| Piłka nożna / Włochy

Od miłości do nienawiści. Maurizio Sarri persona non grata w rodzinnym mieście

Maurizio Sarri (fot. Getty Images/Twitter)
Maurizio Sarri (fot. Getty Images/Twitter)

Jest neapolitańczykiem z pochodzenia. Przez trzy lata prowadził Napoli, nie spał po nocach, dwoił się i troił, by zdetronizować szczerze znienawidzony Juventus. Choć marzenia nie zrealizował, to trybuny go pokochały i doczekał się nawet swojego wizerunku powiewającego na trybunach (w towarzystwie flagi z twarzą Diego Maradony). Od kilku dni Maurizio Sarri jest jednak pod Wezuwiuszem wrogiem numer jeden i nie ma tam osoby, która byłaby wobec niego życzliwa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Wiele czasu minęło, zanim przebił się z lokalnej piłki do poważnego futbolu. Błąkał się po wsiach, przeprowadzał z klubu do klubu, długo trenował piłkarzy grających na pograniczu profesjonalizmu i amatorstwa. Cavriglia, Valdema, Tegoleto... Wiele podobnych ośrodków zwiedził zanim w 2015 roku przyjął propozycję z Napoli i po prawie trzech dekadach wędrówki powrócił do domu. Wściekle walczył z Juventusem, nie tylko na boisku. Praktycznie nie było konferencji prasowej, której choć fragmentu nie poświęciłby Starej Damie. Zżymał się na łatwiejszy terminarz obrońcy tytułu, krytykował decyzje sędziów, poszukiwał spisku zawiązanego przeciwko Neapolowi i równolegle – sprytnie zorganizowanego systemu pomocy Juventusowi.

Piłkarsko wciąż jednak lepsza była Stara Dama. W ciągu trzech sezonów przepracowanych na San Paolo, Sarri dwukrotnie był w lidze drugi, a raz trzeci. Nie potrafił tego znieść, puszczały mu nerwy. Pewnego razu, prowadzącego wówczas Inter Roberto Manciniego, nazywał w wulgarny sposób homoseksualistą. Innym razem, przejeżdżając wraz z piłkarzami Napoli przez rozstępujący się tłum kibiców Juve, zaczął wymachiwać środkowym palcem w ich kierunku. – Odpowiedziałem w ten sposób ludziom, plującym na nasz autokar i obrażającym nas za samo bycie neapolitańczykiem – wyjaśnił po czasie.

Gdy już rozstawiał się z Azzurri, jasne były dwie rzeczy: wzniósł zespół na wyższy poziom i tylko pogłębił swoją szczerą, niespecjalnie skrywaną nienawiść do Juventusu. Z drużyny, której celem był przez lata awans do Ligi Mistrzów zrobił drugą siłę na Półwyspie Apenińskim i zespół, który potrafił postawić się hegemonowi. I choć koniec końców po scudetto sięgnąć się nie udało, kibice pokochali go do granic możliwości. Powiewająca na trybunach flaga z wizerunkiem Maradony miała teraz towarzystwo w postaci flagi z wizerunkiem Sarriego, a fani na każdym kroku podkreślali bliską więź z trenerem.

(fot. Twitter)
(fot. Twitter)

Gdy odchodził do Chelsea, trudno było mu to mieć za złe. Wycisnął potencjał piłkarzy spod Wezuwiusza jak cytrynę, zrobił co było w jego mocy, by dać miastu scudetto, dobił do ściany i to był odpowiedni czas na zmianę zarówno dla niego, jak i dla piłkarzy. Sezon 2018/19 był zresztą dla niego udany – biorąc pod uwagę, że dopiero rozpoczął przerabianie The Blues na swoją modłę, wygrana w Lidze Europy i trzecie miejsce to niezły wynik jak na debiutancki sezon w Premier League. I tak jak z piłkarzami potrafił znaleźć wspólny język, tak z działaczami w ogóle, więc już przed ostatnimi spotkaniami sezonu jasne było, że na dłużej na Stamford Bridge nie zagrzeje miejsca.

Niespodziewanie dla włoskich środowisk, ale spodziewanie dla tych, którzy śledzili doniesienia prasowe, przejął Juventus. Jedną decyzją wsadził kij w mrowisko, a fala hejtu zalała ulice Neapolu oraz wszystkie fora i strony internetowe, które żyją losami klubów z Półwyspu Apenińskiego. Z osoby pod Wezuwiuszem ukochanej i gloryfikowanej, stał się największym wrogiem, znienawidzonym trenerem, którego obecność w mieście rodzinnym jest teraz tak mile widziana jak plaga komarów podczas letniego wieczora przy ognisku. Zaczęło się od Peppe Iodice, znanego komika, który w niecenzuralnych słowach "przejechał się" po Sarrim na Twitterze. – Bóg cię za to ukarze, pogardziłeś naszą miłością, myślisz tylko o swojej dupie. Już nie jesteś naszym dowódcą, teraz jesteś chłopcem rodziny Agnellich – krzyczał do kamery, a to tylko część wypowiedzi, ta która nadaje się do cytowania.

Zszokowany był też legendarny spiker z San Paolo, Decibel Bellini.

Jak wygląda dziś miejsce, w którym przytwierdzona była tabliczka informująca o narodzinach Sarriego przy ulicy Silio Italico? Ano tak:

(fot. Twitter)
(fot. Twitter)

Eksplozja wściekłości nie ominęła oczywiście portalów społecznościowych. Liczbę gróźb i inwektyw można by liczyć w tysiącach, a działalność zakończyła znana na Facebooku grupa "Sarrismo – Gioia e Rivoluzione". Złośliwe wideo wypuściło nawet... Napoli.

