| Piłka ręczna / Europejskie puchary
Już tylko trzy dni pozostały do startu zmagań podczas turnieju finałowego Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych w Kolonii. W sobotę w Lanxess Arenie szczypiorniści PGE VIVE Kielce zmierzą się w półfinale z węgierskim Veszprem. – Jedziemy nie tylko bawić się piłką ręczną, ale jak się uda, to wygrać – mówi rozgrywający VIVE Krzysztof Lijewski.
Lijewski to jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w kieleckiej drużynie. Były reprezentant kraju w Final4 wystąpi już po raz piąty, a po raz czwarty w barwach VIVE.
– Faktycznie ten bagaż doświadczenia jest po mojej stronie. Jeśli jakiś młodszy kolega będzie potrzebował rady, to na pewno mu jej udzielę, ale... dotąd jeszcze żaden do mnie nie przyszedł, więc musimy poczekać do weekendu – zaznacza z żartem rozgrywający.
35-latek powoli wraca do zdrowia po niedawnym urazie dłoni. – Jeszcze nie do końca jest dobrze, ta ręka cały czas mi doskwiera, czasami czuję duży dyskomfort. Ale nie szukam wymówek, bo przed nami koniec sezonu. Jestem pod opieką lekarza. Dostaję pewne suplementy, które podczas meczu pozwalają zapomnieć o bólu – zapewnia.
W półfinałach Final4 kielczanie zmierzą się z Telekomem Veszprem, a Barcelona Lassa zagra Vardarem Skopje. Za faworytów uznaje się drużyny z Węgier i Hiszpanii, ale w ostatnich edycjach rozgrywek nie brakowało niespodzianek. Tak było choćby w 2016 roku, kiedy zmagania wygrywało VIVE.
– Jeżeli ktoś jest murowanym faworytem, to ma ciężki plecak do dźwigania. Czasami te drużyny mogą tej presji nie udźwignąć. Natomiast teoretycznie słabsze drużyny tego ciśnienia nie mają i występują na większym luzie. Kiedy nie ma tego dyskomfortu psychicznego, wtedy wychodzi więcej – wyjaśnia Lijewski i... po cichu liczy na kolejne niespodzianki w tegorocznej edycji.
– Fajnie jakby ta tendencja do zwycięstw, może nie kopciuszków, ale drużyn z drugiego planu się utrzymała. My też nie należymy do grona faworytów, ale już nie raz pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać ważne mecze. Sam awans do Final4 jest dla nas sukcesem. Obroniliśmy już mistrzostwo i Puchar Polski... Jedziemy nie tylko bawić się piłką ręczną, ale jak się uda, to wygrać – dodaje.
Tegoroczne Final4 będzie już 10. edycja rozgrywek. Od 2010 roku turniej rozgrywany jest w Kolonii, w mogącej pomieścić blisko 20 tysięcy widzów Lanxess Arenie. – Lepiej grać przy takiej publiczności niż przy pustych trybunach. Zawsze powtarzam, że największą karą jest granie dla krzesełek. Przecież my przede wszystkim gramy dla kibiców. Dlatego cieszę się, że będziemy występować przed taką publicznością. Przyjedzie dużo kibiców z Kielc, więc będziemy mieli dla kogo grać – podkreśla Lijewski.
Sześciu zawodników z obecnej kadry VIVE grało już w Kolonii, zaś dla dziewięciu będzie to debiut. – Czy to będzie naszym atutem, czy obciążeniem – czas pokaże. Każdy reaguje na sytuacje stresowe inaczej. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Niektórzy mogą sobie z tą presją z trybun poradzić lepiej, inni gorzej. Nasi młodzi zawodnicy już w tym sezonie niejednokrotnie jednak pokazywali, że potrafią radzić sobie z ciśnieniem. Dlaczego więc nie mają tego powtórzyć w sobotę i w niedzielę? – pyta Lijewski.
25 - 35
OTP Bank-Pick Szeged
35 - 29
Dinamo Bukareszt
30 - 31
Paris Saint-Germain HB
26 - 35
Paris Saint-Germain HB
16:45
Veszprem HC
18:45
Sporting CP
16:45
Barca
18:45
Aalborg Haandbold
16:45
Fuechse Berlin
18:45
HBC Nantes
16:45
SC Magdeburg
18:45
OTP Bank-Pick Szeged