| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W sobotę Wisła Kraków, meczem przy Reymonta ze Śląskiem Wrocław rozpocznie sezon PKO Ekstraklasy (transmisja w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej). W 2012 roku takie spotkanie rozegrano w ostatniej kolejce. Chętnie myślami wracają do niego fani wrocławskiego klubu, który zapewnił sobie wówczas drugie w historii mistrzostwo Polski. Piłkarzy Oresta Lenczyka wspierali wówczas nawet... fani Białej Gwiazdy. – Wszyscy myśleli, że przyjaźń kibiców spowoduje, że będziemy mieli łatwiej – wspominał na antenie TVP Sebastian Mila, który w tym meczu zaliczył asystę przy zwycięskim golu.
6 maja 2012 roku, 30. kolejka Ekstraklasy. W grze o mistrzostwo Polski pozostawały wciąż cztery kluby – prowadzący w tabeli Śląsk, drugi Ruch Chorzów, trzeci Lech Poznań i czwarta Legia Warszawa. Długo wydawało się, że po sześciu latach po tytuł sięgną legioniści. Po porażce w 28. serii gier z Lechią w Gdańsku spadli jednak z pierwszej na czwartą pozycję. Na fotel lidera awansował Śląsk i utrzymał prowadzenie po zwycięstwie w przedostatniej kolejce z Jagiellonią Białystok.
By przypieczętować tytuł, nie oglądając się na rywali, wrocławianie (53 pkt) musieli wygrać w Krakowie z siódmą w tabeli Wisłą. Ruch (52) grał u siebie z Lechią, Lech (51) na wyjeździe z Widzewem Łódź, a Legia (50) na Łazienkowskiej z Koroną Kielce.
Przed decydującym starciem dużo mówiło się o tym, że wiślacy... mogą nie zrobić wszystkiego, co w ich mocy, by przeszkodzić Śląskowi. Wynikało to głównie z faktu, że kibiców obu klubów łączyła jeszcze wówczas zgoda. Wielu fanów Białej Gwiazdy, która nie liczyła się już w grze o mistrzostwo, wolało, by ich klub przegrał, co dałoby końcowy triumf zaprzyjaźnionemu klubowi z Dolnego Śląska.
Mecz wspominał w magazynie ligowym "Gol" kapitan tamtej drużyny Śląska, Sebastian Mila. – To było coś fantastycznego. Mecz o mistrzostwo Polski. Musieliśmy to spotkanie koniecznie wygrać. Długo nam się nie układało, do przerwy był remis. Wszyscy myśleli, że przyjaźń kibiców spowoduje, że będziemy mieli łatwiej. Pomyślałem, że fajnie by było (śmiech). Niestety nie było łatwo – powiedział.
Piłkarze Michała Probierza nie zamierzali oddawać pola bez walki. Na początku przeważali goście. Dobre okazje mieli Łukasz Gikiewicz, Waldemar Sobota i Cristian Omar Diaz. Na posterunku w każdym z przypadków był jednak Sergei Pareiko. Potem dobrą okazję mieli gospodarze, ale Marian Kelemen obronił uderzenia Maora Meliksona i Łukasza Garguły.
W przerwie nastąpiła zmiana w bramce Białej Gwiazdy – Pareikę zmienił Milan Jovanić, który już wkrótce musiał wyjmować piłkę z bramki. Mila dośrodkował z ponad 40 metrów z rzutu wolnego, Cezarego Wilka przeskoczył Rok Elsner i głową strzelił gola. – Ta drużyna słynęła ze stałych fragmentów gry. Mieliśmy Celebana, Kaźmierczaka, czy Roka Elsnera, który strzelał ważne gole, bo trafił także z Dundee – powiedział Mila.
Wiślacy próbowali odrobić straty, ale gdy zbliżali się do bramki Kelemena, ich kibice... wymachiwali rękami, by skłonić piłkarzy do zaprzestania ofensywnych akcji. W Chorzowie Ruch prowadził z Lechią, więc strata punktów dawałaby tytuł chorzowianom.
W 81. minucie, gdy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, obejrzał obrońca gości Krzysztof Wołczek, wydawało się, że mistrzostwo wymyka się Śląskowi z rąk. – W końcówce młody piłkarz Wisły (Łukasz Rojewski – przyp. red.) miał na głowie piłkę meczową. Mógł strzelić gola na 1:1 i nie mielibyśmy tego mistrzostwa – przypomniał Mila. Śląsk jednak wygrał i mógł świętować pierwszy od 1977 tytuł mistrza Polski.
Następne
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom