Jarosław Jach trafił do Crystal Palace półtora roku temu. Na debiut na angielskich boiskach wciąż jednak czeka, a w międzyczasie pół roku spędził w lidze tureckiej, a kolejne pół – w mołdawskiej. Jak ocenia ostatnie miesiące swojej kariery, jaka czeka go przyszłość i dlaczego przygoda na Wyspach nie ułożyła mu się tak, jak choćby Janowi Bednarkowi?
Marcin Borzęcki, TVPSPORT.pl: – Pół rok temu byłeś w Turcji, teraz kończysz mołdawską przygodę. Trochę zniknąłeś z radarów w ostatnim czasie…
Jarosław Jach: – W tym momencie jestem w Polsce, pewnie jeszcze przez jakiś jeden, może dwa dni, po czym wrócę do Londynu. Tam będę rozmawiał na temat ewentualnego powrotu lub kolejnego wypożyczenia, ale to sprawa otwarta. Jest szansa, że pozostanę w Anglii; jest szansa, że znów wyjadę.
– Jak wyglądało pół roku w Mołdawii? Statystycznie 12 meczów w ligowych w dorobku, aż 10 zwycięstw i tylko dwa stracone gole z tobą na boisku, ale z drugiej strony – raptem 13 minut w eliminacjach Ligi Europy, choć zaczynałeś od pełnego spotkania w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.
– W lidze mołdawskiej grałem regularnie, choć w trakcie mojej przygody z Sheriffem Tyraspol zmienił się trener. W maju objął nas Zoran Zekić, stawiał dalej na mnie, natomiast w kwestii meczów międzynarodowych stałem się jedną z ofiar pierwszego fatalnego meczu eliminacyjnego. Przegraliśmy 0:3 z gruzińskim Saburtalo, szkoleniowiec odsunął od składu trzech, może czterech zawodników, a w międzyczasie zespół wzmocnił się nowymi piłkarzami i na nich postawił trener. Dostawałem szanse, próbowano mnie na różnych pozycjach i w tych pozostałych spotkaniach eliminacyjnych wchodziłem na końcówki. Miałem grać w najważniejszym dla nas spotkaniu w Sztokholmie (3. rudna eliminacji LE, Sheriff przegrał u siebie 1:2, w Szwecji zremisował 1:1 i odpadł – przyp. red.), ale dzień przed nabawiłem się urazu i wszedłem na ostatnie minuty. To był błąd, nie byłem gotowy zdrowotnie. Niestety, pucharowa przygoda nie była dla mnie udana, natomiast pozytywem były regularne występy na arenie krajowej – zdobyłem trofeum, jestem w rytmie meczowym, więc gdziekolwiek się znajdę, będę gotowy do gry.
– Liga mołdawska jest słabsza, lepsza, a może podobna do Ekstraklasy? Wiemy o niej niewiele poza tym, że dwa lata temu Sheriff wyeliminował Legię w walce o LE.
– Nie jest to liga wybitnie słaba piłkarsko, mecze tam nie są łatwe do wygrywania i pewnie niektóre drużyny dałyby sobie spokojnie radę w Ekstraklasie. Kiepsko to jednak wygląda, jeśli chodzi o całą otoczkę, opakowanie rozgrywek. Słabo się to ogląda, na meczach jest mało ludzi, kiepskie są stadiony. To jest spory minus, ale sam poziom nie jest tak zły, jak można by sobie to wyobrażać.
– Na ten kierunek naciskali, podobnie jak w przypadku wypożyczenia do Rizesporu, działacze Crystal Palace?
– Tak, podobnie było i tym razem. Chcieli, abym zagrał w europejskich pucharach. Sugerowano mi, że to rzeczywiście może być dla mnie dobry kierunek.
– Z perspektywy czasu zgadzasz się z tą opinią czy mogłeś jednak wybrać lepiej?
– W przekroju całego czasu Mołdawia nie była pewnie wymarzonym wyborem, natomiast Turcja była ciekawym krajem. W tamtej lidze są duże pieniądze, dobrzy piłkarze, to naprawdę świetne miejsce do grania. Piękne i pełne stadiony, kapitalne spotkania – trochę żałuję, że tak się tamta przygoda potoczyła, bo pewnie, gdy zdarzy się możliwość powrotu, będę na to patrzył bardzo pozytywnie.
– Jesteś teraz w stałym kontakcie z działaczami Crystal, może rozmawiałeś już z trenerem Royem Hodgsonem?
