{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Motor Lublin spadku się nie boi. Powiew świeżości w Ekstralidze
Hubert Błaszczyk /Lublin to kolejne miasto w Polsce, w którym żużel zyskał status religii. Speed Car Motor Lublin wrócił do Ekstraligi po 24 latach przerwy i nie zamierza się z nią szybko żegnać. Skazywany na pożarcie beniaminek pokazał w pierwszych kolejkach, że nie musi być dostarczycielem punktów.
Bartosz Smektała – talent z leszczyńskiej kuźni. Najlepszy junior świata w Grand Prix Polski
Lubelscy kibice najlepsze chwile przeżywali w latach 90., kiedy zespół jeździł nieprzerwanie przez sześć lat w najwyższej klasie rozgrywkowej. W 1991 roku miał miejsce największy sukces w historii Motoru – wicemistrzostwo Polski. Liderem drużyny był wtedy Hans Nielsen, który jako zawodnik Koziołków wywalczył brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata. W składzie był też m.in. Australijczyk Leigh Adams.
Kolejne sezony nie były już tak dobre. Motor utrzymywał się w pierwszej lidze, ale zajmował dwa razy piąte miejsce i raz siódme. Szósty rok zakończył się spadkiem i… rozwiązaniem klubu, po którym zostały długi. Ostatecznie udało się je częściowo spłacić, dzięki transferom Roberta Dadosa i Pawła Staszka.
W kolejnych latach było sporo problemów organizacyjnych. Bylejakość – to najlepsze słowo, które określa poczynania klubów w Lublinie. Doszło nawet do tego, że w 2008 roku zabrakło tego ośrodka w rozgrywkach ligowych. Ta sama sytuacja powtórzyła się osiem lat później.
Nowe rozdanie
Lubelski żużel z marazmu wyrwała dopiero grupa tworząca nowy klub – KM Cross. Wśród nich byli Marek i Jakub Kępowie. Pierwszy z nich był doskonale znany w lokalnym środowisku. W 1991 roku wywalczył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Jego syn stał się z kolei mózgiem całej operacji. Wielu wymienia go jako głównego architekta sukcesów.
W rozgrywkach ligowych wrócono do historycznej nazwy Motor, która nie była używana od 1995 roku. Pozyskano sponsora strategicznego oraz namówiono do jazdy żużlowców, którzy gwarantowali walkę o awans do pierwszej ligi. Twarzą klubu został wychowanek Daniel Jeleniewski. W zespole znaleźli się też zawodnicy wcześniej związani z Lublinem – Oskar Bober, Paweł Miesiąc i Maciej Kuciapa.
Dwa awanse w dwa lata
Już w pierwszym roku funkcjonowania zespół wywalczył awans do Nice 1. Ligi Żużlowej. Stało się to po wygranych barażach ze Stalą Rzeszów. Wcześniej w finale drugiej ligi Motor przegrał ze Startem Gniezno.
Jeszcze więcej emocji dostarczyła barażowa rywalizacja o wejście do PGE Ekstraligi. Motor przegrał pierwsze spotkanie z ROW-em Rybnik 38:52 i przed rewanżem mało kto dawał im szanse na odrobienie strat.
Gospodarze dobrze rozpoczęli mecz i do biegów nominowanych utrzymywali 14-punktową przewagę. Stempel na awansie postawili w piętnastym wyścigu Andreas Jonsson i Robert Lambert, wygrywając 4:2 (cały mecz – 53:37). Dla Brytyjczyka Motor był pierwszym klubem w Polsce, zdobywając 12 punktów znakomicie odwdzięczył się za otrzymaną szansę.
– Rozegraliśmy "mecz ćwierćwiecza" – ocenił menedżer Speed Car Motoru Lublin, Piotr Więckowski. Wielu mówiło też o cudzie nad Bystrzycą. Takie określenia nie były bezpodstawne, bo rybniczanie przez cały sezon nie przegrali tak wysoko na wyjeździe.
Ogromne pieniądze nie skusiły gwiazd
Wywalczenie awansu do Ekstraligi to dopiero połowa sukcesu. W ostatnich latach wielu beniaminków nie było w stanie nawiązać rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wszystko przez nikły ruch na rynku transferowym. Liderzy czołowych klubów rzadko zmieniają barwy. Władze Motoru chciały jednak uniknąć losu Unii Tarnów, która po awansie od razu wróciła na pierwszoligowy front.
Kosmiczne oferty od władz lubelskiego klubu otrzymali Matej Zagar i Tai Woffinden. Słoweniec był już "po słowie" z forBet Włókniarzem Częstochowa, ale mimo to rozważał poważnie zerwanie dżentelmeńskiej umowy. Ostatecznie prezes Michał Świącik przekonał go do pozostania w czwartym klubie Ekstraligi.
Po rozpadzie Stali Rzeszów logiczne wydawało się pozyskanie Grega Hancocka. W Lublinie takie tematu jednak nie było. Wszystko przez zachowanie Amerykanina, który miał ustalone warunki z Motorem w listopadzie 2017 roku, ale ostatecznie kontraktu nie podpisał.
