Niewiele brakowało, aby w Ajaksie Amsterdam już go nie było. Ostał się, a w klubie nikt tego nie żałuje. David Neres, bo o nim mowa, jeszcze w zimowym okienku transferowym był o krok od transferu do Chin...
Na początku stycznia tego roku jego przyszłość w Ajaksie wisiała na włosku. Po Brazylijczyka zgłosił się najbogatszy z chińskich klubów – Guangzhou Evergande, a 45 milionów euro proponowanych za skrzydłowego kusiło działaczy z Amsterdamu. W tamtym czasie zespół grał turniej towarzyski Florida Cup za Atlantykiem, mierzył się między innymi z Flamengo i Sao Paolo, rodacy napastnika nie mogli jednak rozmawiać z nim swobodnie. To wszystko nie spodobało się fanom klubu. W mediach społecznościowych zawrzała kampania pod tytułem "Uwolnić Neresa".
"Jeśli wspomnicie o Chinach, zabierzemy go stąd" – miał powiedzieć jeden z pracowników Ajaksu. Do transferu było blisko, bo Neres nie był zadowolony z coraz rzadszych występów w pierwszym składzie u Erika ten Haga, a Państwo Środka kusiło wielkimi zarobkami. Ostatecznie Brazylijczyk w Amsterdamie pozostał, ale nie była to do końca jego decyzja.
Wszystko z powodu następcy Brazylijczyka, którego działacze Ajaksu znaleźli w Meksyku – Diego Laineza. "Meksykański Messi", jak zwie się go w Ameryce Środkowej, był bliski przejścia do Amsterdamu, ostatecznie wybrał jednak Real Betis, gdzie trafił za 14 milionów euro. Z tego powodu holenderski klub Neresa nie sprzedał, na Amsterdam Arena nie mogli sobie pozwolić na stratę piłkarza, skoro nie przyszedł za niego zastępca.
Ostatecznie decyzja Laineza sprawiła, że Neres w Amsterdamie został i rozegrał kilka najlepszych miesięcy w swojej karierze. – Myślę, że gdybym trafił do Chin, teraz nie byłbym tutaj, bo to Liga Mistrzów stawia cię w świetle jupiterów – mówił w marcu na zgrupowaniu reprezentacji Brazylii. To właśnie po wiosennym wybuchu formy doczekał się powołania do kadry narodowej, wcześniej nigdy nie mógł na to liczyć.
W Holandii mają go za jednego z najbardziej utalentowanych Brazylijczyków w najnowszej historii Eredivisie. Być może nawet najbardziej utalentowanego od Ronaldo, który w latach dziewięćdziesiątych podbił rozgrywki po przejściu z Cruzeiro. Uwielbienie jest tak wielkie, że gdy strzelił gola Realowi, niderlandzki komentator w wybuchu radości krzyknął – "Neresie, dziękujemy twej matce!".
Na murawie bywa ekstrawagancki, ale poza nią jest zupełnie inną osobą... Duża nieśmiałość i powściągliwość – oto podstawowe cechy Neresa. Gdy dziennikarze zadają mu pytania po meczu, zwykle muszą zadowolić się monosylabicznymi odpowiedziami. Następuje jednak poprawa, Brazylijczyk nabiera coraz więcej luzu.
Kiedy po raz pierwszy powołano go do reprezentacji musiał zmierzyć się z "rytuałem przejścia". Po obiedzie stanął na krześle i w paru słowach przedstawił się nowym kolegom z zespołu. Udało mu się wzbudzić poruszenie w grupie. Przemowę rozpoczął od wspomnienia ludzi, którzy byli dla niego istotni podczas sportowej drogi, dziękował rodzinie, dziewczynie, słowo przeznaczył też Casemiro. To oczywiście z powodu wygranej 4:1 z Realem Madryt kilka dni wcześniej. W sali śmiali się wszyscy, oprócz pomocnika Królewskich.
Ajax zapłacił za Neresa 15 milionów euro w 2017 roku, choć w tamtym czasie zagrał tylko w ośmiu meczach dorosłego zespołu Sao Paolo. To sprawiło, że stał się drugim najdroższym transferem w historii klubu – wyprzedzał go tylko Miralem Sulejmani ściągnięty z SC Heerenveen w 2008 roku. Było jasnym, że presja nie będzie mu sprzyjać w rozwoju. Czas pokazał jednak, że jest w stanie jej sprostać.
5 - 0
Inter Mediolan 
2 - 1
Arsenal Londyn 
4 - 3
FC Barcelona 
3 - 3
Inter Mediolan
0 - 1
Paris Saint-Germain
2 - 2
Bayern Munchen 
1 - 2
Arsenal Londyn
3 - 2
Paris Saint-Germain
3 - 1
FC Barcelona
4 - 0
Borussia Dortmund
