| Niepełnosprawni

Mateusz Wawczak: rugby poświęciłem całe życie. Teraz zrozumiałem, że to koniec

Mateusz Wawczak trenuje rugby i koszykówkę na wózkach (fot. Michał Wilczek / IWRF / archiwum prywatne)
Mateusz Wawczak trenuje rugby i koszykówkę na wózkach (fot. Michał Wilczek / IWRF / archiwum prywatne)

Rugby na wózkach poświęcił całe życie, pomógł wprowadzić polską reprezentację do światowej czołówki. Gdy rozpoczęła się walka o kwalifikacje do igrzysk paraolimpijskich Mateusz Wawczak usłyszał: "Stop". Bezduszne zapisy, a być może i zawiść konkurentów, sprawiły, że wyrzucono go z dyscypliny.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Przez ostatnie 2,5 roku wyrosłeś na gwiazdę reprezentacji rugby na wózkach. Nasza kadra wreszcie zaczęła się liczyć, wskoczyliście na 10. miejsce światowego rankingu, zagraliście w mistrzostwach świata, ale teraz znów nie ma cię w kadrze. Zabrakło cię na niedawnych mistrzostwach Europy i z powrotem spadliśmy do dywizji B, bo w lipcu uznano, że jesteś zbyt... zdrowy.
Mateusz Wawczak:
– Po raz pierwszy wyrzucono mnie roku temu w Australii podczas mistrzostw świata. Odwołaliśmy się od tej decyzji i zostałem przywrócony do gry w swojej dotychczasowej punktacji 3,5. Odwołanie rozpatrywał panel złożony z innych klasyfikatorów i zdecydowali, że mogę wrócić do gry. Straciłem mecz z Francją, ale wróciłem na spotkania ze Stanami Zjednoczonymi, Irlandią i Kolumbią. Turniej ukończyliśmy na dziewiątym miejscu. Podczas tegorocznego turnieju Metro Cup w Warszawie znów uznano, że jestem zbyt zdrowy, by grać w rugby na wózkach.

– Przez 2,5 roku byłeś wystarczająco niepełnosprawny (jakkolwiek to brzmi!), by grać, a teraz już nie?
– Skontaktował się ze mną znajomy klasyfikator innej olimpijskiej dyscypliny. Opisałem mu mój przypadek. Nie mógł zrozumieć, jak to jest, że po 2,5 roku zdyskwalifikowali mnie z dyscypliny paraolimpijskiej. Grasz w mistrzostwach Europy, w mistrzostwach świata i nagle cię nie ma. Przykładowo w koszykówce na wózkach taka historia nie byłaby możliwa. Tam na wstępie jesteś orzekany – albo się kwalifikujesz, albo nie. Potem są już kolejne klasyfikacje, ale tylko po to, by przyznać ci odpowiednią punktację zawodniczą. W rugby nagle możesz być out na każdym etapie kariery.

– Opiszesz pokrótce o co chodzi z tymi punktacjami?
– Im jesteś bardziej sprawny, tym wyższą klasyfikację dostajesz. Klasyfikuje się od 0,5 do 3,5. Jeśli trzy razy z rzędu jesteś klasyfikowany na tym samym poziomie, dostajesz punktacje permanentną i nie musisz przechodzić kolejnych badań. Ja przeszedłem dwie klasyfikacje potwierdzające moje 3,5, ale trzeciej już nie.

– Przy okazji lipcowego Metro Cup byłeś badany po interwencji jednej z drużyn.
– Każda drużyna może zapłacić odpowiednią kwotę, kilkaset euro, i wnieść protest skierowany na wybranego zawodnika innej drużyny. Robią to, bo uważają, że dany gracz powinien mieć wyższą punktację lub nie powinien być w tej dyscyplinie. Przygotowują pakiet materiałów, są też filmy wideo, można się domyślać, że pokazują najlepsze akcje danego zawodnika. W ten sposób ci którzy składają protest podważają opinię wydaną przez klasyfikatorów. Międzynarodowa Federacja rugby na wózkach (IWRF) nie ujawnia, kto stoi za protestem, można snuć tylko domysły.

