O tym, że polska scena CS:GO jest od pewnego czasu w dołku, nikogo nie trzeba przekonywać. Czy młodzi zawodnicy mają problem z uczeniem się na błędach? Czy na krajowym podwórku liczą się tylko znajomości? Czy kibice mają realny wpływ na postawę drużyn? Na te i inne pytania odpowiedział nam trener oraz ekspert, Damian “MdN” Kisielewski.
Krystian Terpiński, TVPSPORT.PL: – Ostatnio miałeś okazję występować jako ekspert w studiu podczas kwalifikacji do Games Clash Masters. Zza biurka eksperckiego nie szczędziłeś gorzkich słów odnośnie tego, co się aktualnie dzieje na polskiej scenie CS:GO. Co jest, według ciebie, największym problemem krajowego podwórka?
Damian "MdN" Kisielewski: –Problemy trzeba podzielić na dwie kategorie. Jedna dotyczy bezpośrednio zawodników, a druga jest połączona ze sferą kibicowską. Jeśli chodzi o młodych graczy, to mankamentem jest to, że wydaje im się, że samo strzelanie wystarczy. Większość chce grać pod statystyki i te przysłowiowe "heady" i w ten sposób próbują się wybić. Rzecz w tym, że na polskiej scenie nie brakuje wcale osób mogących pochwalić się doskonałą celnością.
– Braki widać bardziej w przypadku "zadaniowców".
– No właśnie, widać to było po samym Virtus.pro. Wystarczy spojrzeć na to, ile zajęło im znalezienie kogoś, kto będzie operował granatami, kto nie będzie przejmował się opinią innych i będzie potrafił wcielić się w tę "niewdzięczną" rolę. Tak naprawdę w większości topowych teamów taka osoba jest i to po prostu działa. U nas ciągle brakuje też kapitanów, graczy, którzy potrafią prowadzić rozgrywkę. To wynika nie tylko z braku doświadczenia, ale również z podejścia do tego, jak to powinno wyglądać. Do tego dochodzi jeszcze to, że młoda osoba, która miałaby zostać IGL-em może się bać utraty perspektyw, bo kto na tego gracza zwróci uwagę, nawet jeśli będzie świetnie “callował”, jeśli nikt nie wie co się wewnątrz zespołu tak naprawdę dzieje. Ludzie będą narzekali, że ma słabe statystyki, że jest w wyjściowej piątce niepotrzebny. Jak taki zawodnik ma się skupić na rozwoju osobistym i odgrywaniu swojej roli, jeśli gdzieś z tyłu głowy siedzą te komentarze?
– Czasem nawet organizacje wpadają w to błędne koło, odsuwając od zespołów graczy, którzy niekoniecznie mają imponujące statystyki strzeleckie. Rzadko się zmienia topowych "aimerów", częściej ofiarą pada właśnie support albo osoba pełniąca funkcję IGL-a. Młody gracz, widząc coś takiego, może sobie zwyczajnie pomyśleć, że nie opłaca mu się kształcić w kierunku tych ról.
– Coś w tym jest, bo to widać. Młody, przysłowiowy gracz na pewno patrzy na to. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że każdy ma swój charakter. Znajdą się tacy, którzy nie będą się bali, zaryzykują i to może zaprocentować, bo jest szansa, że właśnie jakaś dobra organizacja będzie szukać kogoś na te pozycje. Jeśli zgłasza się po ciebie większa polska marka, to masz też ten sygnał, że jesteś dobry, w tym co robisz.
Trzeba być świadomym tego, że gdy jedna z postaci w zespole zmienia się w IGL-a, to automatycznie dotychczasowy prowadzący musi przejąć jakieś nowe zadania. Tutaj zaczyna się cała zabawa, która w wielu przypadkach kończy się niezłym bałaganem.
– Nie jest też trochę tak, że w Polsce czuć było przez długi czas deficyt takich prowadzących i wspierających z prawdziwego zdarzenia? Poza paroma oczywistymi przykładami jak NEO nie było się na kim wzorować...
