25 lip 2019 | Inne

Mistrzostwa świata w pływaniu: kontrowersje wokół Sun Yanga. Groźby śmierci wobec Macka Hortona

Mateusz Górecki

Rywalizacji pływaków podczas mistrzostw świata towarzyszą nie tylko sportowe emocje, ale też duże kontrowersje. Międzynarodowa Federacja Pływacka w trakcie czempionatu wprowadziła przepisy, zakazujące protestów podczas ceremonii medalowych. Za takie zachowania zawodnicy mogą nawet stracić wywalczone krążki. Transmisje MŚ w Telewizji Polskiej.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

MŚ w pływaniu: rekord Michael Phelpsa pobity, Alicja Tchórz odpadła

W niedzielny wieczór Sun Yang wywalczył złoty medal na 400 m stylem dowolnym. Srebro powędrowało do Australijczyka Macka Hortona. Ten drugi nie stanął podczas ceremonii medalowej obok triumfatora i odmówił uściśnięcia mu dłoni. W ten sposób wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Chińczykowi w ogóle zezwolono na start w tej imprezie. Trzykrotny mistrz olimpijski podczas wrześniowej kontroli antydopingowej zniszczył pobrane od niego próbki krwi. Już w 2014 roku był zawieszony na trzy miesiące za doping. Tłumaczył wówczas, że zabronioną substancję zażył przypadkowo wraz z lekiem na serce.

Mogą stracić medale

We wtorek na podobny gest co Horton zdecydował się Brytyjczyk Duncan Scott. FINA widząc zachowanie zawodników, postanowiła w trakcie mistrzostw zmienić regulaminy, dotyczące zachowania pływaków podczas zawodów. Wśród nich znalazł się przepis, który surowo zakazuje jakichkolwiek obraźliwych czy niewłaściwych zachowań względem sędziów, rywali, członków sztabu lub kibiców. Dodatkowo Horton jak i Scott otrzymali ostrzeżenia.

– Sportowcy zawsze mieli swobodę wypowiedzi i kiedy dostrzegamy, że coś jest nie tak lub że ktoś oszukuje, to dlaczego nie mielibyśmy mieć prawa głośno o tym powiedzieć? – zaznaczył cytowany przez gazetę "The Times" Brytyjczyk. Podkreślił przy tym, że jest stanowczo przeciwny dopingowi.

(Około)sportowa scena dnia ��

Wicemistrz świata Mack Horton nie staje na podium obok mistrza – Suna Yanga, który w tym roku zniszczył próbki krwi, pobrane podczas niezapowiedzianej kontroli... ��

MŚ #Gwangju2019 codziennie w #tvpsport, aplikacji i na https://t.co/HQ5NUaEkf5❗ pic.twitter.com/lGBhAkJrHh
— TVP Sport (@sport_tvppl) July 21, 2019

Federacja zastrzegła, że niezgodne z regulaminem zachowania mogą być karane zawieszeniem, a nawet... odebraniem medalu wywalczonego podczas mistrzostw świata w Gwangju. Szczególnie surowe reperkusje mają czekać tych, którzy na podium będą dyskryminować innych zawodników lub wygłaszać poglądy polityczne lub religijne.

Oklaski w stołówce i groźby

Horton już od dłuższego czasu nie ma najlepszych relacji z Yangiem. Jako jedyny w ostatnich ośmiu latach pokonał na 400 m Chińczyka. Miało to miejsce podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Wówczas także nie podał ręki Azjacie, a na wspólnej konferencji prasowej nazwał go wprost oszustem dopingowym. Po niedzielnym proteście inni pływacy nagrodzili go owacją w stołówce, ale w mediach społecznościowych grożono mu śmiercią.

– Mack i Duncan to naprawdę najodważniejsi goście i nie mógłbym być z nich bardziej dumny. Bronią tego, w co wierzą, a jest tym czysty sport – przyznał trzykrotny mistrz świata, Australijczyk Mitch Larkin. Yanga broni natomiast inny pływak z Antypodów, Denis Cotterell. – Jaka jest definicja oszusta dopingowego? Ktoś, kto miał pozytywny wynik testu? Kierując się takim rozumowaniem, to wiele takich osób znajdziemy w australijskiej kadrze. Pracowałem w ekipach, w których wykrywano doping u zawodników, którzy nie przyjęli go świadomie. Nigdy nie nazwałbym ich oszustami. Według mnie to hipokryzja – ocenił.

Sam Chińczyk jest sfrustrowany zachowaniem swoich konkurentów. Po wtorkowej ceremonii krzyczał w kierunku Scotta "jestem zwycięzcą, ty przegranym". Mistrz i rekordzista świata na 50 i 100 metrów stylem klasycznym Adam Peaty uważa, że Yang sam jest sobie winien. – Powinien zastanowić się, co w ogóle jeszcze robi w sporcie, w którym jest wygwizdywany. Duncan wyraził swoją opinię na temat Suna, zresztą tak jak i publika, która go wygwizdywała. Jeśli kibice go nie chcą, to nie wiem, czemu on tu jest – mówił w "Guardianie".