Poprzednie porażki Virtusów w ECS zapowiadały, że spotkanie z fnatic nie będzie należało do łatwych. Mecz był bardzo wyrównany, ale zabrakło w nim wykończenia. Natomiast FaZe zarówno gładko rozpoczęło, jak i zakończyło walkę z G2.
Virtus.pro mimo bootcampów i nowego członka w ekipie, nadal nie jest w stanie wygrywać spotkań z międzynarodowymi przeciwnikami. Widać w nich zapał, poświęcenie oraz przygotowanie, ale wciąż brakuje najważniejszego elementu — wyników. Będziemy musieli niestety jeszcze trochę poczekać, zanim "Niedźwiedzie" wrócą na właściwe tory i zaczną eliminować w drabinkach konkurentów jeden od drugiego. Dlaczego internauci nazwali tę grę fatalną chociaż była wyrównana? Ich zdaniem z powodu ostatniej mapy, która zakończyła się jednostronnym pojedynkiem, ale wydaję się, że również dlatego, iż przegrana niosła ze sobą pewne konsekwencje. Polacy nie mogą dłużej pozostać w lidze Esport Championship Series.
Vertigo – 16:12 dla Virtus.pro
Inferno – 16:14 dla fnatic
Mirage – 16:6 dla fnatic
Istnieje jednak nadzieja, którą sukcesywnie budują w polskich kibicach zawodnicy FaZe. Wszystkie gwiazdy na niebie wskazują na to, że dołączenie Filipa "NEO" Kubskiego jako prowadzącego zespół zagranicznych graczy, było genialnym posunięciem ze strony władz tej organizacji. Chociaż pierwszy mecz, w jakim zagrał obecny skład przeciwko właśnie Virtus.pro nie poszedł po ich myśli, to nie ma za co nikogo winić. Wtedy FaZe wystąpiło bardziej w charakterze mixu niż pełnoprawnego zespołu. Dopiero teraz, kiedy rozpoczęli bootcamp w Warszawie, możemy zaobserwować znaczną poprawę w ich grze oraz prowadzeniu Kubskiego.
Dust 2 – 16:5 dla FaZe
Nuke – 16:11 dla FaZe
Mecz półfinałowy z udziałem FaZe zaplanowano na 23 maja o godzinie 20.