– Akurat, jeśli chodzi o Virtus.pro, to tam przecież większość składu próbowała swojego czasu prowadzić. Zarówno TaZ i Snax mieli momenty, w których przejęli status lidera od NEO, ale to i tak nie wyglądało tak, jak powinno. Moim zdaniem, w dużym stopniu brakowało czasu na sukcesywne wdrażenie takich zmian. Trzeba być świadomym tego, że gdy jedna z postaci w zespole zmienia się w IGL-a, to automatycznie dotychczasowy prowadzący musi przejąć nowe zadania. Tutaj zaczyna się cała zabawa, która w wielu przypadkach kończy się niezłym bałaganem.
Wystarczy spojrzeć na to, co stało się ze Snaxem, który przez bardzo długi czas był niekwestionowaną gwiazdą zespołu, a później chwycił za ster i to wszystko nie wyglądało już tak dobrze. Nagle pojawia się krytyka, ludzie śmieją się w internecie, że masz słabe statystyki, że nie robisz prostych fragów. Nawet najsilniejszy człowiek na świecie miałby problem, żeby być obojętnym na takie opinie. Tutaj objawia się zresztą drugi problem polskiego Counter Strike'a, dotyczący już stricte kibiców czy obserwatorów sceny.
Da się być najlepszym na świecie pod każdym względem, ale trzeba poświęcić na to tysiące godzin pracy.
– Ty zresztą z własnego doświadczenia jesteś w stanie powiedzieć, jak to wszystko wygląda od środka w takiej sytuacji.
– Oczywiście. Sztuką jest skupić się na własnej grze i jednocześnie prowadzić. Przecież już sama gra indywidualna nie jest taka łatwa, gdy musisz dbać o przekazywanie ciągłych informacji, powtarzalność schematów, zagrywek, taktyk. Jest dużo ludzi, którzy gdyby mogli odpuścić sobie komunikację i inne tego typu sprawy to by tylko biegali i "kasowali" wszystko, co się rusza. Niestety, na profesjonalnym poziomie coś takiego zwyczajnie nie ma prawa bytu.
Zaprzeczeniem tego stwierdzenia może być przykładowo ostatnia sytuacja, gdy s1mple wspomagał miksowy zespół Cats. Kiedy widzisz kogoś, kto jednocześnie biega, strzela, eliminuje przeciwników, a także cały czas utrzymuje płynną komunikację i rzuca pomysły, to wiesz, że da się być najlepszym na świecie pod każdym względem. Ale na to trzeba poświęcić tysiące godzin pracy.
– Tutaj chyba wracamy do kwestii mentalności graczy...
– Na pewno nie każdy może być s1mplem, ale tutaj dochodzimy do sytuacji, w której trzeba się zastanowić, ilu graczy chce wejść na najwyższy poziom. Mówimy tutaj o świadomym myśleniu, bo jest pewna grupa zawodników, której dalej wydaje się, że wystarczy strzelać “headshoty”. Umówmy się, że nawet wykręcenie 30 zabójstw przeciwko Astralis w sparingu nie będzie miało żadnego znaczenia, gdy w grze o stawkę nie będziesz potrafić dać coś od siebie drużynie.
Na tym wyższym poziomie każdy strzelać umie, więc nie ma co wszystkiego osądzać przez wygrane “duele”. Kluczem jest, by zwyciężać pozycyjnie, by utrzymywać doskonałą współpracę z pozostałymi członkami składu. Dobrze wykorzystane granaty, spryt i "czytanie" gry przeciwnika. To są niezwykle istotne elementy, o których wcale się za często nie mówi. Trzeba mądrze powiększać swoją przewagę.
– Może po prostu młodzi zawodnicy dostają za mało uwag od bardziej doświadczonych kolegów?
– Tutaj chodzi bardziej o stworzenie własnego systemu wyciągania wniosków na temat tego, co się dzieje. Musisz rozumieć to, co ma miejsce w czasie meczu, poprawiać na bieżąco błędy i znaleźć odpowiedź na zachowania rywala. Nie wystarczy, że umiesz wyjść przez granat dymny i ustrzelić szybkiego "heada" jeśli twój przeciwnik będzie lepiej ustawiony albo będzie znał twoje nawyki, które zaprezentowałeś w poprzednich rundach. Najważniejsze jest, żeby uczyć się na błędach, bo to rozwija zawodników.
