28 lip 2019 | Sporty walki

UFC 240: Krzysztof Jotko pokonał Marca-Andre Barriaulta

Krzysztof Jotko – Marc-Andre Barriault na UFC 240 (fot. Getty Images)

Patryk Prokulski

Podczas gali UFC 240 w Edmonton Krzysztof Jotko (21-4, 6 KO, 1 SUB) przedłużył swoją serię zwycięstw do dwóch, pokonując niejednogłośną decyzją sędziów Kanadyjczyka Marca-Andre Barriaulta.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Sobotnia walka była bardzo ważna dla przyszłości Jotki w UFC. Jeszcze niedawno miał w swoim rekordzie trzy porażki z rzędu. Wprawdzie w kwietniu pokonał decyzją sędziów Ameda Alen Amedovskiego, ale ewentualna porażka z Kanadyjczykiem, dla którego była to dopiero druga walka w UFC byłaby bardzo złym symptomem.

Pierwsza runda była bardzo wyrównana – obaj zawodnicy mieli swoje momenty, ale żadnemu nie udało się wyraźnie zaznaczyć swojej przewagi. Barriault zaczął od kilku mocnych low-kicków, które starał się przeplatać z wysokimi kopnięciami. Te jednak lądowały na gardzie Polaka.

Jotko szybko doprowadził do klinczu, lecz jego starania obalenia Kanadyjczyka spełzły na niczym. Po rozerwaniu klinczu udało mu się trafić rywala dwoma mocniejszymi ciosami – najpierw lewym podbródkowym, a po chwili łokciem. Końcówka rundy przyniosła dwa obalenia. Najpierw na ziemię rywala powalił Polak, jednak nie udało mu się zabezpieczyć pozycji, przez to Barriault szybko przeniósł walkę do stójki. Kilkanaście sekund później to Kanadyjczyk obalił naszego reprezentanta, lecz z podobnym skutkiem – zanim zdążył przetrzymać go na ziemi, Jotko szybko wrócił do stójki.

Druga runda wyglądała bardzo podobnie – walka toczyła się przede wszystkim w klinczu, w którym obaj zawodnicy wymieniali ciosy łokciami i kopnięcia kolanami na korpus. Po 10 minutach starcia żaden z nich nie mógł być pewny prowadzenia na kartach sędziowskich, żaden z ciosów nie był też na tyle mocny, by zamroczyć jednego z zawodników.

Ostatnia runda tej niezbyt porywającej walki przyniosła najwięcej akcji... choć i tak nie było ich wiele. W trzecim starciu Barriault wyprowadził dwa potężne ciosy łokciem, które rozbiły twarz Jotki. Ten odpowiedział kilkoma kopnięciami, które jednak nie wyrządziły znaczących szkód. W samej końcówce Polak obalił Kanadyjczyka, lecz raczej nie zmieniło to rezultatu rundy na sędziowskich kartach – trzecia runda musiała paść łupem Barriaulta.

Jotko wygrał niejednogłośną decyzją sędziów (29-28, 29-28, 28-29). 29-latek nie rzucił na kolana publiczności – walka nie była pokazem porywającego MMA i przez większość czasu toczona była w klinczu. Najważniejszy dla Jotki jest jednak fakt, że po serii trzech porażek z rzędu od maja 2017 do kwietnia 2018 roku wrócił na właściwą ścieżkę, wygrywając drugi pojedynek w ciągu ostatnich trzech miesięcy.