Złośliwie, ale i ironiczne w jednym. Kibice Napoli postanowili życzeniami przed kamerą przywitać Sarriego we Włoszech, ale szczerości jest oczywiście w tych życzeniach tyle, ile ogórka w pomidorowej. Rodowici neapolitańczycy trzymają więc kciuki za to, by "znów wygrał Ligę Europy", "znów poczuł smak drugiego miejsca w lidze", a gratulując przejęcia Juventusu i błogosławiąc ten wybór albo mają skrzyżowane palce, albo trzymają w dłoniach charakterystyczne neapolitańskie amulety, które mają sprawić, że rzeczywistość okaże się zgoła odmienna od życzeń. No, czasem jeszcze pokazują dwie liczby uznawane we Włoszech za pechowe: 13 i 17.

Zakpiła też z niego turyńska i neapolitańska prasa. "Tuttosport" sparafrazowało utwór Boba Marleya nawiązując do lamentów Sarriego, gdy ten jeszcze prowadził Azzurri i w trakcie wielu konferencji "płakał" nad łatwym terminarzem Juventusu. "Il Mattino" z kolei napisało o Sarrim, czyli... "byłym neapolitańczyku".

(fot. Twitter)
(fot. Twitter)

Opinia publiczna nie ma litości wobec 60-latka. Zwłaszcza że jeszcze kilka tygodni temu szkoleniowiec zapierał się rękami i nogami twierdząc, że nie ma nic, co skłoniłoby go do objęcia innego włoskiego klubu poza Napoli. Wyciągnięto mu nie tylko te słowa, ale i wypowiedzi z przeszłości. – Juventus gra w innej lidze, trudno mówić o taktyce i wypełnianiu luk po piłkarzach, którzy nas opuszczają, skoro oni są faworyzowani – przeżywał pod koniec stycznia 2016 roku. – Czy powinniśmy jeszcze wierzyć we włoską piłkę? Jest wielu fanów mających nieszczęście kibicować drużynom takim jak Napoli, czyli biedniejszym, z południa. Są one od razu na straconej pozycji – narzekał za to w kwietniu 2018.

Powrót Sarriego do Serie A nie będzie łatwy. Dostanie co prawda do prowadzenia najlepszy zespół w lidze, ale rywalizacja z Napoli będzie taka, jak ze Starą Damu za czasów, gdy pracował na San Paolo – krwista, pełna podtekstów i podszyta wielką nienawiścią. Tym razem jednak nie trenera do klubu, a kibiców do... byłego idola.

Zachwyty nad grą Piątka. "Ma w sobie to, co Leo Messi"
fot. PAP
Zachwyty nad grą Piątka. "Ma w sobie to, co Leo Messi"

Zobacz też
Włosi krytykują Skorupskiego. "Winny"
Łukasz Skorupski (fot. Getty)

Włosi krytykują Skorupskiego. "Winny"

| Piłka nożna / Włochy 
Błąd Skorupskiego! Bologna nie wykorzystała szansy [WIDEO]
Łukasz Skorupski (fot. Getty Images)

Błąd Skorupskiego! Bologna nie wykorzystała szansy [WIDEO]

| Piłka nożna / Włochy 
Polacy mogą wrócić do włoskiej elity. Zagrają w barażach
Arkadiusz Reca wróci do Serie A? (fot. Getty Images)

Polacy mogą wrócić do włoskiej elity. Zagrają w barażach

| Piłka nożna / Włochy 
Drużyna Polaka spadła z Serie A. Dotkliwa klęska!
Kacper Urbański (fot. Getty Images)

Drużyna Polaka spadła z Serie A. Dotkliwa klęska!

| Piłka nożna / Włochy 
Zalewski zaskoczył we Włoszech. "Doskonała gra"
Nicola Zalewski w starciu z rywalem (fot. Getty)

Zalewski zaskoczył we Włoszech. "Doskonała gra"

| Piłka nożna / Włochy 
Najnowsze
Legenda w sztabie reprezentacji Polski!
nowe
Legenda w sztabie reprezentacji Polski!
| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn 
Julen Aguinagalde (fot. Getty)
John Terry odwiedził Polskę. W oko wpadła mu... Legia
John Terry i Frank Lampard, legendy Chelsea (fot. Getty).
tylko u nas
John Terry odwiedził Polskę. W oko wpadła mu... Legia
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
"Tajna broń". Barcelona czeka na Lewandowskiego
Barcelona liczy na Roberta Lewandowskiego (fot. Getty).
"Tajna broń". Barcelona czeka na Lewandowskiego
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Gala w Las Vegas: walka N. Inoue – Cardenas [ZAPIS]
Boks, gala w Las Vegas (walka wieczoru: Naoya Inoue – Ramon Cardenas). Transmisja online na żywo w TVP Sport (05.05.2025)
Gala w Las Vegas: walka N. Inoue – Cardenas [ZAPIS]
| Boks 
Włosi krytykują Skorupskiego. "Winny"
Łukasz Skorupski (fot. Getty)
Włosi krytykują Skorupskiego. "Winny"
| Piłka nożna / Włochy 
Klub Polaków zwolnił trenera po wysokiej porażce
Jakub Kamiński i Kamil Grabara (fot. Getty Images)
Klub Polaków zwolnił trenera po wysokiej porażce
| Piłka nożna / Niemcy 
Ironia losu. Arka awansowała, a jej była gwiazda... zaliczyła spadek
Karol Czubak w rundzie jesiennej grał w Arce Gdynia (fot. Getty Images)
Ironia losu. Arka awansowała, a jej była gwiazda... zaliczyła spadek
| Piłka nożna 
Do góry