Kibice Manchesteru United już sześć lat czekają na mistrzostwo Anglii, do którego nie udało się zbliżyć nawet mimo kolosalnych pieniędzy wydawanych na transfery. Działacze Czerwonych Diabłów mają na tym polu sporo wyrzutów sumienia, bo w ostatnich okienkach regularnie pudłowali z transferami.
Po raz ostatni piłkarze Manchesteru zakończyli rozgrywki Premier League na pierwszym miejscu w 2013 roku. Od tamtego czasu wydali na transfery blisko 900 milionów euro, ale wielu piłkarzy ściągniętych na Old Trafford za duże pieniądze okazało się zupełnie zbędnych, a po niedługim czasie stanowiło tylko kulę u nogi – zarówno w szatni, jak i w dziale księgowości.
Jednym z najgłośniejszych transferów ostatnich lat było pozyskanie za aż 75 milionów euro Angela Di Marię z Realu Madryt. Argentyńczyk nie był zadowolony z roli odgrywanej na Santiago Bernabeu i postanowił przeprowadzić się na Wyspy. 26-letni wówczas piłkarz niezłą formę prezentował jednak tylko przez pierwszych kilka tygodni, a gdy obniżył loty, nie potrafił wrócić na odpowiedni poziom. W trakcie sezonu irytował kibiców oraz działaczy i gdy latem zgłosiło się po niego Paris Saint-Germain, nikt nie robił mu problemów z odejściem, nawet jeśli oznaczało to 12-milionową stratę dla klubu.
W tamtym oknie w Manchesterze zameldował się również Falcao, który został aż za osiem milionów wypożyczony z Monaco. Efekt? Zaledwie cztery gole strzelone w 29 meczach. Rok później Czerwone Diabły przeprowadziły kolejną ofensywę transferową. W zespole zameldował się między innymi Francuz Morgan Schneiderlin, który kosztował aż 35 milionów euro. Przychodził jako objawienie Premier League, a już po dwóch sezonach odchodził do Evertonu jako kompletny niewypał.
Nie tylko jednak on wówczas zawiódł Prawdopodobnie jeszcze większe oczekiwania wiązały się z transferem Memphisa Depaya, którego potencjał co odważniejsi porównywali nawet do możliwości młodego Cristiano Ronaldo. Holender kosztował 34 miliony, wystąpił w 53 spotkaniach i po półtora roku został sprzedany za niespełna połowę tej sumy... Znacznie więcej oczekiwano też zapewne po ściągniętych tamtego lata Bastianie Schweinsteigerze oraz Anthonym Martialu, ale w przypadku pierwszego wiele można zrzucić na karb wieku, a drugi – wciąż jest jednak młody, potrafi błysnąć i za wcześnie, by go skreślać.
Najbardziej spektakularny przykład kiepskiej polityki transferowej Manchesteru to Paul Pogba. Przed laty Francuz odszedł do Juventusu za darmo, bo uznano, że nie nadaje się do tego zespołu. Po kilku latach odkupiono go za ponad 100 milionów, a sam zawodnik nie radzi sobie na Old Trafford. Działacze MU marzyli, by 26-latek stał się liderem zespołu i wzniósł go na wyższy poziom, a póki co więcej rozegrał meczów kiepskich niż udanych , a jego nazwisko pojawiało się w prasie niekoniecznie z uwagi na popisy sportowe... Niewykluczone zresztą, że już tego lata opuści Wyspy, bo ogromne zainteresowanie nim wykazują działacze Realu Madryt oraz Juventusu.
Kolejny rok, kolejne pudło. Tym razem (anty)bohaterem Alexis Sanchez, który w barwach Arsenalu prezentował się fenomenalnie, ale po przenosinach do Manchesteru kompletnie zatracił to, czym dotychczas straszył obrońców: dynamikę, skuteczność, przebojowość. Inkasujący potężną tygodniówkę Chilijczyk w 45 meczach strzelił tylko pięć goli i aktualnie w klubie robią wszystko, by pozbyć się go z listy płac. Podobnie zresztą może się wkrótce stać z Fredem. Za niego z kolei zapłacono 59 milionów Szachtarowi, ale dość szybko stało się jasne, że są to pieniądze nieadekwatne do jego możliwości...