– Jak wygląda taka klasyfikacja?
– Klasyfikatorzy otrzymują dokumentacje medyczną zawodnika, najpierw przechodzisz badania sprawnościowe pozaboiskowe a na koniec oglądają cię w trakcie meczu.

Mateusz Wawczak w swoim żywiole - mecz z Kolumbią w ramach turnieju kwalifikacyjnego do MŚ 20018 (fot. www.iwrf.com)
Mateusz Wawczak w swoim żywiole - mecz z Kolumbią w ramach turnieju kwalifikacyjnego do MŚ 20018 (fot. www.iwrf.com)

– Jak wyglądało ogłoszenie decyzji, gdy dowiedziałeś się, że wypadasz z dyscypliny?
– Zostałem poproszony o podejście do komisji wraz ze swoim kadrowym fizjoterapeutą. Poza boiskiem otrzymałem punktację 3,5, ale w oparciu o to co widzieli na parkiecie i materiały przesłane przez protestującą drużynę klasyfikatorzy stwierdzili, że jednak się nie kwalifikuję do tej dyscypliny. Najgorsze w tej sytuacji było to, że nie mogliśmy się odwoływać, bo już raz tą możliwość wykorzystaliśmy. Wiedziałem więc, że to mój koniec.

– Słyszysz to i co sobie myślisz?
– Niedowierzanie. Są zasady, procedury i ja to rozumiem. Wściekłość, gniew... ogrom emocji naraz. Gdybym zrobił tam sceny niczego by to nie poprawiło. Trzeba było przyjąć to na klatę, ale to nawet teraz do mnie nie dochodzi. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie fakt, że w każdej drużynie widzę takich zawodników jak ja. Niecałe trzy lata jestem w dyscyplinie i nie tylko ja zauważam, że są tutaj dużo sprawniejsi zawodnicy. O co więc chodzi? 

– Ostatnio całe życie postawiłeś na rugby. Teraz tracisz marzenia, ale też stypendium. Masz plan, co dalej?
– Mentalnie mam dość tego wszystkiego. W trakcie Metro Cup w Warszawie nosiło mnie, gdy stałem z boku. Najbardziej boli, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Nigdy nie próbowałem manipulować pracą klasyfikatorów. Skrótowo rzecz ujmując – zostałem ofiarą systemu. Sport paraolimpijski to miejsce, gdzie powinny przyświecać pewne idee. W tych klasyfikacjach ja tego nie dostrzegam.

– Może to tylko twoje subiektywne spojrzenie?
– Otrzymuję telefony i wiadomości od ludzi z całego świata. Są zszokowani taką decyzją i zaznaczają że federacja się mocno pogubiła. Trenerzy innych drużyn, personel wspomagający, sami zawodnicy a nawet kibice określali to jako istne szaleństwo. Nasza drużyna jest przykładem tego jak rugby ewoluowało dopuszczając inne rodzaje niepełnosprawności, mamy w swojej drużynie ludzi po amputacjach, z wrodzonymi wadami kończyn, z mózgowym porażeniem dziecięcym. Dyscyplina się rozwija i dochodzą nowe rzesze zawodników do drużyn narodowych. Dlaczego w taki razie nie mielibyśmy iść z duchem czasów i nie promować ich udziału? W światowym topie drużyn każdy team posiada już sporą grupę takich zawodników.

– Czy w trakcie tych paneli klasyfikacyjnych zawodnicy są w stanie oszukać? Udawać, że są słabsi niż w rzeczywistości?
– Ostatnia głośna dyskwalifikacja irlandzkiego zawodnika wskazuje że oszustwa się zdarzają. Są rzeczy, które zawodnik może zataić, np. funkcjonalność tułowia, dłoni itp. Moja prawa stopa jest niepełna, lewą nogę wielokrotnie mi wydłużano aż wreszcie amputowano. U dłoni w sumie mam tylko cztery palce, każdy pełni inną funkcję, zupełnie nie da się ich porównać do funkcji palców u zdrowego człowieka. Klasyfikatorzy badali mnie i przyglądali się moim dłoniom bardzo długo. Odrysowywali je na kartce. Jedni używali linijek, inni kątomierza.

