| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Daniel Pliński ocenił, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w tym sezonie zagrała równo w ekstraklasie i zasłużenie wywalczyła tytuł. Były siatkarz reprezentacji Polski jako największe rozczarowanie wskazał postawę PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów.
ZAKSA była najlepszą drużyną w fazie zasadniczej i potwierdziła to także w play off–ach. W finale wygrała z ONICO Warszawa 3–0. – Czy triumf kędzierzynian to potwierdzenie ich siły, czy dowód na słabość innych drużyn? To bardzo dobre pytanie, bo nikt by się nie spodziewał, że Aluron Virtu Warta Zawiercie będzie grał o medale i że tak mocno będzie się bił z Zaksą. W tym sezonie zawiodły przede wszystkim Skra i Resovia. Wydawało się, że te drużyny powinny walczyć o medale, a stało się inaczej. Kędzierzynianie utrzymali swój poziom sportowy i zdobyli mistrzostwo zasłużenie – podsumował Pliński. Finałowa rywalizacja wzbudziła wiele dyskusji głównie za sprawą kontrowersji związanych z pierwszym spotkaniem. Obsada sędziowska popełniła błędy w czwartej i piątej partii. Polska Liga Siatkówki przyznała, że doszło do pomyłek, ale postanowiła utrzymać wynik końcowy, czyli wygraną kędzierzynian 3:2. Klub ze stolicy domagał się jego zmiany lub powtórzenia meczu. – Nie idźmy za daleko w ocenie tej sytuacji. Tyle rzeczy już zostało na ten temat powiedziane. Piłka należała się ONICO, została podjęta inna decyzja. Sędziowie popełniają błędy, to też część sportu. Szkoda, że tak się stało, bo sam jestem ciekawy, jak potoczyłaby się dalej rywalizacja przy wyniku 1–0 dla stołecznego klubu. Widać było po drugim meczu, że ta sprawa odbiła się psychicznie na zawodnikach ONICO i ZAKSA "przejechała się" po nich w kolejnym spotkaniu – analizował siatkarski ekspert. Warszawski zespół złożył też wniosek o dyskwalifikację dla Łukasza Kaczmarka za niesportowe zachowanie w pierwszym pojedynku finałowym. – Mówiąc szczerze, to nie wiem, co dokładnie zrobił Łukasz. Jeśli chodzi o klepnięcie ręką w słupek, to nie dajmy się też zwariować. Gdyby za to miał później nie uczestniczyć w finałach, to byłoby to lekko śmieszne. Takie sytuacje się zdarzają i będą zdarzać. To są emocje, część sportu. Nie wiem, co on wówczas powiedział, ale jeśli chodzi o uderzenie w słupek, to nie ma to żadnego znaczenia. Dostał czerwoną kartkę i to wystarczająca kara – podkreślił były środkowy.
W samych superlatywach wypowiadał się o czwartej drużynie PlusLigi – Warcie. Według niego ekipa z Zawiercia zrobiła zdecydowanie więcej niż można się było spodziewać. – Brawo dla klubu, trenera Marka Lebedewa i Michała Masnego. Przy tym rozgrywającym wielu zawodników błysnęło i pokazało, że jest w stanie wejść na wyższy poziom niż przez wiele lat swojej kariery. To wszystko przyczyniło się do tego, że awansowali do czwórki. Moim zdaniem to drużyna o mniejszym potencjale niż np. Cerrad Czarni, a jednak okazali się lepsi w barażu o półfinał od radomian. Nikt się nie spodziewał, że Aluron będzie w czwórce, a jednak awansował do niej i walczył dzielnie w barażu, półfinale i rywalizacji o brąz. Ten zespół to wielki plus ligi i największa niespodzianka tego sezonu – zaznaczył. Pliński nie spodziewa się jednak, by w kolejnych rozgrywkach klub ten był w stanie powtórzyć ten sukces. – Będzie im trudno. Z tego, co się orientuję, to nie będzie u nich dużo zmian. Sądzę więc, że mało realne będzie, by za rok też mieli półfinał, choć chciałbym się pomylić. Resovia jednak już tak słabo nie będzie grała, Skra będzie mocniejsza, Czarni utrzymają formę. Zdecydowanie więcej zespołów będzie aspirowało do miejsca w czwórce – argumentował. Za główny grzech rzeszowskiej drużyny, która uplasowała się na siódmej pozycji, uznał... zbyt wyrównany skład. – Od samego początku widać było, że gra jej się nie układała. Było za dużo zawodników, którzy chcieli grać w pierwszej szóstce. Tak wyrównany skład, z 14 siatkarzami, to się nie sprawdza. Właściwą drogą w siatkówce jest dziewięciu zawodników do gry, a reszta do treningu. W Rzeszowie teoretycznie wszyscy byli na bardzo wysokim poziomie i każdy z aspiracjami by grać, a nie, by podporządkować się drużynie. Tu był mały błąd – wskazał były reprezentant kraju. Jego zdaniem równie dużym rozczarowaniem była Skra. Broniła tytułu, a zakończyła sezon na szóstym miejscu. – Bełchatowianie zawiedli – skwitował krótko postawę drużyny, która jednocześnie dotarła do półfinału Ligi Mistrzów. W podobnym tonie wypowiadał się o Treflu Gdańsk, który w ekstraklasie był dziewiąty, a w LM zatrzymał się na ćwierćfinale. – Trefl walczył i dawał z siebie wszystko w europejskich pucharach, a w kraju trochę zawiódł. Trener Andrea Anastasi mówił, że celują w 10. miejsce w tabeli, co mnie mocno śmieszyło. Włoch wypowiadał się bardzo asekuracyjnie, a moim zdaniem ta drużyna miała spory potencjał – ocenił.
Głośno w rozgrywkach 2018/19 było o Stoczni Szczecin, która ubiegłego lata pozyskała m.in. Bartosza Kurka i Bułgara Mateja Kazijskiego – i miała być nową siłą w kraju. Nie podpisano jednak oczekiwanej umowy sponsorskiej i klub popadł w poważne kłopoty finansowej, a w grudniu wycofał się z ligi. – Trzeba o tym pamiętać, a przede wszystkim wyciągać wnioski. Z tego co się orientuję, to władze PLS robią wszystko, aby takim sytuacjom zapobiec w przyszłości. Wielka szkoda, bo myślę, że Stocznia włączyłby się do gry o medale. Ale to jest nauczka dla nas wszystkich – władz ligi, prezesów klubów, zawodników, kibiców i dziennikarzy. Trzeba być cały czas czujnym i jeśli ktoś widzi problem – mniejszy bądź większy – to warto o tym rozmawiać, żeby taka historia nie miała znów miejsca – przestrzegł Pliński. Jego zdaniem, jednak sprawa szczecińskiej drużyny nie wpłynie na postrzeganie PlusLigi w Europie czy na świecie. – Słyszałem, że w Rosji w wielu klubach się nie płaci terminowo. W każdej lidze się zdarzają zaległości finansowe. Tylko w przypadku Stoczni problem zaczął bardzo szybko rosnąć i to jest bolesne – podkreślił. Oceniając ogólnie cały sezon stwierdził, że był on bardzo ciekawy i interesujący za sprawą tego, iż wyniki bardzo często były niewiadomą. – Wychodził teoretycznie wielki faworyt, a okazywało się, że to kopciuszek był blisko wygrania lub nawet zwyciężał. Dzięki temu wszystkie mecze fajnie się oglądało. Co do poziomu sportowego, to nie mnie oceniać. Różnie z tym bywało – skwitował.