| Tenis

Agnieszka Radwańska. Podróż po karierze

Agnieszka Radwańska (fot. Getty)
Agnieszka Radwańska (fot. Getty)
Antoni Cichy

Tata pracował w niemieckim klubie. Na korcie krzątały się jego córki. Jedna niewiele wyższa od siatki, druga przeszłaby pod taśmą. Starsza wyrosła na wiceliderkę rankingu WTA, wicemistrzynię Wimbledonu i mistrzynię Mastersa. Relacja z benefisu krakowianki w piątek (24 maja) od godz. 20:35 w TVP1, aplikacji mobilnej i TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Tenis to było całe moje życie. Wszystko, co teraz mam, wszystko, co przeżyłam, wszędzie, gdzie byłam, czego doświadczyłam. To wszystko przez tenis. Tak otworzyła film dokumentalny Rad – wań – ska, mój mecz wyemitowany w TVP Sport tytułowa bohaterka. Wychowywała się na korcie, dorastała na nim, rodzinne relacje związała z tenisem, jej mężczyzną życia jest trener, najwspanialszych chwil doświadczała na korcie, a na świat i jego różnorodność patrzyła, przemieszczając się z turnieju na turniej. I tak podróż po karierze przeszła w podróż po jej życiu.

Kraków. Dom, dziadek i Kossak na ścianie

Pierwsze lata życia spędziła w Niemczech, ale urodziła się w Krakowie. Rocznik 1989, całkiem symboliczny. Kraków to rodzinne miasto. Tutaj toczyło się sportowe życie ojca Agnieszki, tenisisty KS Nadwiślan i łyżwiarza KS Krakowianki, wcześniej dziadka – hokeisty i trenera Cracovii, nauczyciela wychowania fizycznego, wychowawcy młodzieży.

Ojciec Agnieszki od kilku lat organizuje memoriał jej dziadka. Raz pokrywał się z finałem Rolanda Garrosa. Radwańska nie pudrowała, wolałaby jeszcze przebywać w Paryżu, a nie na kortach Wawelu. Wzięła wtedy dziką kartę do turnieju w Birmingham. Miała już jechać do Warszawy przygotowywać się do sezonu na kortach trawiastych i szybko pozbyć się z pamięci nieudanego występu we Francji. Ale opóźniła wyjazd. Nie mogłaby zawieść dziadka, nie poświęcić czasu, by wraz z ojcem krzewić o nim pamięć. Tak jak on kiedyś poświęcał czas jej, budząc się po nocach i oglądając mecze w Stanach Zjednoczonych, Australii. Wszędzie tam, gdzie zegarek wskazywał godzinę wyraźnie inną niż w rodzinnym Krakowie.

Miał dwa oczka w głowie. Dwie wnuczki, Agnieszkę i młodszą o półtora roku Urszulę. Obie na korcie, tylko kort powoli pochłaniał coraz większe sumy. Konieczne były drastyczne kroki, rozstanie z częścią majątku. – Zbierałem obrazy. Były tam różne Kossaki i płótna innych autorów. Zrobiliśmy rodzinną burzę mózgów i ustaliliśmy, że zbiory trzeba będzie trochę uszczuplić, żeby dziewczyny nadal mogły trenować i grać. Nigdy nie żałowałem – opowiadał niegdyś na łamach "Dziennika Polska". Ponoć, kiedy ściągał ze ściany obrazy, żeby sfinansować wyjazd wnuczek, mówił "kiedyś kupią sobie lepszy, cenniejszy".

Agnieszka Radwańska z trofeum za zwycięstwo w juniorskim Wimbledonie (fot. Getty)
Agnieszka Radwańska z trofeum za zwycięstwo w juniorskim Wimbledonie (fot. Getty)

Rodzice z Agnieszką i Urszulą jeździli po Europie Oplem Corsą dziadka. Na bilety lotnicze, co wyznała mama tenisistek, nie starczyło funduszy. W rozwoju kariery pomógł nie tylko Władysław Radwański. Cegiełkę – do budowy silnej pozycji Agnieszki w światowym tenisie, ale także Łukasza Kubota – dołożyli Ryszard Krauze i jego Prokom.