Mateusz Wawczak podczas treningu koszykówki na wózkach (fot. Michał Wilczek)
Mateusz Wawczak podczas treningu koszykówki na wózkach (fot. Michał Wilczek)

– To musi być bardzo upokarzające.
– Oczywiście że jest, ale w naszej dyscyplinie niemal każdy przez to przechodzi.

– Kto tych ludzi ustanawia?
– Klasyfikatorzy pracują przy IWRF. Ten natomiast podlega pod Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski.

– Byłeś z reprezentacją w Danii na mistrzostwach Europy, ale na parkiet nie wyjechałeś.
– Leciałem tam z nadzieją że to wielkie nieporozumienie zostanie sprostowane. Byłem przygotowany tak jakbym miał być ponownie klasyfikowany. Federacja IWRF jednak nie podjęła takich działań i finalnie mogłem wspierać drużynę tylko spoza boiska. Obejrzałem jedynie mecze naszej drużyny, resztę meczów odpuściłem, łącznie z finałem. To było dla mnie zbyt ciężkie. Nie ma chyba nic gorszego niż nagle i w takich okolicznościach zabronić zawodnikowi móc reprezentować swój kraj. Na mistrzostwach świata zostałem zawieszony, teraz wykluczony z gry, zbyt wiele się stało bym mógł myśleć o rugby z otwartą głową. W tym wszystkim nie chodzi tylko o mnie. Ucierpiała też na tym nasza drużyna i organizacja. Tym razem padło na mnie, ale ja jestem dość twardy i sobie poradzę. Choć nie ukrywam, to jedno z bardziej przykrych doświadczeń w moim życiu. Jest ciężko, ale co? Mam się położyć na podłodze i płakać? To nie w moim stylu.

– Skoro jeszcze niedawno byłeś ″dość″ niepełnosprawny, a teraz już nie jesteś, to może po prostu pracowałeś zbyt ciężko?
– Podczas ostatniej klasyfikacji kolejny raz oceniono to co wypracowałem przez lata, a nie to z czym się urodziłem. Wszedłem w ten sport, poczułem go, rugby na wózkach stało się moim nowym światem. Podporządkowałem tej dyscyplinie wszystko, odłożyłem w kąt nawet swoją pracę zawodową. I nagle mówią ci: ″przykro nam, nie kwalifikujesz się do gry″. Sprawę załatwiła ćwiartka. Dostałem ocenę 3,75, ale zaokrąglana jest ona w górę, a 4,0 to już ″nie kwalifikujący się″.

– Twój przypadek to zaprzeczenie idei sportu – okazuje się, że ciężki trening nie zawsze popłaca. Lepiej było leżeć na kanapie. Niezwykłe, tym bardziej, że mówimy o sporcie niepełnosprawnych, gdzie idea samodoskonalenia jest wyjątkowo ważna.
– Przygotowując się do ostatnich mistrzostw rozpocząłem specjalne treningi z trenerem personalnym. Marek Mroczek obejrzał moje mecze i ustawił mi odpowiedni trening. Teraz jego koledzy w żartach śmieją się, że przez cztery miesiące zrobił ze mnie sprawnego człowieka. W trakcie pierwszego treningu padłem na podłogę w trzeciej serii, a przede mną były jeszcze dwie. ″Wstawaj″ - mówi trener. Nie wiedziałem, co się dzieje, widziałem tylko jego rękę. Wstałem i zrobiłem dwie kolejne serie. Na koniec powiedział, że pracował z wieloma sportowcami i wielu z nich mogłoby się ode mnie uczyć. To ta ciężka praca, która sprawiła, że mnie zdyskwalifikowano. To zaprzeczenie idei treningu, bo lepiej nie trenować, by nie przekraczać swoich granic.

– Jest jeszcze szansa, że wrócisz?
– Wiem, że toczy się w mojej sprawie oficjalne postępowanie procesowe, ale nie znam żadnych szczegółów, bo nikt mi o niczym nie mówi. Zresztą nie wiem czy chcę je znać, bo potrzebuję odpoczynku od tej całej sprawy.

