W piątek w Ergo Arenie rozpocznie się interkontynentalny turniej kwalifikacyjny, w którym siatkarze będą walczyć o awans na igrzyska. Rywalami Polaków będą Francuzi, Słoweńcy i Tunezyjczycy. Zwycięzca bierze wszystko. Historia stoi po naszej stronie – choć wiele razy było bardzo emocjonująco. Transmisje turnieju kwalifikacyjnego w TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i naszej aplikacji mobilnej.
Polska reprezentacja siatkarzy wystąpiła na igrzyskach olimpijskich dziewięciokrotnie. Najlepszy występem był oczywiście ten w Montrealu, gdy zespół Huberta Jerzego Wagnera zdobył złoty medal po niesamowitym meczu ze Związkiem Radzieckim. Na tamte igrzyska biało-czerwoni nie musieli się kwalifikować – awans zapewniło im mistrzostwo świata. Jednak aż siedem razy Polakom przyszło się mierzyć w turnieju, który decydował o być albo nie być na igrzyskach. I pięć z nich zakończyło się sukcesem.
Po raz pierwszy siatkarze walczyli o olimpijską przepustkę w 1972 roku. W Montpellier zabrakło Huberta Wagnera, który przed zawodami ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Turniej odbył się zaskakująco blisko rozpoczęcia najważniejszej sportowej imprezy – bo od czwartego do dziewiątego sierpnia. Pierwszy mecz ze Stanami Zjednoczonymi był prawdziwą próbą nerwów, zakończoną dopiero w tie-breaku. Amerykanie, którzy już kilka lat wcześniej objęci zostali programem przygotowań do igrzysk i szykowali się szczególnie na te zawody wysoko zawiesili poprzeczkę, ale na Polaków to nie starczyło. Choć biało-czerwoni potrafili wygrać seta aż 15:2, to dwa inne padły łupem Jankesów. O wszystkim decydował piąty set, w nim ostatnią piłkę dla drużyny Tadeusza Szlagora wygrał Zdzisław Ambroziak i siatkarze zza oceanu zostali pokonani. W porównaniu do pierwszego, kolejne spotkania były spacerkiem – cztery wygrane 3:0 z Urugwajem, Holandią, Rumunią i Francją dały upragniony awans. Forma zaprezentowana w Oksytanii skłaniała do wymieniania Polski w roli faworytów. Siatkarzom jakby zabrakło paliwa i na igrzyskach w Monachium zajęli dopiero 9. miejsce.
Gdyby nie regulamin, gdyby nie późniejsi mistrzowie…
Cztery lata później Polacy odnieśli historyczny sukces, dzięki czemu i na kolejne igrzyska olimpijskie mieli zapewniony awans. W Moskwie skończyło się na czwartym miejscu. W 1984 roku nastąpił bojkot zawodów w Los Angeles, a schyłek lat osiemdziesiątych był też schyłkiem męskiej siatkówki w Polsce. Drużyna Leszka Milewskiego nie awansowała do mistrzostwa Europy, przez co nie wywalczyła sobie nawet prawa do udziału w kwalifikacjach. Powrót na igrzyska był celem na 1992 rok, lecz i w Barcelonie biało-czerwonych nie zobaczyliśmy. Honoru drużyn zespołowych bronili piłkarze pod wodzą Janusza Wójcika. Siatkarze natomiast zaczęli eliminacje od gładkiej wygranej 3:0 z Egiptem i Peru, później pokonali Holendrów w takim samym stosunku, ale po meczu, który był dużo bardziej wyrównany. Pierwszego seta Polakom urwali Bułgarzy, a jedyna porażka zespołu Edwarda Skorka nastąpiła w meczu z Chinami. Gdyby wtedy zakończył się turniej, to Polska wróciłaby na olimpijską ścieżkę. Regulamin przewidywał jednak finał między pierwszą, a drugą drużyną fazy grupowej. Górą w Rotterdamie byli gospodarze. Polacy na awans musieli poczekać kolejne cztery lata.
Przed igrzyskami w Atlancie eliminacyjny turniej odbył się w greckim Patras. W nim biało-czerwoni wygrali wszystkie trzy mecze z gospodarzami, Hiszpanią oraz Japonią i po 16 latach przerwy zameldowali się na arenach olimpijskich zmagań. Tym razem kwalifikacje od turnieju głównego dzieliły dwa miesiące, ale Polakom na niewiele się to zdało. Pięć meczów, pięć porażek i jeden wygrany set chluby naszym nie przynosił. Choć należy przyznać, że grupa była niesamowicie mocna – z Kubą, Brazylią, Bułgarią, Argentyną i Stanami Zjednoczonymi. Po nieudanych igrzyskach rolę trenera ponownie objął Hubert Wagner. Słynny szkoleniowiec nie doczekał jednak kolejnego turnieju kwalifikacyjnego. W 1998 roku stery przejął trener Ireneusz Mazur, który dokonał wielu przetasowań w kadrze. Młody trener postawił na naprawdę młody skład – i niestety w ostatecznym rozrachunku nie przyniosło to powodzenia. Europejski turniej kwalifikacyjny odbył się w Katowicach. I nawet ściany nie pomogły gospodarzom. Porażka z Jugosławią w decydującym meczu przekreśliła szanse biało-czerwonych. A siatkarze z Jugosławii zdobyli potem złoty medal olimpijski.