Gronau. Pierwsze dotknięcie i pokazowy powrót

Przed finałem Wimbledonu w 2012 roku gazeta "Westfälische Nachrichten" podawała, że Gronau trzyma kciuki za Agnieszkę Radwańską. Tam, w kilkudziesięciotysięcznym mieście w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, tenis na dobre ją pochłonął. Ojciec sióstr zabrał rodzinę, wyjechał do Niemiec i na przełomie lat 80. i 90. pracował jako trener w lokalnym klubie. Urszula nawet przyszła na świat za zachodnią granicą Polski. Córki od małego towarzyszyły ojcu na korcie. Wrócili do ojczyzny w 1995 roku. Zmieniło się otoczenie, trener pozostał ten sam.

Agnieszka wciąż marzyła o ataku na Top 10, kiedy jako nastolatka pojechała ponownie do Gronau. Wspomnienia odżywały. – Ula była wtedy niższa niż siatka na korcie, a Agnieszka ledwo ją przewyższała. Dostaliśmy zaproszenie, by zagrać pokazówkę, bo klub obchodzi właśnie swoje pięćdziesięciolecie. Mamy tam wielu przyjaciół i kibiców, więc zgodziliśmy się od razu – mówił w 2007 roku na łamach Sport.pl ojciec sióstr. Pokazowe spotkanie rozegrała z Angelique Kerber. W następnym sezonie osiągnęła pierwszy ćwierćfinał turnieju wielkoszlemowego.

Silny charakter taty wyznaczał pierwsze lata kariery. W tym samym filmie dokumentalnym Rad – wań – ska, mój mecz przywoływał wymowną anegdotę. Padał deszcz, kortowy kazał schodzić. Robert Radwański się sprzeciwił. Kiedy zdjęli siatkę, żeby siłą wypędzić jego i dziewczęta, wyciągnął swoją z bagażnika. Mówili, że to nie trenerka tylko treserka. Za upór i niezłomność w nagrodę 20-krotnie oglądał córkę wznoszącą trofea za wygrane turnieje w WTA. Za karę za taki charakter: rozstali się na drodze trenerskiej. Dwie silne osobowości, różnice zdań, coraz częstsze kłótnie. Wtedy, w 2012 roku, ojca zastąpił Tomasz Wiktorowski. W jego sztabie znalazł się Dawid Celt, dzisiaj mąż.

Warszawa. Pierwszy tytuł i drugi dom

Do stolicy Radwańska przeprowadziła się kilka lat temu. Na Mokotów. Na Ursynowie, między blokami, chowa się Szkoła Tenisa Tie Break. Na jej kortach 16-letnia Agnieszka w czerwcu 2005 roku wygrała pierwszy zawodowy turniej. Z pulą nagród 10 tys. dolarów. Przeskakując w drabince ze szczebla na szczebel bez kompleksów i bez straty seta. Turniej organizował Bernard Rejniak, a w domku klubowym zwanym "Ignasiówką" do dziś trzymają pamiątkowe tablice z drabinkami. Zdjęciami też się chwalą – zarówno Agnieszki, jak i Urszuli.

Pierwszy tytuł Radwańskiej obserwowało na żywo niemało dziennikarzy, co opisuje w swoich kronikach Tie Break. Ale o jej sukcesie, nikłym w porównaniu z późniejszymi wyczynami, nie było tak głośno jak o przyszłorocznym J&S Cup na Warszawiance. 17-latka, już z nazwiskiem rozsławionym juniorskim mistrzostwem Wimbledonu, dostała dziką kartę. I w pierwszej rundzie bez skrępowania wyrzuciła mistrzynię Rolanda Garrosa, rozstawioną z numerem szóstym Rosjankę Anastazję Myskinę. Doszła do ćwierćfinału.

Agnieszka Radwańska z trenerem Tomaszem Wiktorowskim (fot. Getty)
Agnieszka Radwańska z trenerem Tomaszem Wiktorowskim (fot. Getty)

Później Warszawę miała za port komunikacyjny. Ze światem i z mediami przy okazji konferencji prasowych. W stolicy wylądowała jako mistrzyni WTA Finals w Singapurze. Ale po Wimbledonie, tym najlepszym i najdłuższym, poleciała na Balice.

