Legia Warszawa w spektakularnym stylu rozpoczęła drogę do fazy grupowej Ligi Europy. Nie chodzi o wysokie zwycięstwo ani pokonanie silniejszego rywala. Wicemistrzowie Polski bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Europa FC, drużyną, która nie jest nawet mistrzem 35-tysięcznego kraju.
Przed rozpoczęciem spotkania wydawało się, że zwycięstwo Legii nad Europa FC będzie formalnością. Nie było sensu porównywać siły obu zespołów. W drużynie Rafaela Escobara jest zaledwie kilku piłkarzy, którzy liznęli poważnego futbolu.
Reprezentant Gibraltaru Liam Walker dołączył do klubu z... piątej ligi angielskiej. Hiszpanie, którzy grają w Europa FC, nie przebili się w mniejszych rodzimych klubach. Kilku z nich ma jednak epizody w poważnej piłce. Doświadczony Fernando Velasco grał w Leganes w Segunda Division. Alex Quillo to wychowanek Atletico Madryt, który w La Liga zadebiutował w Almerii. Kariery w kraju jednak nie zrobił. Już od trzech lat gra dla wicemistrza Gibraltaru.
Największe papiery na grę miał jednak Ibrahim Ayew. 31-latek to przyrodni brat Andre i Jordana (obaj Swansea City). Ghańczyk wystąpił osiem razy w reprezentacji, strzelał gole dla Lierse, ale niespodziewanie przerwał poważną karierę. Wrócił do kraju, a później znalazł swoje miejsce w Gibraltarze.
Piekarz? Kelner? Niekoniecznie
Wielu piłkarzy tamtejszych czołowych zespołów nie musi dodatkowo pracować poza futbolem. Pieniądze, które zarabiają, pozwalają im żyć na niezłym poziomie. Dodatkowo większość mieszka w Hiszpanii, co zmniejsza koszty utrzymania.
– W Lincoln czy Europa FC na pewno można zarobić więcej niż w niższych ligach hiszpańskich, nawet trzy tysiące euro – mówi Adrian Januszkiewicz dla laczynaspilka.pl.
– Zarobki w moim przypadku były wyższe niż ostatnio w trzeciej lidze. W Lynx grają miejscowi piłkarze, którzy najczęściej łączą to z pracą. Są również młodzi zawodnicy zajmujący się też szkoleniem dzieci, a także ponad 30-letni Hiszpanie. Zarobki są w granicach 800-1700 euro – dodał Polak, który na Gibraltarze występował w sezonie 2018/19.
Oczywiście to jak na warunki krajowe nie są oszołamiające pensje. Zawodnicy grający w słabszych drużynach muszą pracować poza treningami, albo mocno zaciskać pasa. Średnia pensja na Gibraltarze to blisko cztery tysiące dolarów.
Co ciekawe, poszczególne drużyny tylko raz w tygodniu mogą trenować na stadionie w Gibraltarze. To odgórna zasada, ponieważ na tym obiekcie są rozgrywane wszystkie mecze ligowe. Władze ligi chcą, żeby wszyscy mieli równe szanse. Dlatego treningi mają zazwyczaj miejsce na płytach boisk hiszpańskich klubów.
Krótkie przygody w Europie
Na problemy Legii nie wskazywały też wyniki z poprzednich przygód z pucharami gibraltarskiego klubu. W sezonie 2018/19 rywale warszawian odpadli z FC Prisztina, przegrywając w dwumeczu 1:6. Wcześniej walczyli dzielnie, ale lepsi okazali się po dogrywce doskonale znani wicemistrzom Polski The New Saints FC z Walii.
Największy sukces gibraltarskiej piłki klubowej to awans Lincoln Red Imps FC do drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów w sezonie 16/17. Aktualni mistrzowie ograli w niej u siebie Celtic Glasgow 1:0. W rewanżu było 0:3, ale przez kilka dni szkockie media nie miały litości dla piłkarzy z Celtic Park.
Podobną drogą będą chcieli podążyć piłkarze Legii. Lista kompromitacji polskich klubów w pucharach jest już wystarczająco długa. Warszawianie przed rokiem dopisali do niej kolejny rozdział, odpadając z F91 Dudelange. Drużyna z Luksemburga to jednak... silniejszy rywal niż Europa FC.