Nawet kiedy spojrzysz na testy, jakie w ostatnim czasie organizowane są na naszym podwórku, to zrozumiesz, że priorytetem nie są umiejętności strzeleckie, bo to powinna być formalność.
– Rozumiem, że odnosisz się tutaj bezpośrednio do testów organizowanych przez x-kom AGO?
– Nie tylko, bo wiele ekip ma już bardziej rozwinięte mechanizmy wyboru nowych graczy. AGO, to jest jednak dobry przykład, bo oni idą krok dalej. Troszeczkę "po piłkarsku" starają się znaleźć dobry model oceny potencjalnego wzmocnienia. Sprawdzają stan fizyczny, mentalny. Patrzą na młodego gracza pod kątem tego, czy ma perspektywy, żeby się zmieniać i doskonalić.
Jednak, tak jak mówię, gdzie teraz nie pójdziesz na testy, to od razu zostaną sprawdzone jakieś twoje nawyki i braki. Jeśli masz w czymś jakiś problem, to od razu to wychodzi. Sam zresztą widziałem to wielokrotnie, testując graczy do swoich zespołów. Przez tych kilka dni trzeba wyłapać te wszystkie rzeczy i zastanowić się, czy zawodnik jest takim człowiekiem, że będzie w stanie nad nimi pracować i po jakimś czasie zmienić się na lepsze. Wtedy też objawia się prawdziwy charakter takiego gracza, bo widzisz czy on chce "progresować" i poprawiać swoje błędy, czy też uważa się za najmądrzejszego i "olewa" uwagi innych.
Czego się nauczyłem w tym moim trenerskim epizodzie to, że podawanie wszystkiego na tacy nie jest wcale idealnym rozwiązaniem.
– Twoją rolą jako trenera było wszystkie te błędy wskazać i zaproponować rozwiązanie?
– Moim zdaniem to źle, gdy zawodnik oczekuje, że dostanie od razu "gotowca". Czego się nauczyłem w tym moim trenerskim epizodzie, to że podawanie wszystkiego na tacy nie jest wcale idealnym rozwiązaniem. Dobrze jest nakierować, podsunąć jakieś demko do obejrzenia, wskazać, na które sytuacje powinien zwrócić uwagę, ale w perfekcyjnym scenariuszu gracze sami powinni widzieć pewne rzeczy. Wtedy można płynnie przejść do dialogu z trenerem czy analitykiem i wyjaśnić sprawę do końca. Kiedy masz opinię dwojga ludzi, możesz łatwo dojść do konsensusu i dopasować przykładowo styl gry zawodnika do tego, co zobaczyliśmy na nagraniu z meczu. To jest proces zdobywania doświadczenia i rozwoju gracza.
– Czyli można z całą pewnością powiedzieć, że testy zawodników pod wieloma względami , tak jak teraz w AGO, to sprawa mocno postępowa?
– To jest budowanie dobrej bazy zawodników. Wiemy, że z kilkunastu zawodników zostanie wybrana trójka, co i tak nie jest gwarancją tego, że to od razu będzie działało tak, jak należy. Szansa na sukces zwiększa się procentowo oczywiście, ale w przypadku niepowodzenia nie zostajesz bez niczego. Masz listę graczy, widzisz wszystkie informacje o nich i nagle możesz stwierdzić, że spróbujecie kogoś innego, bo jedna osoba z nowego składu nagle okazuje się nieodpowiednim elementem układanki.
To jest też sygnał dla innych organizacji, że pozostali zawodnicy byli na swój sposób ciekawi nawet pomimo tego, że nie zostali wybrani do finalnego składu. Oczywiście, jest ryzyko, że mentalność pójdzie w zupełnie inną stronę i ktoś uzna, że jeśli jakiś gracz nie był w stanie przebić się na tych testach do nominalnego rosteru, to był po prostu za słaby i nie warto na niego patrzeć w kontekście ewentualnego transferu. Co jest oczywiście bzdurą, bo tam już mamy dwuosobowy trzon, do którego ta młodzież ma zostać dopasowana i po prostu nie każdy będzie miał z nimi dobrą synergię. Niektórzy zresztą mogą się okazać dużo lepsi pod pewnymi względami niż ta finalnie wybrana trójka.
