Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Maciej Lampe nie zagra na mistrzostwach świata w Chinach. Według naszych informacji doświadczony środkowy chce wielkich pieniędzy za grę na turnieju.
Lampe jest w szerokiej kadrze na MŚ, więc teoretycznie powinien stawić się 29 lipca w Wałbrzychu. Teoretycznie.
W praktyce sprawa jest bardziej skomplikowana. Zawodnik obraził się na sztab drużyny narodowej, bo według niego niewłaściwie się nim zaopiekowano podczas ostatniego zgrupowania. Z tego powodu opuścił drużynę przed meczem z Holandią. Trener Mike Taylor na odprawie przed ostatnim spotkaniem eliminacji w swoim stylu zażartował z całej sytuacji, ale widać było, że jest poddenerwowany.
– Już podczas gry w klubie odczuwałem ból. Problemy ze zdrowiem wróciły, gdy graliśmy mecz z Chorwatami. Sam podjąłem decyzję, żeby pojechać do Niemiec, sprawdzić co mi dolega i rozpocząć leczenie. To dowód, że zespół nie działa profesjonalnie. Nie spodziewałem się, że zespół nie będzie dbał o moje bezpieczeństwo – żalił się Lampe w rozmowie z litewskimi mediami.
Zawodnik ma więc pretekst, by nie występować w reprezentacji. Nie wiemy, jak było do końca, ale nie jest tajemnicą, że Lampe ma trudny charakter i lubi czuć się dowartościowany. Sprawa jest jednak bardziej złożona, bo środkowy zażyczył sobie – według naszego informatora – miliona złotych (!) za grę na turnieju w Chinach.
Sytuacja jest kuriozalna. PZKosz oczywiście nie chce się zgodzić na te żądania. Po pierwsze kwota jest abstrakcyjna, a po drugie, jeśli Lampe dostałby coś ekstra, to dlaczego mieliby nie dostać Mateusz Ponitka, Adam Waczyński i reszta reprezentantów?
Sportowo 34-latek byłby wielkim wzmocnieniem kadry, jednak musiałby schować swoje ego. Na to się nie zanosi, dlatego związek, sztab szkoleniowy i rada drużyny namówili do powrotu do kadry Damiana Kuliga. Wydaje się więc, że zawodnik Polskiego Cukru Toruń i Adam Hrycaniuk będą naszymi centrami na chińskim mundialu.
Następne