Dla mnie to jest niepojęte, że tak duży kraj ma taki przestój w żeńskiej seniorskiej koszykówce. To łamie mi serce na pół, dlatego, że ja nie gram już dobrych parę lat – mówi Katarzyna Dydek. Mistrzyni Europy z 1999 roku była gościem honorowym VIII Memoriału Małgorzaty Dydek, który został rozegrany w miniony weekend w Wołominie. Najlepsze w rywalizacji zespołów do lat 16 okazały się zawodniczki z Litwy.
Mateusz Pograniczny, TVPSPORT.PL: – To już ósmy taki memoriał. Gdzie pani myśli wędrowały w tym roku?
Katarzyna Dydek: – Jestem bardzo szczęśliwa z tego względu, że jest kontynuacja tego memoriału. Tak jak został rozpoczęty w pierwszą rocznicę śmierci Małgosi, tak osiem lat jest kontynuowany. To jest bardzo dobra idea. Dlatego wspólnie z władzami samorządu, OSIR-u Huragan Wołomin i Polskiego Związku Koszykówki, zgadzamy się co do tego, że ten turniej ma odbywać się właśnie tutaj. Jako byłej koszykarce i trenerce bardzo zależało mi, żeby do Wołomina przyjeżdżały młodzieżowe reprezentacje Polski ze względu na to, że Małgosia tutaj rozpoczynała karierę. Cała idea przewodnia memoriału jest taka, żeby właśnie tutaj pokazywać młodym dziewczętom trenującym koszykówkę, że z małego miasta, z małej hali można się wybić i zrobić coś wielkiego. Małgosia rozsławiła i Wołomin i Polskę na cały świat, ale przede wszystkim była reprezentantką kraju więc tak naprawdę miejsce, w którym się zaczyna grać w koszykówkę, nie ma tak wielkiego znaczenia, jak później ta kontynuacja.
– Czy z roku na rok jest lepiej pod względem koszykarskim?
– Z tego, co wiem zaproszenia wysyłane są do różnych reprezentacji i są przyjmowane z bardzo dużym entuzjazmem. W tej chwili doszło już po tych ośmiu latach do takiej sytuacji, że to PZKosz jako organizator wybiera zespoły, które mogą przyjechać na turniej. Chciałam, żeby ten memoriał był traktowany jako kolejny krok w przygotowanych reprezentacyjnych. W tym roku są to mistrzostwa Europy U16 w Sarajewie, więc każdy chce tutaj przyjechać i się przygotować do zawodów docelowych.
– Kto pani zdaniem w tym roku wyróżniał się na tym turnieju?
– Każdego roku obserwuję przynajmniej jeden czy dwa naprawdę supertalenty. Dla mnie liczy się to, że jest bardzo dużo młodych dziewcząt, które bardzo chcą grać w koszykówkę. To jest największa satysfakcja. W tym roku niewątpliwie uwagę fachowców zwróciła Litwinka Juste Jocyte.
– A z polskiej kadry?
– W naszej reprezentacji jest kilka dziewcząt, które są dziećmi byłych koszykarek i ludzi związanych ze środowiskiem koszykarskim, więc to nie może pójść w złym kierunku. Szanse mają m.in. Gosia Pawlak, Marta Sztąberska, Agata Makurat, Ania Przyszlak i Emily Kalenik. Jednak z drugiej strony to my czasami na siłę szukamy liderów. Dajmy im się rozwijać, a przede wszystkim cieszyć grą. Na pewno, gdy pojawi się sukces reprezentacji, to gwiazdy wybrzmią naturalnie. Te zawodniczki w moim przekonaniu mają szansę zaistnieć.
– To kiedy doczekamy się sukcesów takich jak w 1999 roku? Mija już 20 lat od mistrzostwa Europy?
– W tej chwili widzę spory zastój w żeńskiej koszykówce. Przede wszystkim w reprezentacji. Zmiany idą powoli, ale do przodu. Nie wolno szukać na siłę lidera. Trzeba się zastanowić, co tak naprawdę jest pierwsze do zmiany. Może podejście, a może szkolenie młodzieży, może system rozgrywek na poziomie ekstraklasy. Jesteśmy dosyć dużym krajem. Mniejsze, takie jak Belgia mają dużo talentów, więc logicznie myśląc, nie jest możliwe, żebyśmy my jako Polska ich nie mieli. Jeżdżę po szkołach i widzę dziewczynki w czwartej klasie podstawówki, które garną się do tego sportu. Tylko my dorośli musimy wiele rzeczy wyłożyć dzieciom jak na talerzu. Musi to być gotowy produkt, który młodzi mogą wykorzystać i poprzez zabawę najpierw łapać tę miłość do koszykówki.