Dla mnie Crity to jeden z najbardziej obiecujących graczy w Polsce.
– Już nawet nie mówiąc stricte o uzupełnieniach składu x-kom AGO, ale gdybyś ty miał wskazać najbardziej perspektywicznych i uzdolnionych młodych polskich graczy to, kto by to był?
– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo z wieloma młodymi talentami po prostu nie pracowałem. Mogę jedynie wypowiedzieć się o osobach, które spotkałem i miałem z nimi szansę przepracować pewien okres. Miałem przecież skład, którego bardzo długo trzymałem się pomimo wielu dużych problemów. Dla mnie Crity to jest jeden z najbardziej obiecujących graczy w Polsce. Wiadomo, jeśli chodzi o snajperów, to na ten moment najlepszy jest Snatchie, a STOMP przewyższa jeszcze Szymona doświadczeniem. Natomiast jeśli mówimy o przyszłości, to właśnie on powinien znaleźć swoje miejsce w czołowym krajowym zespole. To jest człowiek, który przeszedł bardzo długą drogę. Sumiennie pracował nad wieloma aspektami, poprawił przede wszystkim swoją mentalność. Oprócz tego, że robił świetne statystyki, jeśli chodzi o fragi, to genialnie operował granatami, często przodując w rubryce "oślepieni gracze". On jest gotowy, żeby teraz już ruszyć do przodu z tą swoją karierą.
Tak samo z młodszych graczy wymieniłbym reiko, który na pewno ma ogromne perspektywy. Problem z nim jest taki, że nie miał on jeszcze okazji przepracować dłuższego okresu z kimś, kto pomógłby mu stać się lepszym zawodnikiem i znajdzie na niego sposób. Przez ten krótki czas, w którym miałem okazję oglądać jego grę, to jego umiejętności robią duże wrażenie. Oczywiście, popełniał błędy czy to komunikacyjne, czy pozycyjne, jednak wystarczy spojrzeć na to, co stało się z nim po powrocie z testów w AGO, kiedy grając z nim zwykły mecz na faceit, ja już widziałem różnicę w jego postawie.
Z takich bardziej ogranych zawodników jest też oczywiście leman i azizz, którzy również potrafią wiele wnieść do składu. Głównie dlatego, że ich gra jest właśnie bardziej ułożona pod cały team niż statystyki indywidualne. U nas fajnie to wszystko momentami grało. Warto też wspomnieć tutaj SAYN-a, który też jest snajperem jak Crity. Dwa razy udało mu się wbić Rank S, a nawet nie dostał niestety szansy na testy w AGO. Uważam, że jest bardzo mocnym graczem i gdyby ktoś wziął się za niego, to zrobiłby z niego jednego z czołowych polskich awperów.
– Powiedziałeś, że u reiko po powrocie z testów od razu było widać różnicę w podejściu do gry. Samo zaproszenie na tę selekcję przez tak dużą organizację może być kopem motywacyjnym?
– Tutaj po raz kolejny dochodzimy do tej kwestii mentalności. Kiedy nie dostaniesz się do ostatecznego składu i włodarze wytłumaczą ci, dlaczego to była taka, a nie inna decyzja to możesz pójść w dwie strony. Albo wyciągniesz wnioski i zaczniesz pracować nad sobą, albo będziesz śmiał się z tego z kolegami na team speaku i olejesz sprawę, bo się nie udało za pierwszym razem. Tutaj mogę to śmiesznie porównać na moim przykładzie, gdzie byłem kiedyś na testach w Legii Warszawa i w jeden dzień nauczyłem się więcej niż przez całe tygodnie treningów w moim mieście. To pokazywało różnicę w podejściu do szkolenia i na pewno przekłada się jakoś w tej omawianej przez nas sytuacji.
– A jak dużą rolę w kreowaniu tej polskiej sceny mają mniejsze organizacje, takie jak chociażby Codewise Unicorns, które reprezentowaliście?