Londyn. Ukochany i bolesny Wimbledon

Czerwone truskawki z bitą śmietaną, nieskazitelna biel stroju i zieleń kortów trawiastych. Te kolory wielbicielce damskich torebek od początku przypadły do gustu. Co najważniejsze w jej karierze, wyjmując Singapur i Miami, działo się na Wimbledonie. Jako 16-latka, młodsza o dwa lata od niektórych w stawce, wygrała juniorski turniej. To było kilka tygodni po pierwszym zawodowym triumfie na Ursynowie. Rok później wróciła do Londynu już na seniorskie rozdanie. Debiutantka przedarła się do czwartej rudny. Zostało szesnaście najlepszych, a przegrana dopiero z Kim Clijsters, późniejszą półfinalistką, robiła za najlepszą rekomendację.

W 2012 roku grała tu mecz, który miał dać jej wszystko, przychylić tenisowego nieba. Pierwsze wielkoszlemowe mistrzostwo, numer jeden na świecie i jedyne (poza Pucharem Hopmana) zwycięstwo nad Sereną Williams. – To były najwspanialsze dwa tygodnie w mojej karierze, czekałam i ciężko pracowałam na nie całe życie. Myślę, że finał Wimbledonu jest marzeniem każdego tenisisty – powiedziała na konferencji prasowej. Ale łzy świadczyły, że chciała więcej. Zaczęła finałowy pojedynek podenerwowana. Potem wygrała seta. Jedynego w konfrontacjach z Sereną w turniejach Wielkiego Szlema bądź WTA.

Marzenie miało się ziścić za rok. Była od jego spełnienia może bliżej niż w sezonie 2012. Prowadziła 3:0 w trzecim secie półfinału z Sabine Lisicki, a w finale czekała Marion Bartoli, do tej pory wygodna rywalka (bilans 7-0). Nie wygrała. Musiała przejść nad tym do porządku dziennego. Radziła sobie z porażkami.

Singapur. Spakowana torba i wyłączony telewizor

Wimbledon był ostoją. W Ameryce Północnej mogło nie iść (przykład US Open), w orientalnej i arabskiej części touru, w Azji, potrafiła wygrywać. Często stawiać pozytywny akcent na zakończenie sezonu. Jedenaście z dwudziestu tytułów pochodzi stamtąd (licząc Stambuł), siedem z nich z ostatnich dwóch miesięcy turniejowego kalendarza. Najcenniejszy z pierwszego dnia listopada 2015 roku. Zdobyty w okolicznościach, które nadal wywołują ciarki. A wówczas wymagały matematycznej gimnastyki i pomocy Marii Szarapowej.

Po dwóch meczach i prawie całym secie trzeciego (musiała wygrać w dwóch setach z Simoną Halep) czuła, że może zbierać się do domu. A wtedy "ręka robi się luźniejsza, presja mniejsza", jak przyznała po latach. I smecz z bekhendu przedłużył wymianę przy 1-5 w tie breaku, zainicjował seryjne odrabianie strat. Jeszcze piłkę setową rozegrała kosmicznie. Ten fragment spotkania później sobie odtworzyła. Nie rejestrowała na bieżąco zdarzeń, po prostu grała. "Byłam w takim transie, że nie pamiętałam niektórych sytuacji". Poszłoby na marne, gdyby nie pomogła Maria Szarapowa.

Pod granatową sukienką udo owijał biały bandaż. Na nogi Radwańską stawiał fizjoterapeuta Jason Israelsohn. Przeprowadzał zabiegi dwa razy dziennie, takie zmęczenie sezonem odczuwała Agnieszka. A Tomasz Wiktorowski podczas coachingu w półfinałowym pojedynku z Garbine Muguruzą mówił: "sukces rodzi się w bólach".

Agnieszka Radwańska po zwycięstwie w WTA Finlans w Singapurze (Fot. Getty)
Agnieszka Radwańska po zwycięstwie w WTA Finlans w Singapurze (Fot. Getty)

Australijczyk nie zapomni tamtych dni do końca życia. Spakował już torbę, leżała w pokoju hotelowym. "Wystarczyło zasunąć zamek". Teraz wspomina: – Te sześć punktów to był jeden z najbardziej nadzwyczajnych pokazów tenisa, jaki widziałem podczas pracy z Agnieszką. Pamiętam jak po meczu upewniliśmy się, że wszystkie zaplanowane punkty związane z regeneracją zostały wykonane. Już w hotelu, kiedy poddawałem Agę zabiegom, postanowiliśmy włączyć mecz Szarapowa – Pennetta. Śmialiśmy się, że jak oglądamy, wynik robi się niekorzystny, i wyłączyliśmy telewizję. Zamiast oglądać, sprawdzaliśmy wynik na aplikacji WTA. Jestem pewny, że właśnie z tego powodu tak to się potoczyło, taki był rezultat – wraca do wydarzeń z Singapuru. Włączyli ponownie, żeby zobaczyć jak Masza wygrywa, a zwycięstwo nad Halep wreszcie oznacza awans.