– A może to wina klubów lub związku, że nie czerpie z doświadczenia byłych koszykarek i koszykarzy, którzy mają osiągnięcia w tym sporcie?
– Obserwuję inne kraje. Brałam udział w FIBA Time Out. To jest program dla 81 byłych zawodników i zawodniczek z całej Europy. Wielu z nich już w tej chwili jest angażowanych do różnego rodzaju aktywności związanych z koszykówką. Czy to przy nowej dyscyplinie 3x3, czy to przy organizacji imprez FIBA, np. mistrzostw świata, mistrzostw Europy lub rozgrywek młodzieżowych. Mówię tu o organizacji. W innych krajach zawodniczki biorą czynny udział w szkoleniu młodzieży, w prowadzeniu drużyn seniorskich. To jest bardzo ważne, żeby w naszym kraju też tak robiono.
– Czyli ma pani jakieś zastrzeżenia?
– Widzę dużo byłych zawodników i zawodniczek, którzy bardzo chcą brać czynny udział w środowisku koszykarskim, ale niewielu z nich jest tak na 100 procent angażowanych do polskiej koszykówki. To powinno się właśnie zmienić. Mam takie wrażenie, że się tego boimy. Być może trzeba pomyśleć nad jakimiś programami czy projektami, które pomogą ich wdrażać. Za jakiś czas liczba byłych zawodników by się zwiększała. Kto lepiej pokaże jak grać w koszykówkę, jeśli nie były zawodnik, który ma praktyczne doświadczenie. Dla mnie to jest niepojęte, że tak duży kraj ma taki przestój w żeńskiej seniorskiej koszykówce. To łamie mi serce na pół, dlatego, że ja nie gram już w koszykówkę dobrych parę lat. Mistrzostwo Europy zostało zdobyte w 1999 roku, czyli 20 lat temu i te 20 lat przeleciało mi bardzo szybko, ale dla polskiej koszykówki chyba też. Nie zdążyliśmy się zorientować, że nie ma następnego sukcesu. Powinniśmy ten medal z 1999 roku wykorzystać do promocji, do pchnięcia tej koszykówki dalej, tak jak to miało miejsce z piłką ręczną i siatkówką.
– Mundial w Chinach to wyzwanie i szansa dla promocji koszykówki w Polsce. Porozmawiajmy o mistrzostwach świata koszykarzy. Po 52 latach kadra jedzie na mundial. Czy mamy jakieś szanse?
– Takie turnieje są tak specyficzne. Wszystko może się wydarzyć. Pomijając fakt, że ktoś jest mega faworytem, to każdy może wygrać z każdym. My w 2000 roku, kiedy leciałyśmy do Sydney na igrzyska olimpijskie, bardzo dużo sobie obiecywałyśmy. Przede wszystkim byłyśmy szczęśliwe, że tam zagramy.
– Jest to również inna strefa czasowa.
– W Sydney też miałyśmy problemy z tym. Do Chin jest kilka godzin różnicy. Jestem pewna, że fizjoterapeuci i lekarze naszej reprezentacji będą wiedzieli, jak sobie z tym poradzić, tym bardziej że w tej chwili są duże możliwości, żeby tego tzw. jet legu, aż tak nie przeżyć. Będę naszym chłopakom bardzo mocno kibicowała. Znam trenera Mike'a Taylora i wiem, że jest przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Potrafi poskładać zespół i wdrożyć swoją koncepcję w taki sposób, że wynik może być dobry. Obojętnie co by się nie działo, nie można mówić, że jest to przypadek, że udało mu się awansować, bo słabym się to nie udaje.
– Dla pani rodziny również te mistrzostwa to wyjątkowy moment. Małgorzata Dydek zostanie wprowadzona do Galerii Sław FIBA.
– Jest to dla nas bardzo duże wyróżnienie. Szykujemy się całą rodziną na to wydarzenie. Tutaj z Polski polecą dwie osoby z naszej rodziny, a z drugiej strony, czyli z Australii do Chin wybiorą się dzieci oraz mąż Małgosi – David. Pojawi się także Marta najmłodsza siostra i dziadek.
– To wielka chwila, nie tylko dla państwa, ale i dla Polski. Jak pani się z tym czuje?
– To ogromne przeżycie. Ja szykuje się na duże emocje, mam nadzieję, że dam radę i się nie rozpłaczę. Na pewno to będzie wzruszający moment. Móc być tam i zobaczyć to wszystko z bliska. Poznać pozostałe gwiazdy, które zostaną włączone do galerii sław. Będzie Alonzo Mourning i trenerka Natalia Hejkova.
