| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Zagłębie Sosnowiec przegrało 2:4 (0:2) z Koroną Kielce w 35. kolejce Ekstraklasy. – Chcieliśmy się dobrze pożegnać z kibicami. Nie udało się – mówił po spotkaniu Valdas Ivanauskas, szkoleniowiec zespołu. Dla drużyny ze Śląska był to ostatni przed własną publicznością mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Piłkarze Zagłębia Sosnowiec już przed spotkaniem wiedzieli, że starcie z Koroną będzie dla nich ostatnim w Ekstraklasie. Mimo, że ich spadek był już przesądzony, we wtorkowym spotkaniu zrobili wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony.
– To był nasz ostatni mecz na własnym stadionie i chcieliśmy się dobrze pożegnać z kibicami. Nie udało się – mówił po meczu szkoleniowiec. – Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zła. Mogliśmy przegrywać 0:5, to, że wynik nie był taki zły zawdzięczamy bramkarzowi Dawidowi Kudle. Uratował nas w wielu sytuacjach. Druga część była lepsza. Trzeciego gola straciliśmy po naszym błędzie i kontrze rywali. Dziś szansę debiutu w Ekstraklasie dostali młodzi zawodnicy, okazało się to nie jest łatwe – dodał.
W zupełnie innym nastroju swoją drużyną mógł sterować Gino Lettieri. prowadzona przez niego Korona już dawno zapewniła sobie utrzymanie. – Dobrem tego dnia są te trzy punkty, jakie zdobyliśmy. Z gry naszego zespołu jestem zadowolony. Myślę, że do przerwy powinniśmy prowadzić trzy, cztery do zera, a zdobyliśmy tylko dwa gole. Kiedy przestaliśmy grać swoje, było 2:2 i na szczęście udało się strzelić dwie kolejne bramki i pozytywnym rezultatem zakończyć mecz. Zagłębie Sosnowiec przez dwa lata mi towarzyszyło w pracy trenerskiej. Pucharowa wygrana 2:1 tutaj rozpoczęła nasz marsz w górę, po niedawnej porażce ligowej 1:4 wszystko zaczęło się walić. Mam nadzieję, że od dziś będziemy szli już tylko do góry – ocenił spotkanie trener.