– Jeśli chodzi o nas, to nie chcę tego może nazywać kuźnią talentów, ale prawda jest taka, że tacy gracze jak azizz, Falon czy Crity pokazali się właśnie w tym okresie gry w barwach CU. Teraz tak naprawdę każda drużyna mogłaby się zgłosić po kogoś z nich i to będzie wzmocnienie. Kto wie, może gdybyśmy my znaleźli kapitana i mieli szansę pograć takim składem, to przebilibyśmy się do czołówki. Udało się zakwalifikować na zagranicznego lana, powalczyć w AGA... to wszystko szło do przodu. Brakowało ważnego elementu, jakim był in game leader. Może gdybyśmy mieli ten pierwiastek, to wszystko wyglądałoby dzisiaj inaczej.
Z NEO świetnie się współpracowało i była to fajna perspektywa na budowę takiego składu.
– Może gdyby NEO z wami został.
– Z NEO świetnie się współpracowało i była to fajna perspektywa na budowę takiego składu. No ale dostał ofertę i każdy zrobiłby na jego miejscu to samo. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło, miał być NEO, a zastąpił nas TaZ (śmiech).
– Chciałem Cię zapytać dokładniej o tą kwestię samego wieku. Kiedyś bardziej popularne było odmładzanie składów, teraz z kolei często widzimy, że drużyny sięgają bo starszych, bardziej doświadczonych graczy, żeby zastąpić młodych. Dobrym przykładem może być sytuacja w x-kom team, gdzie zamiast Goofiego i Jedqra pojawili się innocent i reatz.
– Uważam, że jeżeli skład jest złożony z zawodników od 16 do 20 czy nawet 22 lat, to na pewno potrzebują oni większej dawki doświadczenia. Czasem wystarczy nawet jedna osoba, która wskaże tym młodym drogę, będzie lepiej czytała jakieś sytuacje, bo zwyczajnie ma przegrane w tę grę dużo więcej godzin i widziała już naprawdę mnóstwo zagrywek i taktyk. Nasza scena musi jeszcze znacznie się rozwinąć, żeby drużyny generowały po krótkim czasie jakieś zyski.
Tutaj dobrym przykładem jest ENCE, gdzie allu stworzył ekipę z młodych graczy i był w stanie dodać im tego potrzebnego doświadczenia. Od dłuższego czasu oni cały czas idą do przodu, czego zwieńczeniem był przecież IEM Katowice 2019 czy wygrany przystanek BLAST Pro Series. Ten projekt zajął im rok i pokazał, że ekipa młodych wilków w połączeniu z wyrafinowanym liderem może odnosić sukcesy, ale trzeba im dać wystarczająco dużo czasu na rozwój. Pytanie, czy nasza scena jest w takim miejscu, żeby tyle czasu dać i zainwestować w to tyle pieniędzy. Czekanie nie jest idealne dla każdego.
Polska scena ma taki problem, że to jest jedno wielkie kolesiostwo. Jeśli się komuś nie przypodobasz albo ktoś nie jest twoim znajomym, to nie masz praktycznie prawa bytu.
– No właśnie, w Polsce bardziej utarty był do tej pory schemat ciągłego rotowania tymi samymi nickami w różnych składach. Rzadko kto szukał młodych talentów, bo stawiano na próbę odniesienia szybkiego sukcesu z kimś bardziej sprawdzonym.
– No to jest niestety prawda. Fajnie, że powstał Polish Pro League, że znajduje się nowych graczy, ale ta liga miała swoje minusy. Czasem starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy deprymowali tych młodych graczy, którzy dopiero wchodzili w to "dorosłe granie".
Polska scena ma taki problem, że to jest jedno wielkie kolesiostwo. Jeśli się komuś nie przypodobasz albo ktoś nie jest twoim znajomym, to nie masz praktycznie prawa bytu. Można być dobrym, kręcić świetne statystyki i zachowywać się dobrze w grze, ale ktoś i tak będzie wolał zagrać z kimś, z kim miał już okazję występować pod tą samą banderą. Dopiero teraz powoli się odchodzi od tego schematu, ale wciąż długa droga przed wszystkimi.
