Siedem goli w trzech meczach i hat-tricki w dwóch spotkaniach z rzędu – to dorobek Erana Zahaviego na początku eliminacji Euro 2020. Polska defensywa nie dopuściła jeszcze do straty bramki, ale w poniedziałek czeka ją najtrudniejszy dotąd test.
Przyzwyczailiśmy się, że dotychczas królem eliminacji był Robert Lewandowski. Ale po przejęciu drużyny przez Jerzego Brzęczka "Lewy" strzelił tylko jednego gola w ośmiu meczach. U Brzęczka najskuteczniejszym piłkarzem jest Krzysztof Piątek.
W ataku Izraela najgłośniejsze nazwisko to Munas Dabbur. Napastnik, który strzelał seryjnie w Red Bullu Salzburg i zapewnił sobie właśnie transfer do Sevilli, sam jednak wykluczył się z czerwcowych meczów – żeni się i uznał, że święto, które ma potrwać tydzień, jest ważniejsze niż gra dla reprezentacji. Selekcjoner Andreas Herzog nie krył złości, ale na razie Dabbur ma w tych eliminacjach jednego gola. Ważniejszy jest Zahavi, którego siedem bramek zapewniło Izrealowi wszystkie dotychczasowe siedem punktów.
W 1. kolejce Izrael zremisował ze Słowenią 1:1, a Zahavi strzelił wyrównującego gola. Najpierw sam wywalczył rzut rożny strzałem lewą nogą, z dystansu (bramkarz świetnie obronił), a po dośrodkowaniu odnalazł się na ok. 15. metrze i spokojnie trafił przy słupku.
Trzy dni później dość niespodziewanie piłkarze Herzoga pokonali Austrię 4:2, a Zahavi strzelił pierwsze trzy gole. Okazało się, że nie tylko jest dynamiczny i ma świetnie ułożoną stopę, ale potrafi też odnaleźć się w polu bramkowym i strzelić głową niczym rasowa dziewiątka. W piątek przeciw Łotwie znów trafiał głównie z dystansu. I został dopiero drugim po Raulu Gonzalezie piłkarzem, który strzelał hat-tricka w dwóch meczach eliminacji ME z rzędu.
Players who scored 2 hat-tricks in a row in Euro qualifiers:
— Michael Yokhin (@Yokhin) 7 czerwca 2019
1999 - Raul (Spain vs Austria and San Marino)
2019 - Eran Zahavi (Israel vs Austria and Latvia)
That's it!
Poor Austrians.
Lepszy niż Pelle
To jest największa zaleta izraelskiego napastnika – jest groźny wszędzie. Potrafi fantastycznie huknąć z dystansu, technicznie "zdjąć pajęczynę" z rzutu wolnego, ukryć się obrońcom przy stałym fragmencie i wygrać pojedynek w powietrzu. Jest szybki i świetnie kontroluje piłkę. W poniedziałek i stoperzy, i Grzegorz Krychowiak, i Mateusz Klich będą musieli mieć oczy dookoła głowy.
Zahavi, który w lipcu skończy 32 lata, jest obecnie w najlepszym momencie swojej kariery. W Europie mu nie wyszło, dlatego nie jest to szerzej znane nazwisko. W latach 2011-12 spędził półtora sezonu w Palermo, ale na Sycylii strzelił tylko dwa gole w 26 meczach. Po nieudanej przygodzie w Serie A wrócił do Izraela, a konkretnie do Maccabi tel Awiw. Przez trzy i pół roku zapracował na status legendy klubu, strzelił 117 goli w 153 meczach (w tym 35 w 36 spotkaniach sezonu 2015/16) i został kapitanem.
Poza tym, Maccabi zrobiło na nim świetny interes. Kupiło go z Palermo za 250 tysięcy euro, a sprzedało do chińskiego Guangzhou R&F za ponad siedem milionów. Tam nie zwalnia. Jasne, to "tylko" liga chińska, ale Zahavi strzelił w Kantonie już 81 goli w 94 meczach. Dwa lata temu Shanghai Shenhua oferowało za niego 25 milionów dolarów! Obecnie jest liderem strzelców Super Lig przed takimi piłkarzami jak Graziano Pelle, Alex Teixeira, Yannick Carrasco, Odion Ighalo czy Talisca.
🇮🇱 Hat triki dla reprezentacji Izraela w XXI wieku:
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) 7 czerwca 2019
Tal Banin
vs 🇱🇹, 2001
Shlomi Arbeitman
vs 🇦🇿, 2004
Elyaniv Barda
vs 🇱🇺, 2009
Yossi Benayoun
vs 🇲🇹, 2010
Tomer Hemed
vs 🇱🇺�, 2012
Omer Damari
vs 🇦🇩, 2014
Eran Zahavi
vs 🇦🇹, 2019
vs 🇱🇻, 2019#OptaKamil
Atak Made in China
W kadrze gra od dziewięciu lat, również był kapitanem, ale w 42 meczach przed startem eliminacji Euro 2020 strzelił osiem goli. We wrześniu 2017 roku stracił jednak opaskę kapitańską i został zawieszony na rok po tym jak w złości rzucił nią o ziemię schodząc z boiska w przegranym meczu z Macedonią (0:1).
Przerwa dobrze mu zrobiła. Po powrocie strzela w każdym meczu. W trzech ostatnich podwoił swój strzelecki dorobek w narodowych barwach. Jeśli ktoś ma popsuć bilans "na zero z tyłu" Polaków w tych eliminacjach, to właśnie on, ale należy też uważać na Dię Sabę – klubowego kolegę Zahaviego z Guangzhou, który obecnie zastępuje Dabbura w napadzie kadry. Są zgrani, świetnie się rozumieją, a Saba też nie narzeka na formę – w tym sezonie Super League strzelił pięć goli, a przy kolejnych pięciu asystował.
Transmisja meczu Polska – Izrael w poniedziałek od 18:30 w TVP Sport, na TVPSPORT.PL i w aplikacji, a od 20:30 także w TVP 1.