Krzysztof Sulima nie zalazł się wśród czternastu koszykarzy, którzy polecieli do Chin i walczą o miejsce w meczowej dwunastce. Trener Mike Taylor podziękował środkowemu po turnieju towarzyskim w Pradze. To było małą niespodzianką, bo zawodnik Anwilu w eliminacjach wywiązywał się z powierzonych zadań. – Położyłem wszystko, co miałem na szali – powiedział TVPSPORT.PL.
Hubert Błaszczyk, TVPSPORT.PL – Znalazłeś się wśród zawodników, z których zrezygnował trener Taylor tuż przed wylotem do Chin. Byłeś zaskoczony i rozczarowany?
Krzysztof Sulima, zawodnik Anwilu Włocławek i reprezentant Polski: – Było trochę zaskoczenia i rozczarowania, ale takie jest życie. Trener wybrał inaczej i nie ma co nad tym rozmyślać i dywagować. Wszystko toczy się dalej. Życzę kadrze jak najlepiej, bo to jest fajna drużyna. Można nawet powiedzieć, że zgrana rodzina. Ten zespół, który został wyselekcjonowany, może zajść naprawdę bardzo daleko.
– Śledząc to, co działo się podczas eliminacji, wydawało się, że twoja rola rośnie. Jak argumentował to trener?
– Też mi się tak wydawało. Nie chciałbym jednak zdradzać szczegółów.
– Wcześniej jednak niewiele wskazywało na to, że możesz zostać skreślony. Podczas turnieju w Pradze zagrałeś kilkanaście minut. Mogłeś być z nich zadowolony…
– Walczyłem jak mogłem i byłem zadowolony. Położyłem wszystko, co miałem na szali. Chciałem jak najlepiej się pokazać, a co za tym idzie jechać na mistrzostwa świata. Niestety, taka była decyzja trenera i nie udało się.
– Teraz będziesz śledził mecze kadry w roli widza. Czy trener Taylor ma jakieś jokery w talii, które odkryje dopiero w Chinach?
– Dotychczas trener chciał sprawdzić ustawienia. To jak funkcjonują ze sobą poszczególni zawodnicy na parkiecie. Pracował też nad zestawieniem piątki w sytuacjach specjalnych. Na pewno jest jeszcze jakiś as w rękawie i zostanie wyjęty na mistrzostwach świata.
– Wspomniałeś wcześniej, że kadra jest jak rodzina. Spędziłeś dziesięć dni w Wałbrzychu, później był jeszcze turniej w Pradze. Jakie są twoje wrażenia z najdłuższego zgrupowania w reprezentacji?
– Atmosfera jest bardzo ważna. W Wałbrzychu przebywaliśmy ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę. Mieliśmy treningi, obiady, spotkania. Trzeba czuć się bardzo dobrze, żeby później przełożyć to na grę. Jeśli ktoś nie będzie dobrze czuł się w drużynie, to później nie pokaże najlepszych rzeczy na boisku.
– Dostałeś dość niespodziewanie powołanie do kadry. Masz jakiś szczególny moment eliminacji, który zapadł ci w pamięć?
– Mecze z Włochami i Chorwacją. W pierwszym debiutowałem i zdobyłem pierwsze punkty. To był rzut z półdystansu w ostatniej sekundzie. Z kolei przeciwko Chorwatom nie mieliśmy zbyt wielu atutów pod koszem, a pokazaliśmy, że potrafimy grać nawet, gdy po drugiej stronie są zawodnicy NBA. Wtedy wyszła nasza zespołowość i pojawiła się nadzieja, że awansujemy na mistrzostwa świata. To później się ziściło. Przede wszystkim pamiętam to spotkanie z Chorwacją, bo w nim dobrze zagrałem i odniosłem pierwsze zwycięstwo z kadrą.
– Mecze w kadrze przekładały się na pewność siebie podczas gry w lidze?
– To pokazywało, że praca, którą wykonuję w klubie jest właściwa. Zostało to docenione przez trenera reprezentacji i na pewno było dodatkową motywacją do jeszcze cięższej pracy. Wiedziałem, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
– Mimo że nie znalazłeś się w czternastce, to na pewno zostanie po tobie ślad na tych mistrzostwach. Przygotowałeś specjalne koszulki, w których można wspierać kadrę. Skąd pomysł?
