Magda Linette, wygrywając w sobotę turniej WTA na nowojorskim Bronksie odniosła życiowy sukces. Przed rozpoczynającym się US Open tryska humorem. – Kto jest faworytką? Oczywiście, że ja! – deklaruje z szerokim uśmiechem.
Marcin Cholewiński, TVPSPORT.pl: – Ma pani za sobą maraton na korcie. Jakie samopoczucie?
Magda Linette: – Oczywiście, że po sobotnim finale byłam zmęczona. Łącznie z kwalifikacjami rozegrałam osiem meczów w dziewięć dni. Na szczęście w trakcie półfinału i finału nie było już takich upałów jak wcześniej. Wtedy wysokiej temperaturze towarzyszyła duża wilgotność i to dodatkowo dawało się we znaki. Trudno grało się w takich warunkach, a grałyśmy codziennie i nie było czasu na odpoczynek.
– Wyniki większości pani meczów w Bronx Open były na styku. Zwycięstwa po tak zaciętych spotkaniach dodają pewności siebie?
– Oczywiście. Pomijając finał, były to ważne i budujące zwycięstwa. W ćwierćfinale zwyciężyłam Karoliną Muchovą, która w tym roku gra już na wysokim poziomie i na pewno będzie jeszcze lepsza. Ważny był też poprzedni mecz z Białorusinką Aliaksandrą Sasnowicz, z którą nigdy nie wygrałam, a w środę przełamałam tę passę. To poprawia morale.
– W pierwszej rundzie US Open czeka Australijka Astra Sharma (95. w światowym rankingu). To będzie okazja do rewanżu za kwietniową porażkę w Bogocie.
– Bardzo się ucieszyłam z tego losowania. To pierwszy raz od sześciu lat, kiedy na początku US Open nie będę grała z rozstawioną, choćby Sereną Williams lub liderką rankingu Karoliną Pliskovą. Za każdym razem miałam piekielnie trudne mecze. Sharma jest w moim zasięgu i jak najszybciej chcę się jej zrewanżować. Ta porażka w Bogocie wciąż mnie boli.
– Wpływ na nią miały jednak specyficzne warunki, w jakich rozgrywany był ten mecz.
– Pojedynek był ponad 2 tys. metrów nad poziomem morza. Piłka inaczej sie odbijała. Do tego ciężko oddycha się na tej wysokości nie będąc do tego przystosowanym. Odczuwałam ból głowy.
– Na pewno z ulgą przyjęła pani wiadomość, że pierwszy mecz w nowojorskim turnieju wielkoszlemowym będzie we wtorek, a nie w poniedziałek. Tak wylosował Hubert Hurkacz, który kilka godzin po pani sukcesie, triumfował w Winston-Salem.
– Tym razem szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo na pewno jeden dzień więcej na regenerację jest ważny. W niedzielę odpoczywałam, ale na poniedziałek mam zaplanowany trening.
– W turnieju głównym wystąpi również Iga Swiątek, z którą wiązane są wielkie nadzieje. Jak ją pani ocenia?
– Z pewnością ma talent, a do tego fantastyczne warunki fizyczne. Drzemie w niej ogromna siła i zdecydowanie góruje nad rówieśniczkami. Poza tym jest dobrze „ułożona” przez trenerów. Wmawiali jej, że musi być agresywna i tak gra. Ma już szeroki wachlarz zagrań i szacunek za to należy się jej sztabowi szkoleniowemu. Potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji na korcie, więc cieszę się, że jest moją partnerką w deblu.
– Kto jest faworytką nowojorskiego turnieju wielkoszlemowego?
– Oczywiście, że ja. A oprócz mnie… No cóż – wydaje się, że bardzo mocna jest Ashleigh Barty, choć ostatnio nie prezentowała się zbyt dobrze. Australijka najbardziej mi się podoba. Na korcie potrafi wszystko i gra bardzo mądrze.
– Udział w US Open mają zapewniony także Iga Świątek, Hubert Hurkacz, Magdalena Fręch oraz Łukasz Kubot w deblu. Spędzacie razem czas?
– Sytuacja jest o tyle trudna, że koledzy i koleżanki w większości są dużo młodsi ode mnie. Nie znam sie z nimi tak dobrze, jak z rówieśniczkami. Z Igą staram się trzymać razem. Czasami wychodzimy na kolację. Kilka razy próbowałyśmy umówić się nawet z chłopakami na kolację, ale nigdy to się nie udało. Na pewno to jest budujące, że mamy tylu zawodników w tak ważnym turnieju. Pokazujemy, że z powodzeniem możemy grać na największych arenach na świecie. Udowadniam też sobie, że w wieku 27 lat można odnosić sukcesy. Podobnie jak rok młodsza ode mnie Katarzyna Kawa, która ma świetny sezon. Zadajemy więc kłam teorii, że po 23. roku życia już nic się nie osiągnie. To nieprawda, ponieważ z powodzeniem można grać przez kolejne 10 lat.
– Z czym kojarzy się US Open?
– Przede wszystkim z trudnymi losowaniami. Uwielbiam Nowy Jork, mimo że do tej pory to miasto nie było dla mnie łaskawe pod względem turniejowym. Lubię spacerować po ulicach i codziennie chodzę w inne miejsca. To absolutnie moje ulubione miasto i mogłabym do niego przylatywać co tydzień.
Rozmawiał Marcin Cholewiński
Veronika Kudermetova
0 - 2
Emma Navarro
Wang Xinyu
TRWA 0 - 1
Zeynep Sonmez
A. Sasnovich
0 - 2
Elina Svitolina
Ashlyn Krueger
0 - 2
A. Pavlyuchenkova
Emma Raducanu
2 - 0
Marketa Vondrousova
Naomi Osaka
2 - 0
Katerina Siniakova
Jasmine Paolini
1 - 2
Kamilla Rakhimova
Diana Shnaider
0 - 2
Diane Parry
Katie Boulter
1 - 2
Solana Sierra
Eva Lys
1 - 2
Linda Noskova
Mirra Andreeva
12:00
Lucia Bronzetti
Katie Volynets
12:15
E. Cocciaretto
Suzan Lamens
12:30
E. Alexandrova
Hailey Baptiste
12:30
Victoria Mboko
Barbora Krejcikova
12:30
Caroline Dolehide
Danielle Collins
13:00
Veronika Erjavec
Elsa Jacquemot
13:00
Belinda Bencic
Maria Sakkari
13:30
Elena Rybakina
Anastasia Zakharova
13:30
Dayana Yastremska
Clara Tauson
14:00
Anna Kalinskaya