Pamiętne starcie z Heynenem
Od 2004 roku polska kadra zawsze występowała na igrzyskach, lecz nigdy nie przechodziła ćwierćfinałów. Polakom zawsze dużo lepiej szło w eliminacjach. Wygrana w światowym turnieju kwalifikacyjnym w Porto dała awans do kolebki igrzysk – Aten, mimo, że Portugalczycy nie zawsze grali fair, nie informując o zmianach w godzinach rozpoczęcia treningów czy wyłączając klimatyzację na czas treningów naszej kadry. Cztery lata później ponownie zmagania w Portugalii zakończone trzema zwycięstwami pozwoliły biało-czerwonym zameldować się w Londynie. W XXI wieku tylko w 2012 roku nasi nie musieli się kwalifikować. I był to paradoks, bo wówczas była to nagroda za drugie miejsce w Pucharze Świata w 2011 roku. Gdy Polacy w 2014 i 2018 roku wywalczyli złoto mundialu, nie oznaczało to automatycznej przepustki na igrzyska. I, jak wszyscy dobrze pamiętamy, niewiele brakło, by mistrzów świata zabrakło w Rio de Janeiro.
To właśnie Puchar Świata traktowany był nadal jako przepustka do igrzysk. I w tym pucharze Polakom w ostatecznym rozrachunku zabrakło jednego wygranego seta więcej, by znaleźć się w najlepszej dwójce. Później przyszedł czas na europejski turniej kwalifikacyjny, którego zwycięzca awansował do Rio, a drużyny z miejsc 2-3 dostawały możliwość wzięcia udziału w… kolejnych, tym razem światowych zmaganiach o bilety do Brazylii. W Berlinie mierzyło się osiem zespołów. W grupie biało-czerwoni przegrali tylko z gospodarzami, a w półfinale ulegli Francji. Oznaczało to mecz o trzecie miejsce, ponownie z drużyną dowodzoną wówczas przez Vitala Heynena, który dwoił się i troił, by wyprowadzić Polaków z równowagi.
Bezpośrednia potyczka o ostatnie premiowane możliwością udziału w decydującym turnieju miejsce bez wątpienia przejdzie do historii polskiej siatkówki. Niemcy prowadzili 1:0 i 2:1 w setach, lecz nie podłamało to mistrzów świata. Czwartego seta wygrali oni 28:26 i tie-break stał się faktem. W nim, po kilku niesamowitych akcjach obronie Pawła Zatorskiego i atakach Bartosza Kurka oraz finałowej akcji Mateusza Miki to zespół Stephane’a Antigi wyszarpał zwycięstwo. Dużo łatwiej było w światowych kwalifikacjach, które odbyły się w… Tokio. W nich Polska wygrała sześć z siedmiu spotkań i zwyciężyła w całym turnieju. I nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby w 2020 roku stolica Japonii była tak samo szczęśliwa. By tak jednak się stało, w Gdańsku trzeba wspiąć się na wyżyny możliwości.
Od początku wielką wagę do gdańskich zawodów przywiązywał Vital Heynen, który pośpiesznie opuszczał Chicago jeszcze w trakcie trwania Ligi Narodów, by dołączyć do trenujących w Zakopanem siatkarzy. Po zgrupowaniu w górach Belg ogłosił czternastkę, która najpierw zajęła drugie miejsce w memoriale Huberta Jerzego Wagnera, a teraz zrobi wszystko by przedłużyć serię awansów na igrzyska olimpijskie i przełamać ćwierćfinałową klątwę olimpijską. Początek zmagań w Gdańsku już w piątek. Transmisje turnieju kwalifikacyjnego w TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej.
Kadra Polski na turniej kwalifikacyjny w Gdańsku:
Środkowi: Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Piotr Nowakowski
Rozgrywający: Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz
Atakujący: Dawid Konarski, Maciej Muzaj
Przyjmujący: Michał Kubiak, Bartosz Kwolek, Wilfredo Leon, Artur Szalpuk, Aleksander Śliwka
Libero: Damian Wojtaszek, Paweł Zatorski
Harmonogram meczów Polaków:
9 sierpnia, godz. 17:00: Polska – Tunezja (transmisja od 16:45 w TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji)
10 sierpnia, godz. 15:00: Polska – Francja (transmisja od 14:35 w TVP1, TVPSPORT.PL i aplikacji)
11 sierpnia, godz. 15:00: Polska – Słowenia (transmisja od 14:20 w TVP1, TVPSPORT.PL i aplikacji)