Fizjoterapeuta był jak spowiednik. Czy to Israelsohn, czy Krzysztof Guzowski, który także wyciągał z tarapatów Radwańską. Wiedzieli o bólu każdego mięśnia, każdego ścięgna. Razem walczyli z czasem i anatomią, razem się śmiali. – Trudno wybrać jedną chwilę z tak długiej współpracy, która szczególnie utkwiła w pamięci. Doświadczaliśmy świetnych chwil przez większość dni, niewiele zdarzyło się kolacji, żebyśmy się nie śmiali do rozpuku. Ale gdybym musiał wybrać taki moment niezwiązany z tenisem, jeszcze długo nie zapomnę przyjazdu na wesele Agnieszki – odpowiada.

Jedno słowo, żeby opisać Radwańską? Według Israelsohna: – Pewna siebie.

Melbourne. Pod maską płonął ogień

Wimbledon był najbliższy sercu, Singapur najwznioślejszy, a Melbourne najregularniejsze. W Australii częściej niż w stolicy Wielkiej Brytanii osiągała przynajmniej etap ćwierćfinału. Czterokrotnie kończyła jako jedna z ośmiu najlepszych singlistek, dwukrotnie grała o finał.

W styczniu tego roku, na początku pierwszego sezonu bez Radwańskiej, Courtney Nguyen, udzieliła wywiadu TVP Sport. Przybliżała sylwetkę Agnieszki, takiej z dala od blasku fleszy i salki konferencyjnej. – Jest niesamowicie waleczna, lubi rywalizację. Karierę brała na poważnie. (…) Przez pokerową twarz na korcie czasami zapominałam, że pod maską wręcz płonie ogień – scharakteryzowała polską tenisistkę podczas Australian Open.

Naturę Radwańskiej potwierdzał słowami "Aga była taką tenisową introwertyczną" Wiktorowski w filmie dokumentalnym o swojej podopiecznej. Otoczyła się ludźmi, którym ufała. Zamknęła zespół, raz wpuściła do niego Martinę Navratilovą, ale nie na długo. Wymagała wiele od siebie i od sztabu. Nie tolerowała błędów. Swoich i otoczenia. Przez to stroniła od ryzyka.

Nie chciała zepsuć piłki, nawet na treningu. Dlatego nie lubiła mocno, kiedy nie czuła, że może kontrolować uderzenie – umieściła esej na stronie WTA Navratilova niedługo po tym, jak Polka zakończyła karierę. Napisała coś jeszcze. – Na treningach nie robiła niczego wyjątkowego. (...) Zazwyczaj zawodnicy są najbardziej kreatywni, dysponują największą wyobraźnią na treningu. Wykonują wtedy zagrania, których nawet nie spróbowaliby w trakcie meczu. A Radwańska wręcz przeciwnie. W meczach posyłała uderzenia, których nigdy nie wykonała na treningu. Kiedy musiała, była najbardziej obdarzona wyobraźnią ze wszystkich tenisistek – dzieliła się spostrzeżeniami.

Agnieszka Radwańska podczas jednego z ostatnich turniejów w karierze (Fot. Getty)
Agnieszka Radwańska podczas jednego z ostatnich turniejów w karierze (Fot. Getty)

To, co błędnie można było brać za nudne, wyrażało powagę. Sposób, w jaki traktowała WTA i wynikające z uczestnictwa w tourze zobowiązania. – W życiu nie widziałam większej profesjonalistki. Kiedy o tym pomyślisz, oczywiście, hołubimy wielkoszlemowe mistrzynie, ale żeby sprzedać jako produkt marketingowy tour WTA, potrzebujemy takich postaci jak Aga, Caroline Wozniacki, Petra Kvitova. Na Adze zawsze mogliśmy polegać – dodała Nguyen.