– Jeżeli chodzi o historię z Hancockiem to spotkaliśmy się na lotnisku w Warszawie. Tam mieliśmy spotkanie, ustaliliśmy warunki kontraktu, podaliśmy sobie dłonie, jednak do współpracy nie doszło – stwierdził Jakub Kępa. – Jeżeli dwie strony podają sobie dłonie i ustalają warunki kontraktu, a później jest coś takiego, to dla mnie jest to pierwszy i ostatni raz. Kwestii Hancocka w Lublinie nie było i nie będzie – dodał.
Eksperci wskazywali na brak liderów w lubelskim klubie przed rozpoczęciem sezonu. Beniaminkowi udało się utrzymać trzon zespołu – Andreasa Jonssona, Roberta Lamberta i juniora Wiktora Lamberta. Do drużyny dołączyli też ambitny Mikkel Michelsen i Grzegorz Zengota, który miał za sobą nieudany rok w Zielonej Górze. Polak szybko doznał urazu podczas przygotowań do sezonu i nie wiadomo, kiedy wróci na tor. Z Leszna wykupiono też juniora Wiktora Trofimowa jr.. Pierwsze mecze pokazały, że ostatni ruch może być kluczowy.
Łaguta wyciął numer Rybnikowi
Po zamknięciu okna transferowego spekulowano, że skład Motoru cały czas nie jest zamknięty. Siódmego lutego ogłoszono, że do zespołu dołączy Grigorij Łaguta. Rosjanin był zawieszony za stosowanie dopingu od lipca 2017 roku. 35-latek otrzymał wtedy ogromne wsparcie od prezesa ROW-u Rybnik, którego barwy reprezentował w momencie wpadki. Dlatego podpisanie kontraktu w Lublinie było dużą niespodzianką dla całego żużlowego środowiska.
Łaguta może wzmocnić zespół dopiero od szóstej kolejki, dlatego jego transfer nie zmienił układu sił w Ekstralidze. Przewidywano, że Motor z kretesem przegra pięć pierwszych spotkań i o utrzymaniu będzie mógł zapomnieć.Niezmiernie miło nam poinformować, że osiągnęliśmy porozumienie z Grigorijem Łagutą. W nadchodzącym sezonie pojedzie w naszych barwach podczas rozgrywek PGE @EkstraligaTVhttps://t.co/5VuDewWDQJ. pic.twitter.com/3p41e4LDIP
— Motor Lublin (@speedcarmotor) February 7, 2019
Boom na żużel
Przedsezonowe przewidywania nie wpłynęły na zainteresowanie klubem. To rosło z każdym tygodniem do inauguracyjnego spotkania z MRGARDEN GKM Grudziądz. Fani Motoru byli również aktywni po zakończeniu poprzednich rozgrywek, kiedy uwierzyli w transfer Woffindena do tego stopnia, że… pojawili się na lotnisku, oczekując przylotu Brytyjczyka.
W Lublinie zapanował szał na żużel. Bilety na pierwszy mecz rozeszły się jak na pniu. Serwery odnotowały dziesięć tysięcy wejść na minutę. O kupnie wejściówek można było zapomnieć, bo strona zablokowała się na dobre kilka godzin.
W efekcie na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich zasiadło nieco ponad dziewięć tysięcy. To aktualnie komplet, ale gdyby obiekt był dwukrotnie większy, to i tak nie byłoby problemów z jego zapełnieniem. – Lublin to żużel – skwitował prezes Motoru, Jakub Kępa.
Zainteresowanie czarnym sportem zauważyły władze miasta. Od 2020 roku ma ruszyć przebudowa aktualnego stadionu, który docelowo ma pomieścić 17 tysięcy osób.
Nie będą chłopcem do bicia
Motor pokazał w pierwszych kolejkach, że wcale nie musi być czerwoną latarnią Ekstraligi. Zwłaszcza na własnym torze ma argumenty, żeby wygrywać spotkania. Tak było na inaugurację przeciwko zespołowi z Grudziądza, kiedy w wywalczeniu dwóch punktów nie przeszkodziła nawet kontuzja Andreasa Jonssona.
Lukę po Szwedzie załatali ci, na których nikt nie liczył – Dawid Lampart i Paweł Miesiąc. Dwójka doświadczonych żużlowców wróciła do Ekstraligi po dłuższej przerwie i wystąpiła niespodziewanie w 15. wyścigu starcia z GKM-em.
Największą siłą zespołu są jednak juniorzy – Wiktor Lampart i Wiktor Trofimow jr. Obaj są młodzieżowymi reprezentantami Polski. W lidze ustępują tylko Bartoszowi Smektale i Dominikowi Kuberze z Fogo Unii Leszno. Jeśli utrzymają wysoką dyspozycję możemy być świadkami niespodzianki. Za taką należałoby uznać utrzymanie Speed Car Motoru Lublin w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Pachnący świeżością lubelski #SmakŻużla - tak wyglądał powrót @speedcarmotor do #PGEE | PGE Ekstraliga po 24 latach. https://t.co/NsZsaUSuPB
— PGE Ekstraliga (@EkstraligaTV) April 8, 2019