11 lip 2019 | Piłka nożna / Liga Europy

Liga Europy: historyczny mecz Legii Warszawa... na jedynym stadionie w Gibraltarze

Mecz reprezentacji Gibraltaru z Irlandią na Victoria Stadium (Fot. Getty)

Już w czwartek dojdzie do wyjątkowego starcia w historii polskiej piłki klubowej – Legia Warszawa jako pierwsza zmierzy się z rywalem z Gibraltaru. Europa FC, z którą zagra w 1. rundzie eliminacji Ligi Europy, to wicemistrz kraju. Kraju, który z roku na rok radzi sobie w pucharach coraz lepiej, ale ma inny poważny problem. Logistyczny.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Eliminacje Ligi Europy: Dunajska Streda – Cracovia w czwartek TVP! Zespoły z Gibraltaru do występów w europejskich pucharach zostały dopuszczone w 2014 roku. Historia międzynarodowych bojów tamtejszych klubów nie jest więc, co oczywiste, zbyt bogata. Nie jest też specjalnie imponująca, choć, wbrew pozorom, Gibraltarczycy nie radzą sobie tak źle.

Zespoły z tego kraju z każdym rokiem powoli ciułają punkty, co ma odzwierciedlenie przy współczynnikach UEFA. Jeszcze przed zeszłym sezonem Gibraltar był pod tym względem najgorszy (55. pozycja), więc i najniżej rozstawiany.

Coraz lepsze wyniki

Ale postęp jest, bo już przed tym było to 51. miejsce, a przed 2020/21 - 46. Oczywiście, to wciąż końcówka zestawienia, ale oznacza awans o dziesięć pozycji w rankingu federacji UEFA i to, że przed przyszłym sezonem niżej notowane będą choćby Walia, Gruzja, Czarnogóra czy Estonia.

Legia wraca do gry. Cel – zmazać plamę sprzed roku

Legia wraca do gry. Cel – zmazać plamę sprzed roku

Postęp widać w wynikach. Pierwszy sezon gibraltarskich drużyn w pucharach – remis i trzy porażki. Ale już w drugim Lincoln Red Imps najpierw wyeliminował z eliminacji Ligi Mistrzów Santa Coloma z Andory, a później odpadł z Midtjylland po 0:3 w dwumeczu, co wielkiego wstydu nie przynosi.

Sezon 2016/17 to jeszcze większe zaskoczenia. Lincoln znów przeszedł 1. rundę eliminacji Ligi Mistrzów, a w drugiej co prawda odpadł z Celtikiem, ale pokonał u siebie Szkotów 1:0! Równolegle Europa FC z Ligi Europy wyrzuciła armeński Piunik Erywań, a później przegrała dwa razy po 0:1 ze szwedzkim AIK.

Ten sezon zaczął się póki co dla Gibraltarczyków od falstartu. Lincoln odpadł już na pierwszym "płotku" – w półfinale rundy preeliminacyjnej Ligi Mistrzów (25 czerwca!) uległ 0:1 Feronikeli z Kosowa. Co ciekawe, tak wczesne odpadnięcie UEFA premiuje od razu... grą w 2. rundzie eliminacji Ligi Europy.

W tych rozgrywkach Gibraltar ma jeszcze dwóch przedstawicieli, którzy grają od 1. rundy kwalifikacji. Oprócz Europa FC, czyli rywala Legii, to jeszcze St. Joseph's FC. Szanse tego drugiego zespołu na awans są niewielkie, bo w pierwszym meczu uległ szkockim Rangersom 0:4.

Jeden kraj, jeden stadion

Mecz rozgrywano we wtorek, ponieważ europejskie występy Gibraltarczyków to dość poważny problem logistyczny dla UEFA. Kluby z tego kraju grają na jednym obiekcie – Victoria Stadium. Wszystkie, bo nie tylko pucharowicze, ale i pozostałe z najwyższej klasy rozgrywkowej, których w sumie jest dziesięć.

Victoria Stadium (Fot. Getty)

Całkiem niedawno ten obiekt, nie spełniający odpowiednich standardów, nie pasował UEFA. Postawiła weto. Sprawa była skomplikowana, modernizacja stadionu nie była prosta, bo pojawił się problem jego własności. Należał nie do Gibraltarskiego Związku Piłki Nożnej, tylko do państwa.

– Na ten moment przeznaczenie pieniędzy podatników na spełnienie zachcianek UEFA byłoby najgorszym interesem dla mieszkańców Gibraltaru – stwierdził szef ministrów kraju, Fabian Picardo. Stadion należał wówczas do drugiej, niemal najniższej kategorii. Związek proponował, że zbuduje w jego miejsce nowy, ale grunty nie należały do niego.

Na wniosek UEFA o zwiększenie liczby obiektów (bo i zwiększyła się liczba gibraltarskich pucharowiczów, z dwóch do trzech), federacja chciała zagospodarować dawne fortyfikacje Lathbury Barracks. Nic z tego – ministerstwo obrony musiałoby przekazać jej tereny, a te, zgodnie z dyrektywą środowiskową Unii Europejskiej, są miejscem ochrony ptaków i roślin.

Lathbury Barracks (Fot. Getty)

Problem udało się rozwiązać. W 2017 roku Victoria Stadium sprzedano związkowi, za 16,5 mln funtów. Pieniądze przekazały UEFA i FIFA, a dzięki poprawkom za kolejne 15 mln kategoria obiektu wzrosła z drugiej (niemal najniższej) do czwartej. Koło stadionu powstaną dwa dodatkowe boiska, co rozwiąże i problem meczów ligowych.

Póki co mecze 2. rundy eliminacji Ligi Europy można rozgrywać jednak tylko na obiekcie głównym, na którym jest sztuczna murawa. – W Europa FC nie ma rozpoznawalnych piłkarzy, ale mamy nagrania z ich meczu. To drużyna, która dobrze prezentowała się na swoim boisku ze sztuczną nawierzchnią – mówił po sparingu z Pogonią Siedlce trener Legii Aleksandar Vuković.

Jego zespół w ramach przygotowań także trenował na sztucznej murawie, więc podłoże nie może być żadną wymówką. Każdy inny wynik niż pewny awans Legii będzie kompromitacją. A i Gibraltarowi byłoby to "na rękę" – w pucharach zostałby mu już tylko Lincoln, więc... odpadłby problem logistyczny.