Zielona Góra. Przedwczesne pożegnanie

Zakończyła karierę niespodziewanie. W środę po południu, 14 listopada. Bez hucznych zapowiedzi i zwołania konferencji prasowej. Dzieląc się informacją w pierwszej kolejności z kibicami. Byli jej wierni. Jej oficjalny fanklub nagrywał filmy, żeby przypomnieć: w czasie Australian Open nie ma spania. Organizował turnieje. Agnieszka doceniała ich starania, wyjazdy na rozgrywki. Po wspomnianym memoriale dziadka miała już wsiadać do samochodu, ale za cenę późniejszego przyjazdu do Warszawy przez kilkadziesiąt minut rozmawiała z członkami fanklubu.

Miała być niezbyt lubiana. Była tak bardzo, że kibice nieprzerwanie od 2011 do 2016 roku wybierali ją ulubioną tenisistką w WTA. Simonę Halep dwukrotnie, Marię Szarapową i Jelenę Dementiewą po jednym razie. Innych w 10-letniej historii plebiscytu takie wyróżnienie nie spotkało. Miała nie angażować się w meczach, gdzie na szali zamiast punktów i pieniędzy leżał sukces kraju. Tak bardzo, że od igrzysk w Londynie, za które jej się oberwało, w reprezentacji rozegrała tyle spotkań co siostry Williams razem wzięte. Tyle co Caroline Wozniacki, Maria Szarapowa i Wiktoria Azarenka po zsumowaniu.

Kiedy jedyny raz w historii Polki awansowały do 8-zespołowej elity Pucharu Federacji, z Hiszpankami zdobyła punkt w pierwszym pojedynku, w drugim i trzeci, decydujący razem z Alicją Rosolską w deblu. W reprezentacyjnych rozgrywkach brała udział przez dziesięć sezonów. Łącznie (w singlu i deblu) 42 zwycięstwa. Serena Williams: 16. Venus Williams: 25. Maria Szarapowa: 8.

Po raz ostatni w Zielonej Górze, w barażu o utrzymanie ze Szwajcarią. Bez świadomości, że to rozstanie z Pucharem Federacji. Później nie pozwalało zdrowie. Starała się pielęgnować i oszczędzać każdą część ciała. Bolały nie tylko poddane jeszcze na początku kariery operacjom dłoń i stopa. Bark, plecy – wszystko. Przyzwyczajała się do rezygnowania z udziału w turniejach. Przychodziło z coraz większą łatwością, a słuszność tych decyzji potwierdzał ból. Wyzwoliła się.

Kraków. Ten ostatni wtorek

Wtorki z rzadka bywają wyjątkowe w karierze tenisisty. Zwykle są dniem jeszcze pierwszych rund. Wyjątki zdarzają się cztery razy do roku, kiedy wypadają w drugim tygodniu turnieju wielkoszlemowego. Ale ten wtorek jest z goła inny niż wszystkie poprzednie Radwańskiej. Z rundą finałową. Ze zwycięstwem na oczach bratnich duszy, Caroline Wozniacki i Angelique Kerber. Bo przecież wygrała swoją karierę. A my możemy za to teraz ładnie podziękować. Antoni Cichy

Następne

fot. TVP
00:02:14

Switolina: dla mnie Radwańska jest wielką mistrzynią

fot. TVP
00:02:48

Radwańska: zostaję przy tenisie, chociaż już w innej roli

fot. TVP
00:00:55

Kvitova: Radwańska kochała grać na Wimbledonie

Switolina: dla mnie Radwańska jest wielką mistrzynią
fot. TVP
Switolina: dla mnie Radwańska jest wielką mistrzynią

fot. TVP
Radwańska: zostaję przy tenisie, chociaż już w innej roli

fot. TVP
Kvitova: Radwańska kochała grać na Wimbledonie

Zobacz też
Polka triumfatorką tenisowego turnieju! Trzeci tytuł w karierze
Martyna Kubka (fot. PAP)

Polka triumfatorką tenisowego turnieju! Trzeci tytuł w karierze

| Tenis 
Przebudowa za 800 milionów dolarów! Turniej US Open zyska nową twarz
Stadion Arthura Ashe'a (fot. Getty)