– Wymyśliliśmy to razem z moją ekipą. Akurat tak się złożyło, że kiedy je przygotowaliśmy, to została podjęta decyzja, że niestety nie będzie mnie w wąskiej kadrze. Koszulki są i grafika jest ciekawa – pół żubra i pół mojej twarzy. To fajna rzecz, którą każdy może kupić i mieć na pamiątkę. Mam nadzieję, że to nie będzie mój koniec w reprezentacji. Dalej będę walczyć o to, żeby być powołanym na następne eliminacje do kolejnych turniejów.
7️⃣ dni do do @fibawc ��‼️‼️ @koszkadra ⚪️�� #dawajpolska #KoszKadra #fibawc #KS7 �� pic.twitter.com/wAxh8hC7cf
— Krzysztof Sulima (@SulimaKrzysztof) August 24, 2019
– W siódmym meczu finałów kibice Anwilu czuli się w Toruniu niemal jak u siebie. To też był jakiś czynnik przy podejmowaniu decyzji o przenosinach?
– Bardzo dużo kibiców Anwilu przyjeżdżało do Torunia. Czasami zapełniali halę, ale też trzeba oddać fanom z Torunia, że pokazali klasę. To nie było tak jak w poprzednich latach, kiedy goście z Włocławka byli w stanie wypełnić niemal całą halę. W tym roku dwa kluby kibica dały radę i stwarzały z nami bardzo fajne widowiska. Zapełniały halę do ostatniego miejsca. Potrzeba takich klubów w lidze, których kibice tworzą świetną atmosferę.
– Gra we Włocławku to też presja. W tym roku zbudowano taki skład, że celem będzie nie tylko obrona mistrzostwa, ale też zaistnienie w pucharach. Wydaje się, że wyjście z grupy Ligi Mistrzów to cel minimum…
– Może nie tyle jest to presja, ale wyzwanie. Wiadomo, że trzeba sprostać pewnym wymaganiom. Jestem zawodnikiem, który ciągle chce się rozwijać. Widzę, że w Anwilu Włocławek jest to możliwe i dlatego tutaj przeszedłem. Z tyłu głowy będzie presja, ale jest to dla mnie motywujące. To będzie fajny sezon i możemy naprawdę wiele osiągnąć.
– W ostatnich latach trener Igor Milicić pokazał, że potrafi rozwijać polskich zawodników. Takimi przykładami są Kamil Łączyński i Jarosław Zyskowski. Jakie znaczenie miała osoba szkoleniowca w przenosinach do Włocławka?
– Obserwuję trenera już od paru lat. Bardzo ciekawi mnie jego warsztat, to jak pracuje z zawodnikami. Tak jak wspomniałeś, niektórzy koszykarze, pod jego ręką wyszli z cienia i pokazali wysokie umiejętności. Potrafił wykrzesać z nich wszystko, co najlepsze. Zobaczymy czy tak będzie też ze mną. Czas pokaże.
– Rozmawiałeś na pewno z trenerem na temat roli w zespole. Czego będzie od ciebie wymagał?
– Rozmawialiśmy już przy negocjowaniu kontraktu. Wtedy trener przedstawił mi rolę w drużynie. Bardzo mi się to spodobało. Cieszyło mnie to, że chciał zacząć budować skład od mojej osoby. Szczegóły odnośnie wymagań na pewno będziemy dogadywać, ale koncepcję już znam.
– Rozpoczęliście przygotowania do nowego sezonu. Jakie są twoje pierwsze wrażenia po kontakcie z kolegami zespołu?
– Jestem niezwykle pozytywnie nastawiony. Nie mogę na nic narzekać. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany. Poznałem to od środka i naprawdę robi wrażenie. To są dopiero początki, ale dotychczas wszystko jest w porządku.
Żubr @SulimaKrzysztof już przesiąkł naszym klimatem ����
— Adam Żakowiecki (@DeDe_Anwil) August 22, 2019
⤵️#plkpl⤵️ pic.twitter.com/yJzPSzf8FC