{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Kim jest nowy trener polskich piłkarek ręcznych Arne Senstad? To były reprezentant kraju, ceniony trener i... pasjonat koni
Maciej Wojs /
Norweg Arne Senstad został w poniedziałek przedstawiony jako selekcjoner polskich piłkarek ręcznych. 49-latek to uznany w ojczyźnie fachowiec, ale w Polsce zna go niewielu. Kim więc jest nowy szkoleniowiec biało-czerwonych? – Arne to charyzmatyczny i ambitny trener. Uważam, że to świetny wybór polskiej federacji – przekonuje norweski dziennikarz TV 2 Sporten Stig A. Nygard.
Obrotowa blisko powrotu do gry. Pomoże kadrze w jesiennych meczach?
Nominacja Senstada jest zaskoczeniem. Norweg nie był bowiem wymieniany wśród faworytów do objęcia posady, choć po części wynikało to z tego, że jego nazwisko nie przedarło się do mediów. Związek Piłki Ręcznej w Polsce ani raz nie podał bowiem listy trenerów, którzy zgłosili się do konkursu. Wiemy jedynie tyle, że Senstad został wybrany jako najlepszy z 19 kandydatów.
Enigma
Spora część polskich kibiców usłyszała jego nazwisko po raz pierwszy w poniedziałek, gdy ZPRP oficjalnie przedstawił go jako nowego selekcjonera biało-czerwonych. Senstad jest nad Wisłą nieznany, bo przez całą karierę trenerską związany był wyłącznie z Norwegią. W Skandynawii to uznana i ceniona postać – nie tylko ze względu na zawodniczą przeszłość (był reprezentantem kraju w latach 1994-1996), ale przede wszystkim z powodu trenerskiego fachu.
Pracę w roli szkoleniowca rozpoczął 15 lat temu. Przez ten czas związany był z dwoma klubami – między 2006 a 2013 rokiem prowadził Storhamar, następnie na dwa lata objął Oppsal, by w 2015 roku powrócić do Storhamar. W minionym sezonie doprowadził drużynę do wicemistrzostwa Norwegii, finału krajowego pucharu i ćwierćfinału Pucharu EHF. W ten sposób zapracował na drugą w karierze nagrodę dla trenera roku.
Dawid i Goliat
Te osiągnięcia może i nie rzucają na kolana, ale należy na nie spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. – Podczas gdy ligowi hegemoni i zarazem główni rywale – przez wiele lat był to Larvik, a obecnie jest Vipers Kristiansand, wydawały pieniądze na budowę zespołu w oparciu o transfery gwiazd, Senstad utrzymywał Storhamar w czołówce mimo małego budżetu – podkreśla Nygard. To trafna ocena realiów: Vipers, a przed laty Larvik, to finansowy potentat, zaś Storhamar jest jego ubogim krewnym. Choć pod kątem budżetu oba kluby dzieli przepaść, to w finałowych meczach o mistrzostwo kraju drużyna Senstada przegrała ledwie trzema golami – najpierw po dogrywce na boisku rywala 40:42, a następnie we własnej hali 23:24.

Dobre wyniki zespołu z ledwie 30-tysięcznego Hamar to zasługa Senstada. – To człowiek w pełni zaangażowany w wykonywaną pracę. A przy tym jest charyzmatyczny. Potrafi wyciągnąć z zawodniczek to, co najlepsze i nie boi się stawiać na młode piłkarki, o ile są oczywiście wystarczająco dobre, by grać – opisuje go Nygard.
"Duże litery"
Dziennikarz podkreśla, że Senstad sporą uwagę przywiązuje do panującej w zespole atmosfery i relacji z zawodniczkami. – To szczery i otwarty na innych szkoleniowiec, a na co dzień po prostu fajny facet. Miło spędza się w jego towarzystwie czas. No i ciągle gada! Kiedy jednak jest potrzeba, potrafi pokazać, że ma charakter – dodaje Nygard.
Temperament Senstada daje o sobie znać zwłaszcza w kontaktach z sędziami, zresztą z tego powodu przykuł uwagę mediów pod koniec stycznia tego roku. Po przegranym ligowym meczu z Tertnes 49-latek stanowczo przekazywał jednemu z arbitrów swoje uwagi. Stojący obok dziennikarz podstawił wówczas trenerowi mikrofon pod usta. Senstad wytrącił mu go z rąk, by po chwili podnieść i udzielić słownej reprymendy. – Jeśli masz choć trochę oleju w głowie, wiesz że nie należy podkładać trenerowi mikrofonu, gdy rozmawia z sędzią. Powiedziałem mu więc, żeby wynosił się do diabła – tłumaczył później w rozmowie z "Hamar Arbeiderblad".
Nygard wyjaśnia, że tamta sytuacja to wyjątek. – Senstad nie jest wybuchową osobą, w żadnym wypadku nie musicie się go obawiać! – mówi ze śmiechem. – Dziennikarza po prostu nie powinno tam być i nie powinien zachować się w ten sposób. Arne to człowiek otwarty na media. Jak mawiamy w Norwegii, mówi "w dużych literach". Zawsze można usłyszeć od niego coś ciekawego – stwierdza.
Milion koron z gonitw
Prywatnie Senstad związany jest z byłą piłkarką ręczną Lise Loke – siostrą jednej z najlepszych obrotowych świata Heidi oraz byłego reprezentanta Norwegii Franka. Para ma dwóch synów. Pasją trenera są ponadto konie. To dzięki nim na początku tego roku wygrał wraz z czterema innymi osobami... milion koron norweskich, czyli bagatela 435 tysięcy złotych. Wszystko za sprawą gonitw. Senstad sam posiada zresztą wierzchowca startującego w zawodach.
Wszystko wskazuje na to, że przez najbliższy rok Senstad będzie łączył pracę w roli selekcjonera z tą w klubie. Ze Storhamar łączy go bowiem kontrakt ważny do końca czerwca 2020 roku. Polski etap kariery rozpocznie z początkiem września. Wtedy też poznamy nazwiska członków jego sztabu.
Norweg szybko będzie musiał zabrać się do pracy – 25 września kadra rozegra bowiem pierwszy pod jego wodzą mecz – w Kwidzynie biało-czerwone podejmą Wyspy Owcze w ramach eliminacji ME 2020. Trzy dni później zagrają w Kijowie z Ukrainkami.