Przyzwyczailiśmy się do myśli, że polska piłka klubowa sięgnęła dna. Mistrz zmarnował szansę tak szybko jak to tylko możliwe, o reszcie przypadków poza domowym meczem Lechii u siebie z perspektywy czasu można powiedzieć, że się odbyły. Jest jedno pozytywne zaskoczenie: Legia z końcówki sierpnia spisuje się dużo lepiej niż na jego początku, a mecz z Glasgow Rangers nie tylko dało się oglądać, ale i chciało się na grę naszych eliminacyjnych ostatkowiczów patrzeć.