{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Emil Rajković: polska koszykówka potrzebuje silnego Śląska Wrocław [WYWIAD]
Hubert Błaszczyk /
Emil Rajković opuszczał Polskę z dwoma medalami Energa Basket Ligi. W minionym sezonem prowadził z bardzo dobrym skutkiem BC Astana. Macedoński szkoleniowiec otrzymał nagrodę dla najlepszego trenera ligi VTB. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział m.in. o przyczynach słabszych występów polskich klubów w pucharach i powrocie Śląska Wrocław do najwyższej klasy rozgrywkowej. – Jeśli kluby chcą zaistnieć w Europie muszą stać się bardziej profesjonalne – stwierdził.
Radosław Piesiewicz: Mike Taylor nigdy nie był tani [wideo]
Hubert Błaszczyk, TVPSPORT.PL: – Jak podsumuje pan ostatni sezon w Astanie? Zagraliście w ćwierćfinałach ligi VTB, ale w nich Chimki okazały się lepsze 3:0.
Emil Rajković: – To najlepszy sezon w historii klubu. Wygraliśmy mistrzostwo kraju i pucharu. Ponadto zakończyliśmy rundę zasadniczą ligi VTB ze znakomitym bilansem.
– W Polsce był pan znany z ręki do zawodników i transferów. W Astanie znów było kilka strzałów w dziesiątkę.
– Tak, ale to koszykarze rozgrywają mecze i powinniśmy o tym pamiętać. Jako trener staram się ich wspierać i robię wszystko, co w mojej mocy, żeby zwiększyć szanse na rozwój na parkiecie jak i poza nim. Na końcu i tak liczą się zwycięstwa. Kluby chcą wygrywać i wypełniać swoje cele.
– W lidze VTB Astana mierzyła się między innymi ze Stelmetem BC Zielona Góra. Był pan zaskoczony, że ten klub radził sobie tak słabo?
– Szczerze? Szanuję zespół z Zielonej Góry, ale spodziewałem się, że osiągną o wiele więcej. To była dla mnie niespodzianka. Jestem jednak pewien, że prezes Janusz Jasiński zrobi wszystko, żeby poprawić wyniki w kolejnych rozgrywkach.

– Doskonale zna pan realia polskiej ligi i teraz może na nią spojrzeć z większej perspektywy. Dlaczego kluby z Energa Basket Ligi spisują się tak słabo w pucharach?
– Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony, bo ich budżety nie są wysokie jak na europejskie standardy. Mimo to spodziewałem się lepszych wyników niż te, które osiągnęły w minionym sezonie. W sporcie trzeba liczyć się z inwestycjami i pasją. Sukces nie jest możliwy bez finansów i "know-how". To wszystko połączone w całość po pewnym okresie powinno dać dobre rezultaty. Spodziewam się, że polskie kluby w kolejnych latach poprawią się w tych obszarach i będą mogły myśleć o odgrywaniu większej roli w pucharach. Według mnie najważniejsza jest jednak długoterminowa strategia i podążanie zgodnie z planem. Kluby powinny rosnąć krok po kroku, z każdym sezonem.
– Anwil po raz drugi z rzędu sięgnął po mistrzostwo Polski. Śledził pan tegoroczne rozgrywki?
– W pewnym momencie sezonu wydawało mi się, że po tytuł sięgnie Arka Gdynia lub Polski Cukier Toruń. Musimy jednak oddać szacunek Anwilowi, który pokazał charakter i poradził sobie z przeciwnościami. Mam tu na myśli przede wszystkim kontuzje.
– W kolejnym sezonie do Energa Basket Ligi wróci Śląsk Wrocław. Pan zaczynał swoją przygodę z Polską właśnie od prowadzenia tego zespołu.