– Cały czas jesteśmy w kontakcie. Nie osobiście z trenerem, ale są pewne osoby odpowiadające za śledzenie moich poczynań na wypożyczeniach. Z takimi ludźmi regularnie rozmawiam, zazwyczaj przed i po meczach się konsultujemy i analizujemy. Moje postępy są na bieżąco obserwowane i chociaż nie wiem, czy wnioski docierają bezpośrednio do trenera, to jestem przekonany, że w klubie wiedzą wszystko o mojej sytuacji.
– Skłaniasz się ku temu, by zostać w Londynie i walczyć o miejsce w składzie, czy szykujesz się do kolejnego wypożyczenia?
– Nie jest to przesądzone na sto procent. Natomiast są podejmowane pewne działania, bo wiem, że w Anglii będzie, bez okresu przygotowawczego z zespołem, bardzo ciężko. Nie jestem w aż takim rytmie, jak reszta piłkarzy. Wiem, że na moją pozycję został ściągnięty kolejny zawodnik (Gary Cahill – przyp. red.), więc konkurencja jest bardzo wymagająca, a co za tym idzie – szanse na granie są małe, żeby nie powiedzieć znikome. Działam w kierunku takim, by nie stracić kolejnego pół roku.
– Rozważasz w ogóle powrót do Ekstraklasy czy kategorycznie odrzucasz ten pomysł?
– Biorę to pod uwagę, ale rozważam to jako jedną z ostatnich opcji. Wolałbym trafić na wypożyczenie do zagranicznego klubu i nie wracać. Są pewne rozmowy z polskimi klubami, nie wykluczam tego na sto procent, ale tak jak mówię – przychylniejszym okiem patrzę na propozycje z innych państw.
– Rozmawiamy w dniu, w którym Jerzy Brzęczek ogłosił powołania do reprezentacji. Ciebie na razie o pierwszą kadrę nie pytam, ale patrzysz pewnie na Jana Bednarka i jego losy. Nie zabrakło ci trochę cierpliwości? On czekał na szansę w Anglii prawie rok, teraz jest podstawowym zawodnikiem Southampton.
– To jest słuszna uwaga, natomiast jest też inna strona medalu – był mocny nacisk na to, żebym odszedł do Turcji. Żałuję, że tak się stało, ale nie odbieram tego jako oznakę braku cierpliwości z mojej strony, a raczej braku cierpliwości ze strony klubu. Mogłem zostać jeszcze pół roku, bo na początku okna transferowego nawet nie rozważałem, że będę musiał odejść. To był bardziej ich pomysł niż mój, uważali że to stanie się lepszą opcją rozwoju. Są też moimi pracodawcami, więc nie było wielkiej dyskusji – nie byłem tam gwiazdą, więc nie mogłem ustalać warunków. Przyjęliśmy pewną strategię rozwoju i się do niej dostosowałem. To jest różnica między mną a Jankiem, taka pierwsza podstawowa – on dostał więcej czasu i dzięki temu dzisiaj zbiera tego owoce.
– Na zakończenie, abstrahując od twojej kariery. Czy transfer Ariela Borysiuka do Sheriffa to był twój pomysł? Maczałeś w tym palce?
– Nie maczałem, ale ułatwiłem mu aklimatyzację. Byłem z nim w kontakcie, Ariel przyjechał do Mołdawii z pełną wiedzą na temat klubu i ligi i na pewno w jakimś stopniu pomogłem mu na początku, wprowadziłem go w życie, do szatni, pokazałem Tyraspol. Pewnie to ułatwiło mu podjęcie tej decyzji, bo szczerze wątpię, że bez mojej obecności zdecydowałby się przyjść. Natomiast myślę, że odbiera to teraz to dobrze. Niedawno rozmawialiśmy i jest zaskoczony pozytywnie, wyobrażał sobie znacznie gorzej i miasto, i klub. Wiem że ma fajną pozycję u trenera, rozmawiałem ze szkoleniowcem, który powiedział mi że bardzo na tego zawodnika liczy, zatem można założyć że będzie ważną postacią zespołu.
8 - 0
Malta
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
1 - 1
Albania
3 - 0
Andora
0 - 1
Norwegia
4 - 3
Walia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
18:45
Irlandia Północna
18:45
Niemcy
16:00
Turcja
18:45
Hiszpania
16:00
Malta
14:00
Walia
18:45
Belgia
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan