W sobotę Bayern Monachium mógł świętować zdobycie 28. mistrzostwa Niemiec. Zawodnicy Niko Kovaca zremisowali jednak z RB Lipsk 0:0, a gra o ostateczne zwycięstwo w Bundeslidze pozostaje otwarta. Prezes bawarskiego klubu Uli Hoeness winą za taki stan rzeczy obarcza arbitra spotkania w Saksonii...
– Tamta decyzja była żartem roku – mówił Hoeness o unieważnionym przez sędziego golu Bayernu w 49. minucie spotkania z Lipskiem. Zdaniem niemieckiego działacza trafienie powinno zostać uznane za prawidłowe, co znacząco przybliżyłoby Bayern do zwycięstwa. – Milimetr nie daje żadnej przewagi –
twierdził na temat rzekomego spalonego Leona Goretzki.
– Dla mnie ta decyzja wciąż nie była prawidłowa, bo nie doszło do klarownej pomyłki – mówił Hoeness o korekcie sytuacji po skorzystaniu z systemu VAR. – Wideoweryfikacja służy korygowaniu wyraźnych błędów – podkreślał.
Mimo to Hoeness dostrzega także pozytywne rzeczy w zaistniałej sytuacji. – Wszyscy chcieliście, aby ten sezon Bundesligi był ekscytujący, a więc taki macie – mówił Niemiec. – Jeśli tego nie chcecie, to nie wiem już czego. Tak jest wspaniale – ironizował prezes Bayernu.
Przeciwko Lipskowi Robert Lewandowski spędził na boisku całe spotkania. Polski napastnik tym razem zagrał przeciętnie. W następnej kolejce Bayern zagra z Eintrachtem, a Borussia Dortmund z Borussią Moenchegladbach. Przewaga drużyny z Bawarii nad rywalami z Zagłębia Ruhry wynosi dwa punkty.