– A może czas na przerwę? Dobry moment, by organizm odsapnął?
– Jestem w rugby już od 2,5 roku i mocno to odczuwam. To jest ekstremalny sport. Obciążenie dla organizmu jest niesamowite. Wszystkie uderzenia kumulują się w ciele i potrzeba odpowiedniej odnowy biologicznej, by być cały czas w pełni dostępnym i ″zdrowym″ zawodnikiem. Z tym niejednokrotnie jest ciężko bo musimy zająć się pracą zawodową i naszymi obowiązkami pozasportowymi.

– Znalazłeś się w trudnym momencie – czas na znalezienie nowych celów w życiu.
– Żyję w środowisku osób z różnymi niepełnosprawnościami. Mamy swoją fundację, propaguję zdrowy styl życia, koszykówkę i rugby na wózkach. Bycie reprezentantem też zobowiązuje do odpowiedniego prowadzenia się. Wchodzisz w to na całego i nagle ktoś przerywa ci ten życiowy pęd, a ja teraz nawet nie mam już ochoty w tym uczestniczyć. Grałem ostatnio na czas, zwlekałem z operacją nogi, gdzie pojawił się ostry stan zapalny. Mimo to wiedziałem, że nie mogę zawieść drużyny i trenera. Jestem zawodnikiem, który ma na boisku wiele zadań, więc spoczywa na mnie duża presja. Teraz po wszystkim czekam na operację i sam nie wiem czy będę mógł wrócić do poprzedniej protezy i treningów. Moja sytuacja nie jest prosta i teraz będę musiał walczyć o to, żeby wrócić w ogóle do chodzenia.

– Widzę po tobie, że nie masz zamiaru się poddać.
– Duża w tym zasługa moich rodziców i rodzeństwa, którzy tak mnie wychowywali. Mam trzech braci i jedną siostrę – wszyscy zdrowi. Nigdy nie było dla mnie taryfy ulgowej, traktowali mnie na równi, ale tam gdzie pomoc była potrzebna, otrzymywałem ją. Byłem hardy i nie chciałem tej pomocy, ba – to nawet ja potrafiłem pomagać innym. Pamiętam, że jako dziecko dostałem nowe buty z zakładu ortopedycznego z odpowiednim podbiciem, by zniwelować różnicę w długości nóg. Jeden dzień na boisku i buty całe we krwi. Mama załamała ręce, a ja wróciłem do domu, krew zmyłem szczotką, buta rozbiłem młotkiem i z powrotem na boisko. Kopali mnie, przewracali, ale ja byłem nie do zdarcia. Prawdziwy harpagan. Miałem w życiu trudności, jednak nie płaczę z tego powodu. Zahartowało mnie to. Nikt nie powie, że się nie starałem. Bez sportu będzie bardzo ciężko, mam bardzo dużo energii i muszę się jej sukcesywnie pozbywać.

Mateusz Wawczak w wieku około 8 lat (fot. archiwum prywatne)
Mateusz Wawczak w wieku około 8 lat (fot. archiwum prywatne)

– Od 13 lat uprawiasz też koszykówkę na wózkach. Może ponownie postawisz przede wszystkim na tę dyscyplinę?
– To nie jest również łatwa dyscyplina. Koszykówka na wózkach to sport przede wszystkim dla paraplegików, w większości są to ludzie po wypadkach komunikacyjnych, a porażenie dotyczy głównie dolnych kończyn. Są w stanie chwycić piłkę, rzucić do kosza, podnieść ją z boiska jedną ręką. Dla mnie rywalizacja z nimi to przede wszystkim trening dodatkowy a ostatnio trening do rugby. Często podczas tych treningów zdzierałem skórę z czterech palców, krew kapała po kołach. Koszykówka na wózkach bardzo rozwinęła mnie sportowo ale nie mógłbym jej uprawiać na najwyższym szczeblu z takimi sukcesami jak w rugby.

