{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Maciej Sulęcki: Jacobs ma wiele by wygrać, ale Canelo jest chroniony
Rafał Mandes /
W nocy z 4 na 5 maja w Las Vegas Canelo Alvarez skrzyżuje rękawice z Danielem Jacobsem. Stawką pojedynku będą tytuły mistrza świata federacji IBF, WBA i WBC wagi średniej. – Będziemy świadkami genialnego pojedynku na wysokim poziomie – przyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL Maciej Sulęcki, który 29 czerwca zmierzy się z Demetriusem Andrade w walce o pas WBO tej samej kategorii wagowej.
ANDRZEJ GOŁOTA W TURNIEJU STAMMA 1987. KOMENTARZ SZARANOWICZA
Bukmacherzy nie dają większych szans Jacobsowi, ale zdaniem Sulęckiego Alvarez jest tylko minimalnym faworytem tej walki.
– Spotkają się dwa różne style boksowania. Jeden i drugi jest genialnym technikiem, oni myślą w ringu. Jacobs jest strasznie niewygodny, znika, potrafi przejść z jednej strony na drugą niezauważony, potrafi też fantastycznie zbijać ciosy, one się ślizgają. Jacobs ma wiele żeby wygrać, ale Canelo to Canelo – gospodarz, jest chroniony, ściany mu zawsze pomagają. Ciężko z nim wygrać na punkty, a przed czasem tym bardziej. Skoro Giennadij Gołowkin go nie znokautował i tak naprawdę nie potrafił go precyzyjnie trafić, to i Jacobsowi to się nie uda.
Sulęcki walczył z Jacobsem w kwietniu 2018 roku i nieznacznie przegrał na punkty. Czego zatem Canelo może spodziewać się po Amerykaninie?
– Nieprzewidywalności, inteligencji w ringu, ruchliwości. Jacobs musi bazować na swojej technice i pracy nóg. Na pewno nie będzie się wdawać w bezsensowne wymiany, bo wie, że to może się dla niego źle skończyć – dodaje Sulęcki.
Trener Sulęckiego Piotr Wilczewski sercem będzie za Jacobsem, ale to Canelo jego zdaniem wygra walkę w Las Vegas.
– Canelo zrobił duży progres. W walce z Gołowkinem pokazał, że jeśli wyeliminuje się jego siłę i pressing, to Kazach nie jest tak do końca perfekcyjnym zawodnikiem. Szacunek za plan taktyczny dla Meksykanina i jego sztabu.
Jeśli podopieczny Wilczewskiego pokona w czerwcu Andrade, to niewykluczone, że w przyszłości skrzyżuje rękawice z Alvarezem.
– Taka walka przeszłaby do historii polskiego boksu. Starcie z pięściarzem, który zremisował, a potem pokonał Gołowkina, byłoby czymś wymarzonym – zaznacza Wilczewski. – Pewnie, że taka walka jest moim celem, bo Alvarez to numer jeden, on generuje największą kasę i wypłata za taki pojedynek to kilka milionów dolarów. To jednak przyszłość, teraz liczy się tylko batalia z Andrade – kończy Sulęcki.