– Podejrzewam, że Małgosia byłaby zawstydzona tym wyróżnieniem?
– Wydaje mi się, że powiedziałaby "przestańcie, nie wygłupiajcie się z tą nagrodą". Była tak skromną osobą, ale z drugiej strony bardzo szanowała wszystkie wyróżnienia. Ta będzie chyba najcenniejsza dla naszej rodziny.
– Pani siostra spełniła swój American Dream? Sukcesy zaprowadziły ją do najlepszej ligi kobiecej, czyli WNBA. Początki były trudne?
– W momencie, w którym wyruszała z Polski, wyjechała do Francji. To był jej pierwszy zagraniczny kontrakt. Ona wtedy nie mówiła po angielsku. Nie znała języka i jej trener poprosił mnie, żebym wyjechała z nią jako jej tłumaczka, ponieważ ja już studiowałam w Stanach. W momencie, kiedy wyjechała do USA, znała już sześć języków. Wydaje mi się, że było jej łatwo dlatego, że miała łatwość w przyswajaniu innych języków, taką łatwość leksykalną. Oczywiście ten angielski może nie był perfekcyjny dlatego, że ona nie uczyła się poprawnego języka pisanego, tylko mówionego. I czasami śmieszne historie wynikały z tego powodu, ale co było ważne, nie bała się mówić i przez to bardziej doskonaliła ten język. Koleżanki z drużyny starały się poprawiać jej błędy gramatyczne oraz językowe. Ta bariera nigdy nie była problemem dla niej. Małgosia potrafiła się dogadać z każdym, nawet nie znając języka.
– Na parkiecie również nie miała problemów? Miała 213 cm wzrostu, ale była mało atletycznie zbudowana. Znając amerykański styl, pewnie ciężko jej było grać?
– Bardzo często cierpiała, z tego względu, że sędziowie mieli inne podejście do tego. Uważali, że ma przewagę wzrostu, to czasami nie odgwizdywali fauli popełnianych na niej. Było bardzo dużo przepychania, popychania. Na tym cierpiały jej plecy. W momencie, kiedy już jej anielska cierpliwość się kończyła i się złościła to tak naprawdę, wtedy było widać to, że ona jest naprawdę zdenerwowana nie na siebie, ale na przeciwniczki. Małgosia wyróżniała się na parkiecie, była zawsze najwyższa. Łatwo było zobaczyć to, że to ona próbowała komuś oddać i chronić swoje ciało przed atakami.
– Pani zdaniem Małgorzata było blisko czy daleko do zdobycia mistrzowskiego pierścienia w WNBA?
– Najbliżej to chyba w Connecticut. To był bodaj 2005 rok (drużyna Dydek przegrała w finale z Sacramento Monarchs 1:3).
– Czy pani siostra żałowała czegoś w karierze zawodniczej. Może coś by poprawiła?
– Nie. Była osobą, która niczego nie żałowała. Była bardzo spontaniczna w swoich reakcjach i korzystała z życia. Cieszyła się z każdej najmniejszej rzeczy. Czasami to było wręcz niewiarygodne, że jeździ po świecie, poznaje bardzo dużo ludzi, zarabia dobre pieniądze, a potrafi się cieszyć z polskiej kremówki – popularnego ptysia, kupionego w cukierni w Wołominie i z pączków. Myślę, że to tak bardzo rozkładało ludzi otaczających ją. Każdy myślał, że skoro wyjechała z rodzinnego Wołomina, jest ważna, a czasami zarozumiała. Pamiętam kiedyś, oglądałyśmy program telewizyjny i tam był wywiad z jakimś piłkarzem. Ten wywiad nas zszokował. My oglądałyśmy go jak jakiś horror dlatego, że ten piłkarz, niezbyt wielka gwiazda, wypowiadał się w taki sposób, że strasznie nas to oburzyło. Będąc już na poziomie reprezentacyjnym, pamiętam, że Małgosia wtedy powiedziała do mnie "wiesz co, jeśli kiedykolwiek ja będę się zachowywać tak jak ten człowiek, to proszę cię, zabij mnie!". Oczywiście powiedziała to w żarcie, ale przez całe życie nie musiałam zwracać jej uwagi.
– Przygodę z koszykówką zakończyła w 2008 roku. Dlaczego wybrała Brisbane?
– Małgosia podążyła za swoją wielką miłością. Wyszła za mąż za Davida Twigga. Urodziła dwójkę wspaniałych dzieci. Australia bardzo przypadła jej do gustu. Mówiła, że jest to wymarzone miejsce do mieszkania i do życia. Jednego czego jej brakowało to bliskości rodziny.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.