Przebudowa za 800 milionów dolarów! Turniej US Open zyska nową twarz

| Tenis 
Wielkoszlemowy mistrz zawieszony za doping!
Carlos Alcaraz i Max Purcell (fot. Getty)

Wielkoszlemowy mistrz zawieszony za doping!

| Tenis 
Paraliż Madrytu. Odwołane mecze, walka o taxi i świat bez zasięgu
(fot. Getty Images)
polecamy

Paraliż Madrytu. Odwołane mecze, walka o taxi i świat bez zasięgu

| Tenis 
Polak wrócił do setki najlepszych graczy na świecie
Kamil Majchrzak (fot. PAP)

Polak wrócił do setki najlepszych graczy na świecie

| Tenis 
Polecane
wyniki
terminarz
Wyniki
20 czerwca 2025
Tenis

Holger Rune

(6:7, 7:6, 2:6)

R. Bautista Agut

Rebecca Sramkova

(3:6, 6:4, 6:4)

Linda Noskova

Amanda Anisimova

(1:6, 1:6)

Ludmilla Samsonova

Carlos Alcaraz

(7:5, 6:4)

Arthur Rinderknech

Tomas Etcheverry

(3:6, 2:6)

Karen Khachanov

Mccartney Kessler

(6:3, 3:6, 6:4)

Katie Boulter

Aryna Sabalenka

(7:6, 3:6, 7:6)

Elena Rybakina

Alexander Bublik

(7:6, 6:3)

Tomas Machac

Brandon Nakashima

(4:6, 7:5, 4:6)

Jack Draper

Magda Linette

(6:2, 7:5)

Clara Tauson

Terminarz
dzisiaj
Tenis

Nishesh Basavareddy

9:00

B. Van De Zandschulp

Mariano Navone

9:00

Sebastian Ofner

Adam Walton

9:00

Brandon Holt

Veronika Kudermetova

9:00

Arantxa Rus

Caty McNally

9:00

Viktoria Azarenka

Jenson Brooksby

10:00

Kamil Majchrzak

Aleksandar Vukic

10:00

Jay Clarke

Hailey Baptiste

10:00

Yuan Yue

E. Cocciaretto

10:00

Emiliana Arango

Suzan Lamens

10:00

Hannah Klugman

Najnowsze
Sportowy wieczór 20.06. Nadchodzi Ronaldinho show
transmisja
Sportowy wieczór 20.06. Nadchodzi Ronaldinho show
| Sportowy wieczór 
Sportowy wieczór (20.06.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Jurecki po klęsce na MŚ: nie potrafię tego zrozumieć
Polscy piłkarze ręczni ulegli w piątek Słowenii na MŚ U21 aż 21:31 (fot. Paweł Bejnarowicz / ZPRP)
Jurecki po klęsce na MŚ: nie potrafię tego zrozumieć
(fot. własne)
Maciej Wojs
Korneluk po 3:0 z Niemkami w LN. "Próbujemy znaleźć rytm gry" [WIDEO]
Agnieszka Korneluk po 3:0 z Niemkami
Korneluk po 3:0 z Niemkami w LN. "Próbujemy znaleźć rytm gry" [WIDEO]
| Siatkówka / Reprezentacja 
Diamentowa Liga. Skrzyszowska ósma w Paryżu
Pia Skrzyszowska (fot. Getty Images)
Diamentowa Liga. Skrzyszowska ósma w Paryżu
| Lekkoatletyka 
Ronaldinho podbija Chorzów. Nadchodzi mecz gwiazd [WIDEO]
(fot. TVP SPORT)
Ronaldinho podbija Chorzów. Nadchodzi mecz gwiazd [WIDEO]
| Piłka nożna 
KnockOut Boxing Night #40, Wrocław [ZAPIS GALI]
Boks, gala KnockOut Boxing Night #40, Wrocław (walka wieczoru: Rafał Wołczecki – Maks Hardzeika). Transmisja online na żywo w TVP Sport (20.06.2025)
KnockOut Boxing Night #40, Wrocław [ZAPIS GALI]
| Boks 
Polak z pasem WBC Baltic w wadze średniej
Rafał Wołczecki (fot. Getty Images)
Polak z pasem WBC Baltic w wadze średniej
| Boks 
Do góry