– Tutaj dobrą odpowiedzią są różne akademie albo nawet turnieje organizowane przez ROG, gdzie Izak co roku zbiera fajną ekipę perspektywicznych zawodników. To chyba pozwala młodym przebić się nieco do środka sceny? W końcu mówimy tutaj o takich postaciach jak Sobol, Soren, STOMP, NEEX...
– Oczywiście, jest kilka osób, które przebiło się do lepszych polskich zespołów. To jest naturalnie świetne, że powstają takie inicjatywy, które dają szansę się pokazać. Na spokojnie przecież moglibyśmy tu wymienić jeszcze nawrota, który do dzisiaj występuje w Izako Boars czy hadesa, o którym mówi się jako o dużym talencie. Ci zawodnicy nie marnują raczej otrzymanej szansy i potem starają się ruszyć jeszcze bardziej do przodu.
Na pewno powinno być więcej takich projektów. Bo, niestety, dochodzimy do skrajności, gdzie gracze, którzy nie załapali się na przykład do składu Piotrka na ROG, nie są w ogóle brani pod uwagę przez innych. A tam przecież przewinęło się mnóstwo różnorakich talentów.
– Gdybyśmy dla kontrastu wzięli pod lupę te istniejące już jakiś czas składy, to kto według ciebie jest aktualnie najsolidniejszy?
– W moich oczach najlepiej wypada Illuminar. Chłopaki szybko znaleźli nowy dom i kontynuują budowanie własnej marki, co jest na pewno godne pochwały. Aristocracy w ostatnim czasie ma jakiś zastój i poza ESL Mistrzostwami Polski nie pokazali się z najlepszej strony. W Virtusach w końcu coś zaczyna działać i pozostaje mi mieć nadzieje, że ta tendencja utrzyma się przez dłuższy czas.
Bardzo ciekaw jestem też tego, jak po zmianach poradzi sobie Actina PACT. Ten nowy, nadchodzący skład zapowiada się całkiem dobrze i może w końcu będą w stanie przeskoczyć ten szczebel w górę i namieszać na krajowym podium.
– Wracając w ogóle do samego początku, to wspomniałeś, że problemem jest również zachowanie kibiców. Co jest najgorsze w ich reakcjach?
– Zdecydowanie największym problemem jest ciągłe narzekanie na wszystko, co się dzieje na scenie. Po raz kolejny można tu wrócić do tematu fuzji x-komu i AGO, gdzie przedstawiono projekt testów młodych zawodników. Na zarząd organizacji spadła fala krytyki, że "po co stawiać na młodych, taki skład nigdy nic nie wygra" itd. Jak można w ogóle mieć nadzieję na rozwój całego tego świata, kiedy nie chce się nawet dać komuś szansy? To mnie boli najbardziej.
Podobnie jest przy potknięciach drużyn na turniejach czy nawet rozgrywkach online. Wszędzie krzyki i komentarze typu "boty, nieudacznicy, po co oni w ogóle grają". Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że to nie będzie w żaden sposób motywacja dla zawodnika. Gracze też są ludźmi i potrafią bardzo emocjonalnie odbierać takie gorzkie wpisy w social mediach.
Nasza społeczność musi się nauczyć tego, że trzeba dawać wszystkiemu czas.
– Czasem z kolei to wszystko idzie w zupełnie drugą stronę, aż do przesady.
– Właśnie. Nagle jakaś polska ekipa odnosi nawet pomniejszy sukces i od razu wszyscy ich kochają, wynoszą na piedestał. Sami pompujemy balonik, który bardzo szybko pęka i dochodzimy do punktu wyjścia. Takie popadanie ze skrajności w skrajność na nic nikomu się nie przydaje. Nasza społeczność musi się nauczyć tego, że trzeba dawać wszystkiemu czas. Bądźmy racjonalni w tym, co robimy.
Damian “MdN” Kisielewski – trener oraz analityk, którego domeną jest Counter Strike: Global Offensive. W swojej karierze miał okazję prowadzić takie zespoły jak Izako Boars czy Codewise Unicorns. Dodatkowo mogliśmy oglądać go w roli komentatora i eksperta na takich imprezach jak FACEIT Major Londyn 2018 czy Games Clash Masters.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.