– A inne sporty?
– Myślałem kiedyś o biegach na 100, 200, 400 metrów. Zawsze biegałem szybko, przynajmniej wtedy kiedy jeszcze miałem niewykształconą nogę, przed amputacją. Potrafiłem tak szybko biec, że zdrowi nie mogli mnie dogonić – byłem w stanie uciec ścigającym mnie chłopakom. Ostatnio musiałem uciekać w Anglii. Mój szwagier jest kibicem Chelsea i kiedyś wyciągnął mnie do pubu na mecz The Blues z Tottenhamem. Wchodzimy spóźnieni, a tam już mnóstwo fanów Spurs, tego dnia pub leżał w ich strefie. Stanęliśmy tuż przy drzwiach, bo dalej nie dało się wejść. Wzięliśmy po piwku i oglądamy. Zaczęło się, gdy Chelsea strzeliła gola, a szwagier automatycznie delikatnie podskoczył z radości. Od razu nas przyuważyli, więc stwierdziliśmy, że dopijemy piwko i spróbujemy wyjść niezauważeni. Nic z tego. W pewnej chwili otworzyły się boczne drzwi od baru i wypadli do nas goście, jak z filmu Hooligans. Jedno piwo poleciało mi na głowę, zaraz drugie, dobrze, że w plastiku, ci goście zaraz kominiarki na głowy, więc my w nogi! W życiu nie byłem tak przestraszony. Czułem, że proteza mi zaraz zleci, ale biegłem tak szybko, że dobijałem ją jeszcze mocniej do nogi. Dobrze znaliśmy okolicę, a do domu mieliśmy na szczęście niedaleko. Wpadłem do mieszkania i przez 10 minut nie byłem w stanie się odezwać… Zaśmialiśmy się śmierci w twarz, a stąd moje przekonanie, że w biegach mógłbym dać radę. Jeszcze nie miałem okazji spróbować biegu na tej specjalistycznej protezie sportowej. Moja obecna proteza służy do aktywnego trybu życia, a nie do wyczynowego sportu. W tej chwili przede wszystkim potrzebuję oczyszczenia po tych wszystkich wydarzeniach i powrotu do zdrowia. Miałem sporo planów, część z nich uległa drastycznej zmianie. Mam już w głowie pewne pomysły na siebie ale żeby one mogły się urzeczywistniać potrzebuję z powrotem mojej lewej nogi.

MŚ w judo: łzy radości Julii Kowalczyk. Polka brązową medalistką
fot. TVP
MŚ w judo: łzy radości Julii Kowalczyk. Polka brązową medalistką

Polecane
Najnowsze
Świetna forma Polki. Zdobyła drugi medal mistrzostw Europy
nowe
Świetna forma Polki. Zdobyła drugi medal mistrzostw Europy
| Inne / Sport akademicki 
Hanna Sudoł (z lewej, fot. Walendi Photo)
Reprezentant Polski zmienia klub! Zagra w Turcji
Mateusz Wieteska (fot. Getty Images)
nowe
Reprezentant Polski zmienia klub! Zagra w Turcji
| Piłka nożna / Reprezentacja 
MŚ w szermierce. Pięciu polskich reprezentantów w turnieju głównym!
Sylwia Matuszak (fot. PAP)
nowe
MŚ w szermierce. Pięciu polskich reprezentantów w turnieju głównym!
| Inne 
Polacy na uniwersjadzie: plan startów i wyniki w sobotę 26 lipca
Uniwersjada 2025: starty, medale i wyniki Polaków w sobotę 26 lipca [NEWS AKTUALIZOWANY]
Polacy na uniwersjadzie: plan startów i wyniki w sobotę 26 lipca
| Inne / Sport akademicki 
Bolesna lekcja od Włoszek. Polki zagrają o brąz Ligi Narodów
Agnieszka Korneluk nie zatrzymała Włoszek (fot. PAP)
pilne
Bolesna lekcja od Włoszek. Polki zagrają o brąz Ligi Narodów
| Siatkówka / Reprezentacja 
Wisła Kraków – ŁKS Łódź. Betclic 1 Liga, 2. kolejka [SKRÓT]
Wisła Kraków – ŁKS Łódź. Betclic 1 Liga, 2. kolejka [SKRÓT] (fot. TVP SPORT)
Wisła Kraków – ŁKS Łódź. Betclic 1 Liga, 2. kolejka [SKRÓT]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Stokowiec w Niepołomicach! Puszcza – Pogoń Grodzisk [NA ŻYWO]
Puszcza Niepołomice – Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Betclic 1 Liga, 2. kolejka. Transmisja online meczu na żywo w TVP Sport (26.07.2025)
transmisja
Stokowiec w Niepołomicach! Puszcza – Pogoń Grodzisk [NA ŻYWO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Do góry