Dramat numeru 1 draftu 1986 i zdobywcy Pucharu Stanleya. Joe Murphy jest bezdomny i ma myśli samobójcze

Murphy'ego w 1986 roku z numerem pierwszym wybrali Detroit Red Wings. W NHL grał jeszcze w Edmonton Oilers, Chicago Blackhawks, St. Louis Blues, San Jose Sharks, Boston Bruins i Washington Capitals.

W sumie w sezonach zasadniczych strzelił 233 gole i zaliczył 295 asyst. Z Nafciarzami zdobył Puchar Stanleya, a z tytułu samych kontraktów w NHL zarobił ponad 13 mln dolarów.

To wszystko zamierzchła przeszłość, bo teraz jego sytuacja jest dramatyczna. Pozostaje bez domu, mieszkając na ulicach Ontario. Ma problemy ze zdrowiem psychicznym, przyczyną których mają być liczne upadki i starcia w trakcie sportowej kariery.

Według "USA Today" zawodnik zmaga się z silną depresją, ma trudności z myśleniem i pamięcią. Ponadto jest niestabilny emocjonalnie, z myślami samobójczymi. Przyczyną wszystkich problemów Murphy'ego ma być przewlekła traumatyczna encefalopatia (CTE). Zgodnie z informacją Centrum Badań w Bostonie, chorobę można zdiagnozować dopiero po śmierci. Zmaga się z nią wielu byłych hokeistów. Tworzone są akcje zachęcające do pośmiertnego badania zawodników w celu zwiększenia bezpieczeństwa ich kolegów.

Murphy był częścią nieudanego procesu graczy przeciwko NHL. Emerytowani zawodnicy domagali się odszkodowania za szkody odniesione podczas karier. Ostatecznie każdy z nich otrzymał zaledwie 22 tysiące dolarów. Nie wiadomo, czy chociaż ta kwota trafiła do Murphy’ego.

Opiekuni ze schronisk dla bezdomnych alarmują, że hokeista ma również problemy z narkotykami. On sam nie potrafi się jednak do tego przyznać, tłumacząc, że przyjmuje leki na ogromne bóle. W tę wersję nie wierzy miejscowa policja, która monitoruje zachowania byłego gracza.

Joe Murphy korzysta obecnie z miesięcznej renty wynoszącej tysiąc dolarów.