– Śląsk dał mi szansę, żeby pokazać trenerskie umiejętności po raz pierwszy poza Macedonią. Będę o tym zawsze pamiętał i to szanował. Dlatego ten klub ma specjalne miejsce w moim sercu. To świetne, że wracają do najwyższej klasy rozgrywkowej. Polska koszykówka potrzebuje silnego Śląska, ale nie ze względu na ich bogatą historię i liczne tytuły, tylko możliwość szybkiego rozwoju i odgrywania roli na arenie międzynarodowej. Dwa lata we Wrocławiu i Ostrowie Wielkopolskim były dla mnie szczególne. Jako trener Stali miałem szansę wygrać wiele spotkań i zdobyć dwa medale. Ludzie w Ostrowie byli niezwykle mili dla mnie i mojej rodziny. Przez te cztery lata w Polsce nauczyłem się języka i zacząłem postrzegać wasz kraj jako drugi dom.
– Kolejne rozgrywki będą też szczególne ze względu na zmianę przepisów. Od sezonu 2019/20 na parkiecie nie będzie musiało przebywać dwóch Polaków. W zamian w kadrze meczowej znajdzie się siedmiu rodzimych zawodników. Jak pan ocenia nowe regulacje?
– Kluby chciały tych zmian i je dostały. Kiedy wprowadzasz nowe zasady, potrzebujesz czasu, żeby się do nich dostosować. Na wyciągnięcie wniosków potrzebny jest dłuższy czas. Wtedy można robić analizy. Jedno jest pewne – to wpłynie na obniżenie cen polskich zawodników. Oczywiście nie wszystkich. Zdecydowanie łatwiej będzie też trenerom prowadzić spotkania. Jak to wpłynie na rozwój koszykarzy? Trudno wyrokować w tej chwili. Więcej można będzie powiedzieć za kilkanaście miesięcy.
– Spędził pan kilka lat w Polsce, gdzie koszykówka rozwija się, ale jest to bardzo powolny proces. Wcześniej wspomnieliśmy, że nie istniejemy w Europie. Co jest największym problemem?
– To zagadnienie, o którym można opowiadać godzinami...
– Mamy czas.
– Dobrze, postaram się więc wypunktować najważniejsze rzeczy. Jeśli kluby chcą zaistnieć w Europie, muszą stać się bardziej profesjonalne i zatrudniać lepszych menedżerów, którzy mogliby wytyczać ścieżkę rozwoju dla nich. Wtedy można mówić o budowie silnej organizacji, opartej na realistycznym budżecie i dążącej do realizacji ambitnych, ale realistycznych celów. Jeśli jednak decydujesz się na trenera, generalnego menedżera lub prezesa, musisz im ufać. W koszykówce, w pionie sportowym, najważniejsze są funkcje trenera i dyrektora sportowego. Obaj muszą osiągać cele, ale też mieć wolność do podejmowania decyzji, za które później będą rozliczeni.
Zbyt wiele klubów pozwala podejmować kluczowe decyzje ludziom, którzy są niekompetentni. Nie chcę teraz rozgraniczać czy są to właściciele, czy prezesi. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, że zatrudnienie lub zwolnienie trenera albo zawodnika, bez odpowiedniej oceny, wpływało negatywnie na drużynę.
Do rozwoju potrzebny jest też stabilny budżet. Żeby coś planować trzeba mieć go na minimum dwa lata.
– W Polsce szansę na lepsze jutro upatrujemy w sukcesie reprezentacji. Słusznie?
– Lepsze kluby produkują lepszych koszykarzy – to zamknięte koło. Jeśli polska kadra osiągnie sukces na mistrzostwach świata na pewno wzrośnie popularność. To przełoży się w dłuższej perspektywie na zainteresowanie wśród dzieci, które chętniej będą garnęły się do dyscypliny. Pojawią się też nowe możliwości sponsorskie.
***
Emil Rajković – macedoński szkoleniowiec, prowadzący aktualnie zespół BC Astana. Został trenerem sezonu ligi VTB za sezon 2018/19. Wcześniej wywalczył dwa medale w Energa Basket Lidze z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Karierę w Polsce rozpoczynał w Śląsku Wrocław, był też asystentem trenera reprezentacji Macedonii.