28 maj 2019 | Skoki

Łukasz Kruczek: cały czas się uczę

Cały czas się uczę, etap edukacji u trenera nigdy się nie kończy – przyznał nowy szkoleniowiec kadry kobiet w skokach narciarskich Łukasz Kruczek.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

"Marzę o hat tricku Małysza". Inspiracja mistrzyni olimpijskiej

Kruczek wcześniej prowadził polską kadrę seniorów, a ostatnio pracował z reprezentacją Włoch.

– Zmiana jest i duża, i nie zarazem. Na skoki patrzy się pod tym samym względem, zadania są takie same. Najwięcej różnic jest poza skocznią, przede wszystkim większość z moich zawodniczek to juniorki – wspomniał trener.

Jego zdaniem wśród skoczkiń na całym świecie jest duża grupa młodzieży.

– U skoczków jest czołówka, do której trudno się przebić. Wśród kobiet jest i w najbliższym czasie będzie tak, że młode zawodniczki będą się przebijać. To efekt nie tak jeszcze wyśrubowanych wyników. To jest dla nas szansa, tyle że jesteśmy troszkę spóźnieni, bo świat wcześniej dostrzegł te możliwości – zauważył szkoleniowiec przebywający z ekipą w Szczyrku.

Podkreślił, że w klubach czasami nie wiadomo, jak podejść do szkolenia dziewcząt.

– Mam wrażenie, że trenerzy nie wiedzą, jak się do tego zabrać. A trzeba normalnie, jak z chłopcami. Wielkich różnic nie ma . Na początku dziewczyny – z racji możliwości fizycznych – mają większe szanse niż rówieśnicy. Tak przebiega rozwój, po prostu szybciej są mocniejsze fizycznie – dodał.

Jak przyznał, przed objęciem kadry kobiet musiał się dokształcić.

– Doczytałem trochę, zresztą cały czas się uczę. Etap edukacji u trenera nigdy się nie kończy. We Włoszech kadra kobieca trenowała czasem z nami, miałem więc okazję obserwować. Są kwestie związane ze wskaźnikami fizycznymi, z kwestiami "śrubowania" obciążeń, planowania treningów. Istnieją pewne ograniczenia fizjologiczne, pewnych rzeczy kobiety nie zrobią, ale to działa w obie strony. Inaczej jest np. rozłożony środek ciężkości ciała i to też trzeba brać pod uwagę – tłumaczył Kruczek.

Według niego nieco demonizowana jest kwestia wagi, szczególnie u młodych dziewcząt.

– Zbyt wczesne restrykcyjne pilnowanie wagi odbije się wcześniej czy później na zdrowiu i przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego – wspomniał.

Przyznał, że przed pierwszym spotkaniem z kadrowiczkami zapewne obie strony czuły stres.

– Jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Dziewczyny są chętne do treningów i działamy. Stoimy przed ogromnym zadaniem przestawienia większości zawodniczek na duże skocznie, a chodzą już słuchy o lotach w niedalekiej przyszłości. To wcześniej czy później nastąpi – ocenił.

Dodał, że dla większości jego podopiecznych celem będzie dobry start w mistrzostwach świata juniorów.

– Natomiast ja chciałbym wystartować w zawodach Pucharu Świata z drużyną, czyli z czterema zawodniczkami. Mamy dobry "materiał", ale przed nami jeszcze ogrom pracy. Dziewczyny są młode i można się spodziewać, że któraś "wyskoczy" na skróty, to się w tym wieku zdarza. Tym niemniej, łatwo na pewno nie będzie – powiedział Kruczek.

Podkreślił, że ma wobec siebie i ekipy własne wymagania.

– Nie można powiedzieć, że oczekiwania wobec dziewczyn są małe. Czasem na niższym poziomie punkt w PŚ jest tak samo ważny, jak zwycięstwo na wyższym. To są dla trenera podobne kwestie – chodzi o to, by widoczny był postęp – podsumował.