Zwycięstwem Rosjanina Pawła Siwakowa (INEOS) zakończyła się 76. Tour de Pologne. Tegoroczna edycja niestety zostanie głównie zapamiętana z powodu tragicznej śmierci Belga Bjorga Lambrechta.
Tragiczny poniedziałek
Bjorg Lambrecht był uważany za jednego z najlepiej rokujących belgijskich zawodników młodego pokolenia. Razem z Remco Evenepoelem miał w najbliższych latach odnosić sukcesy na największych kolarskich imprezach.
Niestety na trzecim etapie doszło do tragicznego wypadku. Na 48. kilometrze 22-letni Belg nagle zjechał z szosy i uderzył w betonowy przepust. Mimo natychmiastowej pomocy zmarł w szpitalu w Rybniku na stole operacyjnym. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej z masywnym krwotokiem wewnętrznym.
Śmierć Belga była szokiem dla wszystkich. Z całego świata napłynęły kondolencje.
Organizatorzy w porozumieniu z kolarzami zdecydowali się neutralizację kolejnego etapu. Peleton we wtorek oddał hołd zmarłemu Belgowi. Nie brakowało łez. Minutą ciszy uczczono pamięć Lambrechta na starcie w Jaworznie, na 48. kilometrze oraz na mecie na górze Kocierz. – Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby uczcić pamięć Bjorga. Daliśmy wsparcie belgijskiej drużynie. Rozmawiałem z dyrektorami wielu grup i są wdzięczni, że podjęliśmy takie decyzje. Docenili, że Polacy tak pięknie się zachowali, że ten etap udało się przeprowadzić dumnie i dostojnie – podkreślił dyrektor wyścigu Czesław Lang.
Niemiecko-słoweńska dominacja na sprintach
Pierwsze etapy tej edycji TdP zdominowało dwóch kolarzy. Pascal Ackermann był najszybszy w Krakowie i Zabrzu. W drugim przypadku skorzystał z dyskwalifikacji Fabio Jakobsena (Deceuninck-Quick-Step). Holender był pierwszy na mecie, ale został ukarany za popychanie jednego z rywali.
25-letni Ackermann (Bora-hansgrohe) powtórzył tym samym swój wyczyn z zeszłego roku i udowodnił, że w najbliższych latach może być jednym z najlepszych sprinterów świata.
Zaskoczeniem była forma Luki Mezgeca. Słoweniec co prawda wygrał w przeszłości m.in. etap Giro d'Italia, ale o zwycięstwa mieli walczyć inni. Tymczasem zawodnik ekipy Mitchelton-Scott okazał się najmocniejszy w "świątyni sprintu" – Katowicach oraz Zakopanem.
Fernando Gaviria (UAE-Team Emirates) miał być jedną z największych gwiazd tego wyścigu. Kolumbijczyk jednak dwukrotnie finiszował drugi, zajął też to miejsce w klasyfikacji sprinterskiej. Mark Cavendish (Dimension Data) to jeden z najbardziej utytułowanych kolarzy w historii, ale już powoli kończy bogatą karierę. O starcie w Polsce chciałby jak najszybciej zapomnieć.
Warto też wspomnieć o Marcu Sarreau. Kolarz grupy Groupama-FDJ najwyżej finiszował na piątej pozycji. Jednak dzięki temu, że Ackermann i Mezgec nie ukończyli wyścigu, wygrał klasyfikację sprinterską.
Następne
Polacy bez błysku
Oczy polskich kibiców skierowane były głównie na Rafała Majkę. Kolarz Bora-hansgrohe nie ukrywa, że jego głównym celem na drugą część sezonu jest Vuelta a Espana. W Polsce jeszcze nie był w pełni formy. I było to widać. Szósty zawodnik tegorocznego Giro d'Italia próbował walczyć, ale sił starczyło mu na zajęcie dziewiątego miejsca w klasyfikacji generalnej.
Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) był bliski wygrania po raz trzeci klasyfikacji górskiej TdP. Ten sukces chciał zadedykować Lambrechtowi. Niestety na ostatnim etapie Niemiec Simon Geschke (CCC Team) odebrał koszulkę Marczyńskiemu, wyprzedzając go ostatecznie o zaledwie trzy punkty.
Pozostali Polacy próbowali swoich sił w ucieczkach, ale bez większych sukcesów. W klasyfikacji generalnej najlepszy z biało-czerwonych oprócz Majki – Łukasz Owsian (CCC) – był dopiero 42.
Polska grupa CCC swojego pierwszego występu w Tour de Pologne jako drużyna World Touru nie może zaliczyć do bardzo udanych. Na osłodę mają koszulkę najlepszego górala dla Geschkego.
Młodzi kolarze górą
Ten Tour należał do młodych. Cały wyścig padł łupem Pawła Siwakowa. 22-letni Rosjanin to przyszłość kolarstwa. Oprócz Kolumbijczyka Egena Bernala (triumfatora tegorocznego Tour de France) to on ma być następcą Chrisa Froome'a i Gerainta Thomasa w grupie INEOS.
Większym zaskoczeniem była postawa mało dotąd znanych 22-letniego Duńczyka Jonasa Vingegaarda (Jumbo-Visma) i rok starszego Australijczyka Jai'a Hindleya (Sunweb). Pierwszy w znakomitym stylu wygrał szósty, bardzo trudny etap kończący się w Kościelisku. Kolarz z Antypodów zakończył wyścig na drugiej pozycji.
W pierwszej "10" 76. TdP znalazł się zaledwie jeden kolarz mający co najmniej 30 lat – Włoch Diego Ulissi (UAE-Team Emirates).
Warto wspomnieć też o Mateju Mohoriciu. Słoweniec wciąż jest młody jak na kolarza (ma 24 lata), ale już sporo sukcesów na koncie. Zawodnik grupy Bahrain-Merida był bohaterem ostatniego dnia imprezy. Jechał w ucieczce, po czym zaatakował i pomimo mocnego tempa z tyłu sięgnął po triumf w Bukowinie Tatrzańskiej. A przecież jechał samotnie w trudnym terenie przez ponad 50 kilometrów.
Brak rywalizacji na czwartym etapie (który miał się kończyć trudnym podjazdem pod Kocierz) spowodował, że różnice w klasyfikacji generalnej nie były duże. Po raz pierwszy odkąd wyścig należy do cyklu najważniejszych imprez kolarskich (od 2005 roku) różnica między zwycięzcą, a dziesiątym kolarzem klasyfikacji generalnej wyniosła poniżej 20 sekund.
Kolejna edycja Tour de Pologne już za rok. Z powodu igrzysk olimpijskich kolarze przyjadą do naszego kraju nietypowo na początku lipca (5-11).