Po starciach na Camp Nou i w Londynie wydawało się, że wśród najlepszych piłkarzy półfinałów próżno będzie szukać kogokolwiek z Liverpoolu lub Tottenhamu. Sytuacja zmieniła się jednak po niesamowitych rewanżach. Zawodnicy tych drużyn ostatecznie stanowią... lwią część najlepszej jedenastki. Finał Ligi Mistrzów 1 czerwca w Madrycie (transmisja w Telewizji Polskiej).
BRAMKA
Gdyby nie postawa Alissona, dwumecz Barcelony z Liverpoolem byłby rozstrzygnięty po 90 minutach. Ta edycja Champions League uczy jednak pokory i nikt nie ma chyba wątpliwości, że Brazylijczyk jest jednym z architektów sukcesu The Reds. Niezależnie czy jego zespół przegrywał w stolicy Katalonii, czy odrabiał straty na Anfield – on cały czas był w pełni skoncentrowany i świetnie spisywał się w bramce. Kapitalnie bronił zwłaszcza w pierwszej połowie rewanżu, gdy kilka razy powstrzymał gości i przedłużył nadzieje na awans.
OBRONA
Trent Alexander-Arnold nie zagrał w piłce seniorskiej nawet w 100 meczach, a mimo to wygląda na boisku jak gdyby miał o kilka lat doświadczenia więcej. Z jednej strony bryluje młodzieńczym polotem i fantazją, z drugiej – w newralgicznych momentach jest niezwykle uważny, dojrzały. Przede wszystkim zostanie jednak zapamiętany za to, w jaki sposób wykonał rzut rożny w końcówce starcia z Barceloną. Anglik zachował przytomność umysłu, wykorzystał chaos panujący w defensywie gości i kapitalnym podaniem poczęstował Divocka Origiego.
Nieprawdopodobny jest przypadek Matthijsa de Ligta, który ma dopiero 19 lat, a już jest kapitanem Ajaksu i o mały włos, a wprowadziłby drużynę do finału Ligi Mistrzów. Holender imponuje nie tylko niezwykle skuteczną grą defensywną, ale i świetnie radzi sobie w polu karnym rywala. Strzelił gola Tottenhamowi, strzelił Juventosowi i po raz kolejny pokazał, że nie bez powodu łączy się go z drużynami pokroju Barcelony czy Bayernu.
Nieco w cieniu, niedoceniany, pozostaje Joel Matip. Kameruńczyk rośnie u boku Virgila van Dijka, jest coraz pewniejszy w interwencjach, kapitalnie się ustawia i czyta grę. Rozegrał znakomity mecz na Anfield łatając luki pozostawiane przez kolegów i wielokrotnie rozbijając ataki przyjezdnych.
POMOC
Pracowity, pożyteczny, często harujący w cieniu na sukces kolegów. Ale gdy było trzeba, potrafił wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyć dwie ważne bramki. Georginio Wijnaldum rozegrał na Anfield jeden z najlepszych meczów w karierze – dwukrotnie pokonał Marca-Andre ter Stegena i w dużej mierze to dzięki niemu The Reds po raz drugi z rzędu zagrają w finale Ligi Mistrzów.
Od kilku tygodni wydawało się, że Dele Alli jest bez formy, że paliwo przygotowane na ten sezon się wyczerpało, a do mety chce dojechać wyłącznie na oparach. Nie grał wielkiej piłki, popełniał sporo prostych błędów, ale Mauricio Pochettino najwyraźniej wiedział, co robi, trzymając go na boisku. W kluczowych momentach Anglik popisał się dwoma asystami – przy golu kontaktowym Lucasa Moury oraz przy trafieniu zwycięskim.
Świetną promocję w Europie zrobił sobie również Hakim Ziyech. Marokańczyk świetnie wyglądał na tle Tottenhamu, często dryblował, kreował sytuacje strzeleckie i choć poruszał się jak wolny elektron, to Ajax miał z niego wielki pożytek. Strzelił gola na wyjeździe, strzelił przed własną publicznością – trudno się dziwić, że będącego w takiej formie skrzydłowego chciałby u siebie Bayern Monachium.
Tytaniczną pracę wykonał również Moussa Sissoko. On z kolei może nie błyszczał w ofensywie, ale realizował cierpliwie zadania taktyczne, rozbijał ataki przeciwnika i był rywalem niezwykle trudnym do ominięcia na boisku.
Dwa gole strzelone przez Leo Messiego na Camp Nou nie wystarczyły, by Barcelona awansowała do finału Ligi Mistrzów. Argentyńczyk jeszcze na Anfield wykreował kolegom wiele sytuacji strzeleckich, ale zawiodła ich skuteczność. Koniec końców to piłkarze Juergena Kloppa powalczą w finale z Tottenhamem. Mimo wszystko Argentyńczyk ma za sobą dwa bardzo udane spotkania.
Zastanawiając się nad tym, kto zostanie bohaterem półfinałowych starć, można by pewnie wymienić wiele nazwisk, ale to Divocka Origiego mało komu przyszłoby do głowy. Belg przez wielu kibiców wyśmiewany, w poprzednim sezonie notujący kiepski epizod w Wolfsburgu, strzelił dwa arcyważne gole i tym samym został jednym z bohaterów Anfield.
Lucas Moura – autor hat-tricka w meczu z Ajaksem i to w momencie, gdy Tottenham przegrywał w dwumeczu 0:3. Czy trzeba dodawać coś więcej?
19:00
Paris Saint-Germain/Aston Villa
19:00
Bayern Monachium/Inter Mediolan
19:00
Arsenal/Real Madrid
19:00
Barcelona/Borussia Dortmund
19:00
Zwycięzca SF 2