19 sie 2019 | Esport

Destru przed Majorem: ciężko będzie dorównać IEM Katowice i ESL One Cologne

Adam "destru" Gil fot. Kamil Nowakowski/Games Clash Masters

Krystian Terpiński

Czy StarLadder Berlin Major ma szansę na powtórzenie sukcesu IEM Katowice? Który zawodnik może okazać się “rookie” turnieju? Jakie jest prawdopodobieństwo, żebyśmy w przyszłym roku zobaczyli w pełni polską ekipę na zawodach tej rangi? Swoje przemyślenia w rozmowie z TVPSPORT.PL zdradził były profesjonalny zawodnik, trener oraz ekspert – Adam “destru” Gil.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

The international: Team Secret wiceliderem grupy A

Czytaj też

The international: Team Secret wiceliderem grupy A

Krystian Terpiński, TVPSPORT.PL: – Zaledwie kilka dni dzieli nas od piętnastego Majora w historii. Myślisz, że turniej w Berlinie może się okazać najlepszą tegoroczną imprezą?
– Adam "destru" Gil: – Prawdopodobnie na pierwszym miejscu pozostanie IEM Katowice, z którym naturalnie jesteśmy związani emocjonalnie. Ciężko będzie przebić te wszystkie wspomnienia, jakie wynieśliśmy w tym roku ze Spodka, ale patrząc na turnieje organizowane wcześniej przez StarLaddera, to jestem spokojny.

– W międzyczasie oglądaliśmy jeszcze ESL One Cologne i pojawiło się wiele głosów, że pomimo dwóch majorów, to właśnie ten turniej trzeba sklasyfikować jako najlepszy w roku.
– Kolonia i Katowice to są dwa kultowe miejsca na mapie turniejów Counter Strike'a. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko przez obie imprezy i StarLadderowi ciężko będzie zrobić coś równie wielkiego. Osobiście porównałbym tego Majora w Berlinie do tego w Krakowie - duży turniej, ale skupiony wyłącznie na rozgrywkach. W Katowicach, czy może trochę mniej w Kolonii, dochodzi do tego cała ta otoczka targów, co tworzy wyjątkową aurę.

– Będziesz śledził poczynania jakiegoś konkretnego zawodnika, dla którego będzie to Majorowy debiut?
– Na pewno warto, moim zdaniem, śledzić poczynania EspiranTo, jak i całego CR4ZY. Jeśli miałbym wybrać w ciemno czarnego konia turnieju, to stawiałbym właśnie na nich. Oczywiście, wiele zależy od tego, jak poradzą sobie w tej pierwszej fazie turnieju, a przecież łatwo wcale nie będzie, bo czeka tam aż pięć drużyn z top 10 światowego rankingu. Nikt nie będzie miał łatwo, ale tak duża konkurencja na wczesnym etapie powinna zagwarantować fenomenalne widowisko.

The international: Team Secret wiceliderem grupy A

Czytaj też

The international: Team Secret wiceliderem grupy A

– Gdybyś miał dla kontrastu wskazać, kto zaskoczy w negatywny sposób?
– Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to Francuzi, jednak tamtejszy Counter Strike przeżywa w ostatnim czasie renesans. Myślę, że kandydatem do słabego występu jest North. Oni przecież mieli ogromne problemy, żeby w ogóle awansować na tego Majora i nie sądzę, żebyśmy nagle zobaczyli jakiś przełom w ich grze. Co ciekawe, problemów upatrywałbym również w niektórych zespołach z czołowej ósemki IEM. Ninjas in Pyjamas czy MIBR przechodzą przez wyjątkowo ciężki okres i najpewniej rozczarują już w fazie zasadniczej turnieju.

– Liczysz skrycie na jakiś niespodziewany finał, czy jednak stare, dobre Astralis kontra Liquid?
– Uważam, że w tym momencie nie możemy liczyć na ciekawsze widowisko niż właśnie takie starcie. Astralis ma w końcu bardzo dużo do udowodnienia i będzie to dla nich idealna okazja do rewanżu na Liquid. To jest finał, którego wszyscy oczekują, bo chcieliby zobaczyć ostateczne rozwiązanie kwestii najlepszej drużyny świata.

– Nie możemy pominąć tematu naszego, polskiego akcentu. NEO poprowadzi FaZe do jakiegoś małego sukcesu i udowodni, że zasługuje na dłuższy angaż w składzie?
– Bardzo bym chciał, ale chyba nie będzie to zaskoczeniem, jeśli powiem, że mam co do tego obawy. Polski zawodnik w topowej drużynie zawsze cieszy, bo wiemy, jak wygląda sytuacja krajowego Counter Strike'a. Cały czas wszyscy gdzieś tam walczymy, jednak to jest walka o top 30 rankingu, a nie o topowe lokaty, tak jak to było kiedyś... Trzeba trzymać kciuki, żeby zarówno NEO, jak i polskie drużyny wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności.

– To będzie oczywiście sfera domysłów, ale myślisz, że jest szansa, żebyśmy na kolejnym Majorze w końcu zobaczyli drużynę złożoną tylko i wyłącznie z polskich zawodników?
– Jeszcze nie tak dawno mogliśmy na spokojnie mówić o AGO, jako o faworytach do awansu na Majora. To oni w końcu cały czas utrzymywali się w okolicach czołowej dwudziestki światowego rankingu. Teraz jednak nadziei trzeba upatrywać już w nieco innych miejscach. Miejmy nadzieję, że te nadchodzące miesiące to będzie okres, w którym zarówno Aristocracy, jak i Virtus.pro, będą w stanie dogonić z formą te lepsze zespoły i powalczą w kolejnych eliminacjach.

Adam “destru” Gil - w środowisku esportowym jest obecny już ponad dekadę. Reprezentował Polskę jako profesjonalny gracz jeszcze w czasach Counter Strike 1.6, by kontynuować karierę również w wersji Global Offensive. Wielokrotnie mogliśmy oglądać go podczas transmisji największych turniejów, gdzie występował w roli komentatora lub eksperta. W ostatnim czasie związany jest ściśle z organizacją AVEZ Esport, w której jest dyrektorem ds. rozwoju i rzecznikiem prasowym.