbić się na dobre od tej kreski – podkreślił Nadolski.
Jego zdaniem tajemnica warsztatu trenera Ojrzyńskiego, to nic innego, jak prosty, jasny przekaz do zawodników, duża konsekwencja i lekcja charakteru.
– Widać, że to jest odpowiedni kierunek w polskiej piłce. I co by nie powiedzieć, to najważniejsza jest ta pozytywna zmiana, a co za tym idzie wynik. Z tego właśnie rozliczany jest trener. I choć nikt nie odmawia Kibu Vicunii wiedzy, doświadczenia i umiejętności przekazania zawodnikom swojej filozofii, to jednak liczy się wynik, a ten nie był zadowalający – zaznacza Nadolski.
Po raz ostatni w swojej historii cztery z rzędu wygrane mecze piłkarze z Płocka mieli w sezonie 2004/2005. Analityk zapewnia, że wszyscy bardzo by chcieli z Koroną Kielce ten rekord wyrównać, a później z Miedzią Legnica go poprawić.
Nadolski nie chciał zdradzić, co przekaże trenerowi Ojrzyńskiemu o Koronie Kielce, ale wskazał na osłabienie drużyny rywali. – Najważniejsza informacja, to pauzy za kartki dwóch podstawowych zawodników, prawego obrońcy Adnana Kovasevica i środkowego obrońcy Łukasza Kosakiewicza. W 31. min środkowy pomocnik Jakub Żubrowski musiał opuścić boisko, pewnie to efekt kontuzji. Mocną stroną drużyny są stałe fragmenty gry, bo jest to wysoki zespół, ale wydaje mi się, że grający trochę prostszą piłkę niż inne drużyny. Poza tym drużyna jest skuteczna, co pokazuje tabela, mimo że nie załapali się do górnej ósemki. Moim zdaniem jest to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych zespołów w całej ekstraklasie. Potrafią zagrać bardzo dobre spotkanie, jak to ostatnie ze Śląskiem, ale też przegrać 0:4 z Gliwicami. Co prawda Piast sprawuje się w tym sezonie znakomicie, jest na fali, ale ten występ Korony należy ocenić jako fatalny.
W rundzie zasadniczej w Płocku Wisła uległa Koronie 1:2, w rewanżu w Kielcach spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Mecz 32. kolejki z Koroną Kielce rozegrany zostanie w czwartek, początek o godz. 18.00.